Rozdział LVI

Dni do ślubu Beatriz i Bila uciekały. Wika poranki spędzała w pracy a popołudnia na koordynacji i dopinaniu ostatnich spraw. Przez to, że zamiast jednego ślubu zaplanować musiała tak naprawę dwa podwoiła sobie trochę pracę. Z drugiej strony była zadowolona, że Beatriz będzie miała to o czym marzyła. Do końca dyskutowali razem ze świadkami czy nie powinni jej powiedzieć, albo chociaż Bilowi ale zadecydowali, że on mógłby się wygadać. Nie bo nie mógłby wytrzymać i jej powiedzieć żeby nie oszukiwać swojej przyszłej żony ukrywając cokolwiek. 

W czwartek, dzień przed ślubem Karl w połowie dnia oficjalnie wyprosił przyszłych państwa młodych i kazał im iść już do domu. Jako, że wcześniej było ustalone, że goście zaczną się zjeżdżać już w piątek wieczorem nie było problemu z szukaniem wymówki, żeby pojawili się w hotelu dzień przed planowanym ślubem. Dodatkowo miała się tam odbyć jeszcze ostateczna przymiarka, próbny makijaż i układanie włosów. Powinno to wszystko obyć się już wcześniej ale Beatriz nie miała ochoty. To dało im przewagę i nie musieli szukać pomysłu co zrobić aby była wyszykowana na piątkowy ślub.

Przez swoje zalatanie nie widywała prawie Marco i nie miała czasu na szukanie mieszkania. W czwartek wieczorem umówiła się z Aną na obiad. Ta chciała jej bardzo o czymś powiedzieć ale koniecznie nie przez telefon.

- Przepraszam, że tak cię zmuszam do spotkania dzisiaj jak jesteś taka zajęta ale już dłużej nie wytrzymam! - Powiedziała Ana na przywitanie.

- Jesteś w ciąży?

- Skąd wiedziałaś? Kurde... A miała być niespodzianka.

- Wydzwaniasz do mnie od poniedziałku. Gdyby było coś poważnego już być raczej u mnie była. A z tonu i radości na twarzy nie może być nic złego.

- Jestem w zupełnym szoku. Sama nie dowierzam, że to prawda.

- Myślałam, że mieliście jeszcze z tym zaczekać.

- W miłości nie ma reguł. Nasza rodzina się powiększy.

- Gratulacje! Jaka ja głupia! wypytuje cię zamiast gratulować. Widzę jak się cieszysz!

- To takie szalone. Rośnie we mnie człowiek.  A myślałam, że to nie dla mnie. Takie to abstrakcyjne.

- A co na ro Richard?

- Cieszy się jak dziecko. Nie poszedł nawet do pracy w poniedziałek!

- To kiedy się dowiedziałaś? Przecież my w piątek piłyśmy jeszcze alkohol!

- Nie miałam pojęcia. Nawet nie pomyślałam o tym, że mogę być w ciąży. To Richard jakoś taki był podejrzliwy i od razu zrobiłam test. A właściwie trzy testy.

- Naprawdę gratulacje! Ważne, że jesteście szczęśliwi. Nie ma nic ważniejszego. Życie jest zbyt krótkie żeby go nie świętować!

- A tobie co?

- Co znowu? Nie mam racji?

- Zabrzmiało to z nutką sentymentu może smutku?

- Smutku na pewno nie. Po prostu fajnie, że wam się układa. To takie abstrakcyjne, że wiecie czego chcecie. Mam wrażenie, że u mnie to wszystko idzie inaczej.

- To nie tak. Widocznie masz jeszcze coś w między czasie osiągnąć.

- Wiesz? Mam wrażenie, że to z Marco to było takie trochę... nie wiem jak to nazwać. Byłam tu sama. On był sam. Dwóch obcych w obcym mieście.

- Dobrze wiesz co ja o tym wszystkim sądzę. Karl do ciebie pasuje.

- Może pasuje ale już za późno. Zobacz w ogóle jakie zwroty akcji. Trzech facetów się przewinęło i dwójka chciała mnie za żonę.

- Istna łamacza serc. Ale kto był drugi? Marco i? 

- Lukas! Jak możesz o tym nie pamiętać!

- Oj on się nie liczy. udawane zaręczyny nie wchodzą do licznika podrywu. 

- Liczą się! Gdybym przyjęła to co? 

- Proszę cię. Ty? Udawałabyś? Nie zrobiłaś tego raz nie byłabyś w stanie za drugim.

- Nie wiem. Sama już nic nie wiem. Przez niego pokłóciłam się z Karlem i zeszłam z Marco.

- Czyli musi oberwać!

- Za co?

- Że zrujnował twoją relację z Karlem!

- Niczego nie zmarnował. Gdyby Karl myślał czasami a nie był taki impulsywny to nic by się nie stało.

- Czyli masz do niego o to żal?

- Nie. Chyba nie. Nie myślałam o tym w ten sposób. Gdyby nie to pewnie nic by z Marco nie było.

- Czyli ciągle o nim myślisz! Mam cię!

- Ana... a jak mam nie myśleć? Mam do niego sentyment. Fajnie się przy nim czuje.

- Inaczej niż przy Marco?

- Marco to kumpel. Nie wiem co mnie podkusiło. A Karl... to Karl... Potrafi mną zarządzić tak, że robię to co on chce.

- To już manipulacja.

- Nie. Jest po prostu... Chyba oboje się przed sobą otworzyliśmy. W inny sposób. Nie wiem. Chyba nie chce na razie tego analizować ani się zastanawiać. Jeśli coś jest nam planowane to się ułoży. 

- Ty wierzysz w przeznaczenie?

- A dlaczego? Pomyśl ile razy próbowałaś coś zdobyć a się nie udawało a potem nagle się poddałaś i się udało? Wszystko przychodzi w odpowiednim momencie. Nie za wcześnie i nie za późno.

- No to teraz przeznaczenie przyszło do ciebie.

- Słucham?

- Cześć dziewczyny. Tom zdradził mi gdzie jesteście. Mam nadzieję, że nie przeszkadzam. - Wika usłyszała głos Karla zza pleców.

- Cześć Karl. Jasne, że nie. Ja się trochę spieszę to możesz dotrzymać Wice towarzystwa.

- Ale Ana! Nie dokończyłyśmy nawet rozmawiać. 

- W przyszłym tygodniu. Na prawdę muszę uciekać. - Zabrała swoje rzeczy i wyszła nawet nie dokończywszy swojego obiadu.

- A ta co tak pognała? - Zapytał Karl rozsiadając się.

- Ty ją wypłoszyłeś. Widzisz, że nawet nie zjadła. 

- Ja wypłoszyłem? 

- Ma do ans jakieś swoje niecne plany.

- Niecne plany? Powinienem się bać?

- To zależy czy masz plany matrymonialne czy nie.

- O ile mi wiadomo to chwilowo żadnych. No chyba, że plany matrymonialne z tobą. 

- Znowu przeginasz. Jest na razie dobrze. Dlaczego chcesz to psuć?

- Nie chce niczego psuć. Jestem cierpliwy. Nie widzisz tego? Byłaś z Marco usunąłem się w cień.

- Przeżyłeś jakoś na kawalerskim?

- A wiesz, że teraz nawet może go polubię?

- Nie może być! To było by szalone. 

- Wiesz co byłoby bardziej szalone? Gdybyś zaprzyjaźniła się z Cloe.

- Tego niestety nie mogę obiecać. Po tym co powiedziała na naszym pierwszym biurowym piwie trochę zraziła wszystkich do siebie. 

- A co takiego powiedziała? Czekaj byliście całym biurem na piwie beze mnie?

- Nie dziw się. Nie ma cię nigdy. Zresztą na piwie z szefem byłoby niezręcznie. 

- Musimy to nadrobić! 

- Teraz już wychodzimy w trochę zmienionym składzie. Nawet fajną paczkę udało nam się stworzyć.

- Powiesz mi co powiedziała Cloe?

- Nie ucieszy cię to. Powiedziała, że z tobą sypia. - Karl prawie zakrztusił się swoją kawą jak to zrobiła Wika gdy słyszała te słowa bezpośrednio od Cloe. 

- Powiedziała to przy wszystkich?

- Rozmawialiśmy skąd cię znamy i tak powiedziała. Zna cię bo z tobą sypia od czasu do czasu.

- To już nie aktualne.

- Nie musisz się tłumaczyć. Na prawdę. Nie mam ci nic do zarzucenia.

- Ale ja chce się wytłumaczyć. Odkąd cię poznałem z nikim się nie widuję.

- Naprawdę nie musisz. 

- Dlatego jej nie lubisz? Byłaś zazdrosna cały ten czas? 

- Nie jestem i nie byłam o nikogo zazdrosna.

- Wika?

- Co mam ci powiedzieć? Dobra. Trochę ok? Ale to jest, był raczej zawód niż zazdrość.

- Zawód?

- Tak, zawiodłam się, że taki jesteś, że bawisz się innymi.

- Przecież wiesz, że to nie prawda.

- Nic nie wiem. Ledwo cię znam i to jest cała prawda.

- Musisz mi pozwolić się poznać.

- A nie robię tego? Kiedyś nie było by tej rozmowy. Nie przyszłabym do ciebie pracować drugi raz gdyby coś mnie nie ciągnęło. Dla mnie to jakaś zmiana.

- Czyli powinienem być zadowolony? 

- Jeśli ci zależy o mi to pokaż.

- Jak?

- Wymyśl coś. Poradzisz sobie jeśli będziesz chciał. A teraz czas wracać. Muszę się ogarnąć jeszcze z tą wyceną w pracy i przygotować się na jutro. Od rana będę już z Beatriz i Bilem. Widzimy się o 14 na miejscu. Bądź punktualnie ok? I przyjdź w innych ciuchach. Mogą coś podejrzewać jak będziesz od razu w garniturze ślubnym. Tom będzie koło 15. Mamy jutro to spotkanie z klientem jeśli pamiętasz.

- Widzę, że gdyby mnie nie było świetnie poradziłabyś sobie z prowadzeniem firmy.

- Dlatego nas wybrałeś nie? Idziesz do biura czy zostajesz?

- Idę idę. Takie to dziwne jak ktoś inny jest bardziej zaangażowany w pracę niż ja.

- Pochlebiasz sobie. Ja po prostu nie mam czasu!

Byli w kawiarni zaraz obok biura więc nie mieli daleko. Wika od razu zabrała się za swoje sprawy a Karl gdzieś przepadł. Tom siedział pogrążony projektem na jutro. Beatriz i Bila już nie było a Cloe siedziała jak zawsze na telefonie. 

- Dzień jak co dzień. - Pomyślała Wika - Ciekawe co przyniesie jutro. Wielki dzień dla Beatriz i Bila. A dla mnie? Czy wszystko jest gotowe?


----------------------------------


The days until Beatriz and Bila's wedding were running out. Wika spent the mornings at work and the afternoons coordinating and finalizing the last things. Due to the fact that instead of planning one wedding, she had to repair two, she doubled her work a little. On the other hand, she was glad that Beatriz would have what she dreamed of. They discussed with the witnesses until the end whether they should not tell her, or at least Billy, but decided that he could talk off. No, he couldn't hold out and tell her not to cheat his future wife by hiding anything.

On Thursday, the day before the wedding, Karl officially asked the bride and groom to go home in the middle of the day. As it was previously agreed that the guests would start arriving on Friday evening, there was no problem with finding an excuse to show up at the hotel the day before the planned wedding. Additionally, a final fitting, trial make-up, and hairstyling were to take place there. This should have happened before, but Beatriz didn't want to. This gave them an advantage and they did not have to look for an idea what to do to get her ready for a Friday wedding.

Due to her affection, she hardly saw Marco and had no time to look for an apartment. On Thursday evening she made an appointment with Ana for dinner. She wanted to tell her something about something, but necessarily not on the phone.

- I'm sorry for making you meet today when you are so busy, but I can't take it anymore! - Ana said in greeting.

- You're pregnant?

- How did you know? Damn ... And there was supposed to be a surprise.

- You've been calling me since Monday. If there was something serious, she would rather be with me. And there can be nothing wrong with the tone and joy on the face.

- I'm totally shocked. I can't believe it's true.

- I thought you guys were supposed to wait with that.

- There are no rules in love. Our family will grow.

- Congratulations! How stupid I am! he asks you questions instead of congratulations. I can see how you are happy!

- This is so crazy. Human being grows in me. And I thought it was not for me. It's so abstract.

- What about Richard?

- He's like a child. He didn't even go to work on Monday!

- So when did you find out? We were still drinking alcohol on Friday!

- I had no idea. I didn't even think that I might be pregnant. Richard was somehow suspicious and I took the test straight away. Three tests, actually.

- Really congratulations! It is important that you are happy. There is nothing more important. Life is too short not to celebrate!

- What about you?

- What now? I'm wrong?

- It sounded with a hint of sentiment, maybe sadness?

- I'm sure not sorrow. It's just fun that you get along. It's so abstract you know what you want. I have the impression that everything is different for me.

- It's not like that. Apparently, you still have to achieve something in the meantime.

- Do you know? Marco was a bit like ... I don't know what to call it. I was alone here. He was alone. Two strangers in a strange city.

- You know very well what I think about all this. Karl is a match for you.

- Maybe it fits, but it's too late. See what twists and turns. Three guys turned around and two wanted me to be a wife.

- A real heartbreaker. But who was the second? Marco and?

- Lukas! How can you not remember this!

- Oh, he doesn't count. fake engagement does not count on the pickup timer.

- Count! If I accepted what?

- Please. You? Would you pretend You didn't do it once, you wouldn't be able the second.

- I do not know. I don't know anything anymore. He made me argue with Karl and broke with Marco.

- So he must get hit!

- For what?

- That he ruined your relationship with Karl!

- Wasted nothing. If Karl thought sometimes and he wasn't so impulsive, nothing would have happened.

- So you have a grudge against him?

- No. Probably not. I didn't think of it that way. If it hadn't been for Marco, probably nothing would have happened with Marco.

- So you're still thinking about him! I got you!

- Ana ... how should I not think? I have a fondness for him. I feel great about him.

- Different than with Marco?

- Marco is a buddy. I don't know what made me feel. And Karl ... it's Karl ... He can manage me so that I do what he wants.

- It's manipulation.

- No. It's just ... I think we both opened up to each other. In a different way. I do not know. I don't think I want to analyze it or think about it yet. If something is planned for us, it will work out.

- Do you believe in destiny?

- But why? Think how many times you tried to get something and it didn't work and then suddenly you gave up and you did it? Everything comes at the right moment. Not too early and not too late.

- Well, now destiny has come to you.

- Destiny?

- Hello girls. Tom told me where you are. I hope that does not bother you. Wika heard Karl's voice from behind her back.

- Hi, Karl. Of course not. I'm in a hurry so you can keep vice company.

- But Ana! We didn't even finish our conversation.

- Next week. I really need to getaway. She took her things and left without even finishing her dinner.

- And the one who rushed? Karl asked, sitting down.

- You scared her away. You see, she didn't even eat it.

- I scared you away?

- He has some evil plans to do.

- Nasty plans? Should I be afraid?

- It depends if you have a marriage plan or not.

- As far as I know, none at the moment. Unless it's with you.

- You're bending again. It's fine so far. Why do you want to spoil it?

- I don't want to spoil anything. I'm patient. You do not see it? You were with Marco, I stepped back into the shadows.

- Did you somehow survive the bachelor party?

- And you know that now I might even like him?

- Can not be! It would be crazy.

- You know what would be crazier? If you were friends with Cloe.

- Unfortunately, I cannot promise that. After what she said on our first office beer, she kind of alienated everyone.

- What did she say? Wait, you guys were the whole beer office without me?

- Do not be surprised. You're never there. Anyway, a beer with the boss would be awkward.

- We have to make up for it!

- Now we are leaving with a slightly changed composition. We even managed to create a nice package.

- Can you tell me what Cloe said?

- You will not enjoy it. She said she was sleeping with you. Karl almost choked on his coffee as Wika did when she heard these words directly from Cloe.

- Did she say it in front of everyone?

- We talked about where we know you from and she said so. He knows you because he sleeps with you from time to time.

- It's not up to date anymore.

- You do not have to explain. Really. I have nothing against you.

- But I want to explain myself. I haven't been seeing anyone since I met you.

- You really don't have to.

- That's why you don't like her? Have you been jealous all this time?

- I am not and have not been jealous of anyone.

- Wika?

- What should I tell you? Okay. A little ok? But it was, it was rather a disappointment than jealousy.

- Profession?

- Yes, I was disappointed that you are like that, that you play with others.

- You know that's not true.

- I do not know anything. I barely know you and that's the whole truth.

- You have to let me know you.

- I'm not doing this? Once upon a time, this conversation would not have happened. I wouldn't come to work for you a second time if I wasn't attracted to something. This is a change for me.

- So I should be pleased?

- If you care about it, show me.

- How?

- Think of something. You can do it if you want to. Now it's time to go back. I still have to deal with this quote at work and prepare for tomorrow. I'll be with Beatriz and Bil in the morning. I'll see you at 2 pm on the spot. Be punctual ok? And come in other clothes. They might be suspicious of you when you are in a wedding suit right away. Tom will be around 15. We have this client meeting tomorrow if you remember.

- I can see that if I hadn't been there you would have been great at running your business.

- That's why you chose us, not? Are you going to the office or are you staying?

- I'm going, I'm going. It's so weird how someone else is more involved than me.

- You flatter yourself. I just don't have time!

They were in a cafe right next to the office so they weren't far away. Wika immediately got down to business and Karl was lost somewhere. Tom sat engrossed in the project for tomorrow. Beatriz and Bill were gone and Cloe was on the phone as always.

- Day like every day. - Wika thought - I wonder what tomorrow will bring. Great day for Beatriz and Bill. And for me? Is everything ready?

Komentarze

Popularne posty