'I don't wanna be alone. Do I really want to much?'


(PL)

Ostatnio zauważyłam wśród znajomych 'singli' cholerne parcie na znalezienie 'drugiej połowy'. Rozumiem, że może zbliżamy się do wieku, w którym to już przychodzi ten czas (a może już ten wiek przekroczyliśmy), żeby się ustatkować. Każdy chyba czuje tę presję ze strony otoczenia, chociaż minimalną, mówiącą a co z tobą? Co z wami? Kiedy ślub? Ja w twoim wieku... I tak od zawsze... i na zawsze już pozostanie...

Ale czy ta decyzja nie powinna zależeć od nas? Tu chodzi o nasze życie i nasze szczęście. To my decydujemy kiedy jest na coś czas, kiedy jesteśmy na coś gotowi. Zarówno single (kiedy poznamy twoją wybrankę/wybranka??) jak i pary (no to kiedy ślub/dzieci??) czują presję ze strony otoczenia. Mam też wrażenie, że pomiędzy parami i singlami pojawiają się dwa fronty. Ci, którzy są w związkach i patrzą dziwnie na singli, bo coś w końcu musi być z nimi nie tak jeśli ciągle są sami. Jacyś pieprznięci dziwacy, którzy od dawna lub niedawna z nikim się nie spotykają, lub przechodzą z jednego w drugi związek, z którego i tak nic nie wychodzi. No i druga strona, ci którzy są od dawna lub niedawna singlami. Następuje dziwny konflikt interesów. Z jednej strony przychodzi rodzina i zobowiązania a z drugiej wolność. I co mnie najbardziej śmieszy? To, że jedni drugim po cichu zazdroszczą.

Ale nie o tym teraz chce mówić. A mianowicie, dlaczego ludzie wmawiają sobie że coś musi być z nimi nie tak jeśli ciągle nie mogą trafić na tego jedynego/tą jedyną. Czemu innym się udaje? I czemu zawsze jednej stronie zależy bardziej? A może należy na sprawę spojrzeć z drugiej strony? Może bycie samemu to po prostu szansa na poszukiwanie, odkrywanie? Może gdybyś w tym momencie był z kimś nie miałbyś czasu na realizację innych rzeczy, planów? Może potrzebujemy czekać właśnie żeby znaleźć ten nasz 'perfect match'. Patrząc po ludziach, których znam jakoś wcale nie zazdroszczę im ich sytuacji. Ok fajnie się patrzy na szczęśliwe pary albo wolnych zadowolonych i pewnych siebie singli. Ale patrząc głębiej czy ktoś z was kiedykolwiek zapytał ich czy są szczęśliwi? Czy są pewni tego co mają, co czują, czego chcą i dokąd zmierzają? Czy gdyby mogli cofnąć czas ich wybory byłyby inne? No właśnie... I tu zaczynają się schody. Niestety, co właściwie mnie dobija... mogłabym policzyć na palcach jednej dłoni te osoby, które uważają się za szczęściarzy. Jako ludzie kładziemy zbyt wiele uwagi na to co mówią inni, co wypada. Więc ich kopiujemy bo też tak 'powinniśmy', tego od nas oczekują. Dlaczego nie decydujemy się na własną ścieżkę? To jest do cholerny nasze życie i czy naprawdę obchodzi nas co ktoś pomyśli? Oczywiście że nie! Mnie nie.

Więc czy jest z nami coś nie tak? Ze mną na pewno. Kocham swoje życie. I to wszystkich irytuje i drażni. Ale dlaczego je kocham? Bo nie obchodzi mnie nic oprócz mojego zdania. Tak tak, jestem egoistyczna. Ale naprawdę uwierzcie. Jeśli nie jesteście szczęśliwi w momencie, w którym się jest to nie to że coś z nami nie tak. Po prostu poddaliśmy się presji otoczenia. Tej szarej depresyjnej rzeczywistości. Jeśli masz wysokie wymagania to dobrze. Czy naprawdę wyobrażasz sobie siebie za 10 lat z kimś kto cię 'zechce' bo już czas? A potem co? Płacz i wieczne narzekanie. Pamiętaj! Jeśli cenisz siebie inni też będą. Tego może nie widać na pierwszy rzut oka ale można wyczuć w zachowaniu. Osoba pewna siebie ma wygrane, oczywiście nie chodzi mi o popisywanie i narcyzm ale po prostu znanie swojej wartości.
Zauważyłam, że ludzie w związkach oddalają się od singli. Bo nagle towarzystwo przestaje pasować. Bo nie do pary... Bo nie ma z kim dzieci zostawić a na imprezę. By się poszło ale się nie da. I konflikt interesów raz dwa i tematów wspólnych coraz mniej. Dlaczego tak jest nie wiem. Gdy nagle tracisz kontakt z najlepszą przyjaciółką /przyjacielem to nie jest łatwe. To jak koniec związku. No właśnie... Dlaczego ludzie zaraz po zerwaniu tak kurczowo trzymają się tej myśli że muszą znaleźć kogoś nowego? Dlaczego nie chcą sobie dać czasu? Z życia każdy z nam może wymienić wiele skrajnych przypadków. Osoby, które zakochują się, związek trwa i trach... lata mijają aż się pobierają i nagle, choć po wielu latach razem, po ślubie coś się zmienia i zaczyna się psuć. I ta druga strona, która płynnie przechodzi z jednej relacji w drugą. Tak nazwałam to relacją bo czy naprawdę można się zakochać zaraz po rozstaniu? Dobrze... Powiecie tamto nie było trafione.. Błąd... Ale proszę was... Dla mnie to jakoś nie jest logiczne. Rozumiem zdarzają się takie sytuacje... Ale błąd za błędem?! Może czas przemyśleć sprawę? Dobra, przykład z życia. Znajoma spotykała się od liceum z chłopakiem. Wszystko było pięknie aż nagle zaczęły się studia i ciach pierwszy poznany na domówce facet zawrócił w głowie... Tamten był inteligentny, przystojny ten... Zabawny... Trwało to o dziwo aż 4 lata - więc może to była miłość - ale ona nagle wyjeżdża na staż i wraca z innym... Po czym rach ciach i ślub. Bo chce pokazać tamtemu... Zrobić wszystkim na złość. Nie wiem co on takiego zrobił, że tak szybko wszystko się potoczyło ale zaskoczyła wszystkich. Trafiła lepiej? Oczywiście, że nie. Facet nawet do pięt nie dorównuje żadnemu z poprzednich a ona otwarcie - dobra, otwarcie do mnie - przyznaje się, że gdyby nie syn to właściwie nic by jej przy nim nie trzymało. Tak myślała, że to była miłość.. Tak było fajnie ale... Czy o to wam chodzi? Patrzenie na oślep. By tylko nie być samemu i udowodnić innym w taki sposób, że jesteście czegoś warci?

Koleżanka po zerwaniu powiedziała mi jedno zdanie: 'ja naprawdę dużo nie wymagam... Ale kurwa... Chociaż żeby ogarnięty był a nie dziecko uważające się za dorosłego'. I właściwie, wtedy się z nią zgodziłam. Też mam wrażenie, że brakuje facetom dojrzałości ale czy tylko im? Kobietom tak samo. Patrzymy na innych a nie zauważamy, że sami jesteśmy tak podobni. Szukamy dojrzałych emocjonalnie ludzi, którzy dadzą nam poczucie bezpieczeństwa (bo o to chodzi prawda? o poczucie stabilizacji, pewności) ale czy sami jesteśmy temu w stanie sprostać? A może to nie to? Może właśnie tylko nam się wydaje, że jej szukamy a w głębi duszy szukamy szaleństwa? Spontaniczności? W końcu to ono daje nam radość.


Nieraz wychodzimy za daleko z naszymi wymaganiami to fakt. Ale nawet jeśli je stawiamy to czy naprawdę w momencie gdy spotykamy kogoś fajnego patrzymy na nie? Ja na pewno nie. To jest moment, tylko chwila. Szybki, spontaniczny, moment decydujący o wszystkim, sekunda. Kalkulacja przychodzi później. Ale zeszłam z tematu. Gdy ludzie się rozstają powstaje pewna pustka. Nagle brakuje kogoś z kim mogliśmy dzielić wszystko. I co w takiej sytuacji? Szukamy substytutu. I ktoś się napatoczy na naszą drogę. Właśnie... W tym momencie zaczynamy się zastanawiać czy mamy rację. Czy chcemy zaczynać coś nowego? Czy to ten? Oczywiście z jednej strony na pewno coś w tym jest. Zaczynamy się zastanawiać więc jakieś tam uczucia są. Jeśli decydujemy się z kimś związać, przychodzą kolejne decyzje. Każdy prędzej czy później oczekuje, że spędzi życie razem z tą drugą osobą a nie będziecie się odwiedzać raz na kilka dni/tygodni bo mam chwilę wolnego i muszę się 'odstresować' więc wow fajnie mam dziewczynę/chłopaka może się spotkamy. Nie, nie o to chodzi.

Musimy pamiętać, że nasze oczekiwania często się różnią i musimy dążyć do kompromisu. Rozpad związku to bolesny moment i szukamy wsparcia u innych. Mamy szczęście jeśli nam się udaje je znaleźć. Ale błagam was. Niech to wsparcie nie oznacza pakowania się w kolejny związek bo nie chce być sam/sama a ten koleś/laska nie jest taki/taka zły/zła. Dobra... Szanse zawsze są... Próbować można ale pamiętajcie, że w tym momencie prawdopodobnie jesteście zdołowani i jesteście w stanie zaakceptować za dużo. Ja jestem tą odwrotnością. Chłodno patrząca na świat. Ja aby komuś zaufać potrzebuje wiele czasu, a jednak... błędów mam na swoim koncie kilka. Czy ich żałuję? Szczerze mówiąc zupełnie nie. Było tak jak miało być a ja byłam szczęśliwa. Jednak jeśli planujecie przeskoczyć z jednej relacji w drugą... Warto się zastanowić bo może ominąć was przez to coś naprawdę wyjątkowego. Gdybym nie podjęła najlepszej decyzji mojego życia... Prawdopodobnie siedziałabym teraz zapieprzając na jakimś nudnym stanowisku, za marne grosze, nie wiedząc co znaczy żyć. A facet któremu postawiłam ultimatum w tamtym momencie i tak nie byłby już, jeśli w ogóle, ze mną. Wiec czy naprawdę warto marnować życie? Chaos? Tak... To ja. Czy warto dać sobie czas? Zdecydowanie.

Każda historia jest inna a życie bez decyzji podejmowanych pod wpływem impulsu nie ma tego samego uroku. Jednak proszę nie zaczynajcie niczego póki nie żyjecie w zgodzie z samym sobą. Nie jestem przeciwko poszukiwaniu miłości. Wręcz przeciwnie. Próbujcie, szukajcie ale nie rańcie przy tym siebie i innych a rzucanie się na pierwszą lepszą osobę niestety do tego prowadzi. Daj sobie czas i nie bój się walczyć o to na co zasługujesz.

***
(ENG)

Recently I noticed among my friends 'singles' damn pressure to find 'the other half'. I understand that perhaps we are near the age at which the time comes (or perhaps we have already crossed this age) to settle down. Everyone probably feels this pressure from the surroundings, although minimal, asking: what about you? When is the wedding? I am on your age... And that since many years... and will last forever...

But should not this decision depend on us? This is about our life and our happiness. We have to decide when there is time for something. When we are ready for it. Both singles (when we get to know your girl/boyfriend??) and couples (when is the wedding / children??) feel the pressure from the surroundings. I also have the impression that two fronts appear between pairs and singles. Those who are in relationships and look strangely on singles, because something must be wrong with them if they are still alone. Some fucking weirdoes who have not date with anyone for a long time or recently, or go from one date to the other. And the other side, those who have been for a long time or recently are singles. A strange conflict of interests appears. On the one hand, the family and obligations and on the other freedom. And what makes me laugh the most? The fact that they envy one another.

But I do not want to talk about it now. Namely, why people are telling themselves that something must be wrong with them if they still can not find the 'only one'. Why others can do it? And why always one side cares more? Or maybe you should look at it from the other side? Maybe being alone is just a chance to search, discover? Maybe if you were with someone you did not have time to do other things? Maybe we need to wait just to find our perfect match. Looking at people I know, somehow, I do not envy their situation. Ok, it's nice to look at happy couples or free satisfied and confident singles. But looking deeper, did any of you ever ask some of your freinds if they are happy? Are they sure what they have, what they feel, what they want and where they are going? If they could turn back their time, would their choices be different? Exactly... And here problems start. Unfortunately, what flustrate me ... I could count on the fingers of one hand those who consider themselves lucky. As people, we pay too much attention to what others say, what falls out. So, we copy them because that's what is expect from us. Why do not we follow our own path? Is this our life! Do we really care what someone thinks? Of course not! Not me.

So, is something wrong with us? With me for sure. I love my life. And it annoys and irritates everyone. But why do I love it? Because I do not care about anything except my opinion. Yes yes, I'm selfish. But really believe me. If you are not happy at the moment you are there, it is not that something wrong with us. We simply surrendered to the pressure of the surrounding reality. This gray depressive reality. If you have high expectetions, it's good. Do you really imagine yourself in 10 years with someone who will 'want' you because it's time? And then what? Crying and eternal complaining. Remember! If you value yourself, others will also. This may not be seen at first glance but you can feel it in the behavior. The self-confident person has already won, of course I do not mean showing off and narcissism but just knowing your worth.

I noticed that people in relationships are moving away from singles. Because suddenly the company ceases to fit. Because is not matching the number of people... Because there is no one to leave the children with. They would go to the party, but they can not. And the conflict of interest appear and common topics to talk less and less. Why it is like that I do not know. When you suddenly lose contact with your best friend it is not easy. It's like the end of a relationship. Exactly... Why do people immediately cling to this idea that they have to find someone new? Why don't they want to give themsels time? From life experience, each of us can name many extreme cases. People who fall in love, the relationship last... many years pass until they get married and suddenly, although after many years together, after the wedding, something start to change and begins to break. And the other side that flows smoothly from one relation to another. That's what I called this relation because you can really fall in love right after other 'big love'? Okay... You can say that this was not this one... Error... But please... For me it is not logical. I understand such situations happen ... But one mistake after another?! Maybe it's time to think about it? Okay, life example. A friend was datingt from high school with one boy. Everything was beautiful until suddenly the studies started and the first guy she met on the house party complately turned her head ... First guy was intelligent, this handsome... Funny ... It last surprisingly 4 years - so maybe it was love - but she, suddenly, went on an internship and came backs with another... And getiting married. Because she wants to show the other one that she can... Make everyone angry. I do not know what he did, that everything went so fast but it surprised everyone. She choose better? Of course not. The guy is not even half good that the other once, and she openly - ok, open to me - admits that if not their son, she would not be able to hold it. She thought that it was love ... It was fun, but... Is that what you expect? Looking blindly. Just to not be alone and prove to others that you're worth something?

My friend after break up told me one sentence: 'I do not really expect a lot ... But fuck ... A bit more mature... not a child who considered himself as an adult'. And actually, that moment I agreed with her. I also have the impression that mature guys are missing, but are they alone? Women as well. We look at others but we do not notice that we are so similar. We are looking for emotionally mature people who will give us a sense of security (because that is true - a sense of stability, security) but are we able to do it by ourselves? Or maybe this is not it? Maybe it just seems that we are looking for it and deep down looking for craziness? Spontaneity? In the end, it gives us joy.

Sometimes we go too far with our requirements is a fact. But even if we are doing it, do we really follow them when we meet someone who we like? I certainly do not. This is the moment, just a moment. Fast, spontaneous, the decisive moment, the second. Calculation comes later. But I get off from the topic. When people break up, an emptiness arises. Suddenly there is no one to share our daily problems. And what in this situation? We are looking for a substitute. And somebody will appear on our way. we start to wonder if we're right. Do we want to start something new? Is this one? Of course, there is definitely something on one side. We start to wonder, so there are some feelings. If we decide to date someone, the next decisions come. Everyone sooner or later expects to spend their lives together with the other person and not just visit themself every few days /weeks because I have some free time and I have to 'de-stress' so wow, cool I have a girlfriend / boyfreind so we can meet. No, that's not the point.

We must remember that our expectations are often different and we have to reach the compromise. The breakup of the relationship is a painful moment and we look for support from others. We are lucky if we can find it. But I am begging you. Let this support does not mean to start new relationship because I do not want to be alone and that person is not so bad. Okay ... There is always a chance ... You can try but remember that at this moment you are probably a bit depresed and you are able to accept too much. I am thi scomplately oposite person. Looking at the world with a distance. For me, to trust someone I need a lot of time, and still ... I have several mistakes on my list. Do I regret them? Honestly? Not at all. It was like it was supposed to be and I was happy. If you plan to jump from one relationship to another ... It is worth considering If becouse of that you are not pass through something really special. If I had not made the best decision of my life ... I would probably have some borring work now, and do not know what it means to live. And the guy who put the ultimatum at that moment would not be with me anymore, if at all. So is it really worth wasting your life? Chaos? Yes, it's me. Is it worth giving yourself time? Definitely.

Each story is different and life without decisions made under the influence of impulse does not have the same charm. However, please do not start anything until you don't live in harmony with yourself. I am not against the search for love. On the contrary. Try, look, but do not hurt yourself and others by starting something with first person met on your way. Give yourself time and do not be afraid to fight for what you deserve.

Komentarze

Popularne posty