Rozdział I

 - Poznałem kogoś, jest podobna do Ciebie. Nawet ma tak samo na imię. 

Te słowa brzmiały w jej głowie od dnia kiedy widzieli się po raz ostatni. Dźwięczały jak mantra słuchana po raz kolejny i kolejny. 

Znali się trzy lata. Spotykali dwa. Wszystko było dobrze aż okazało się, że mają inna wizję najbliższej przyszłości. Ona dostała propozycję stażu za granicą, on nie chciał tego zaakceptować. Oboje nie chcieli słuchać. Zerwali. W końcu ona ustąpiła. Zrozumieli, że chcą być nadal razem ale kiedy wrócił temat wyjazdu on postawił ultimatum. Nie wytrzymała i przyjęła propozycję. Od tego czasu minęło 7 miesięcy. Gdy Gracjan dowiedział się, że wróciła zaprosił ją na piwo. Tego się nie spodziewała ale w końcu napisała, że przyjdzie. Spotkanie, jak to spotkanie osób, które były kiedyś razem było trochę skomplikowane i niezręczne dla nich obojga. Rozmawiali o ostatnich miesiącach. Wiktoria opowiadała o swojej pracy i poznanych ludziach. Gracjan opowiadał co u znajomych, których ona też znała. I wtedy wypalił to słynne zdanie 

– Poznałem kogoś… - do tej pory dziwiło ją, że zareagowała tak spokojnie i nie zakrztusiła się piwem, które piła. Zadała tylko kilka nic nieznaczących pytań. Gdzie się poznali, jaka ona jest i ucięła temat. Życzyła mu powodzenia. I wtedy on zapytał co u niej a ona wiedziała, że ten koniec, że tego właśnie potrzebowała. Pewności , że już nie ma powrotu. Nie wiadomo czemu poczuła się wolna, jakby jakiś ciężar opuścił jej ciało. Więc czemu teraz? Dlaczego ciągle te słowa były w jej głowie? Dlaczego nie mogła się ich pozbyć? Strach przed ruszeniem do przodu czy zwykły sentyment? Moment jakby wirował w jej głowie. Pamięta wszystko co działo się wokół, kiedy wypowiadał te słowa. Ogródek piwny. Jeden z wielu, który stawiają na lato. Drewniane ławki z wielkimi szarymi poduchami. Kufle z marką piwa, ćwierkające ptaki gdzieś obok, muzykę w tle  i ludzi siedzących obok. Starszą parę, koło osiemdziesiątki patrzącą sobie w oczy jakby dopiero co się poznali. A może tak było? Ojca z dzieckiem, które zajadało się lodami, grupkę przyjaciół, pewnie studentów, którzy wybrali się po zajęciach na piwo. Jakby wszystko wyraźniejsze niż zwykle. 

Ich dwa wspólne lata nie wiadomo, kiedy minęły. Poznali się na drugim roku studiów. Od pierwszego spotkania wiedziała, że ta znajomość będzie inna. Widywali się codziennie. On był przystojny, zabawny i miał coś figlarnego w spojrzeniu. Wszystkie dziewczyny z roku  za nim szalały. Ona była w niego wpatrzona jak w obrazek. Czy było warto? Była dumna, że jest jej. Czy on był tak samo wpatrzony w nią? Cały czas się nad tym zastanawiała. Imponowała mu. Tego była pewna. To on pierwszy jej zaproponował, żeby spotkali się poza zajęciami. Jak przeszli ze znajomych do spotykania się? Nie widziała. Ale wiedziała, że mimo, że znali się bardzo dobrze nigdy do końca nie była przy nim zupełnie pewna. Zupełnie zrelaksowana. Zuepełnie sobą. Czy go kochała? Czy on kochał ją? Chociaż minęło tyle czasu żadne z nich nie wypowiedziało tych słów. Na pewno w jakiś sposób im zależało na sobie ale czy aż tak? Najwidoczniej nie. 

Byli do siebie bardzo podobni a jednak tak różni. Był właśnie tym typem, który ona uważała za swój ideał. Miał swoje cele w życiu, studiował, pracował i wiedział jasno czego chce. Miał plan na swoje życie. Nie był zagubionym chłopcem. Wiedziała, że razem mogą zajść daleko. Widziała, że pomagając sobie tak jak w czasie studiów mogą wszystko. Jednak już było po studiach i już nie było 'ich'. Był on i była ona. Każde musiało iść samo. Najdziwniejsze w tym wszystkim było to, że nikogo ze znajomych nie zdziwiła ich decyzja. Jakby to było oczywiste, że nie mają wspólnej przyszłości. 

Teraz był czas dla obojga aby ruszyć do przodu. Chociaż pogodzenie się, że on był już z inną było trudniejsze niż się spodziewała i chociaż w tym momencie miała wrażenie, że chciałaby wrócić do tego co było, wiedziała, że stało się właśnie to co powinno. Widziała, że życie szykuje dla niej coś nowego. I miała nadzieję, że ten strach wynika tylko z tego, że boi się tego co będzie. Ale zmiany są dobre. Warto czasem zaryzykować. 

Była z natury silną osobą. Gdy czegoś chciała wiedziała, że może to osiągnąć. Wszyscy powtarzali, że w końcu kto sobie poradzi w życiu jak nie ona? Wierzyła w siebie ale jak każdy miała słabsze dni. Dni kiedy chciała tylko zakopać się w kołdrze i ryczeć w poduszkę. Tak po prostu. Ale o tym wiedziała ona. Inni nie musieli. Dzisiaj też tak miała. Jakby wszystko nagle ją przytłoczyło i każdy krok wymagał dodatkowego wysiłku. Na szczęście jej druga natura zwyciężyła. Głowa do góry i wiara w siebie. Pokaże innym, że może. 

Była właśnie na lotnisku i przeszłość wracała do niej jak niechciany bumerang. Czy żałuje jej? Nie. Miała przed sobą nową przygodę. Już za trzy godziny miała lądować w Rotterdamie gdzie czekało na nią zupełnie inne życie. Teraz patrząc na tablicę lotów zastanawiała się czy to właśnie ten samolot zmieni jej życie? A może powinna wsiąść w inny? Może do Paryża? W końcu nauczyć się francuskiego. Chodzić każdego dnia na piknik na pola elizejskie ? Może coś bliżej? Berlin? Kochała mieszkać w Niemczech ale wszystko jej mówiło, że to jeszcze nie to. Nie ten kraj jej przeznaczenia. A może Hiszpania? Jakby to było zamieszkać w miejscowości gdzie plaże masz pod ręką ? 

To był już jej drugi dłuższy wyjazd. Nie miała tego w planach. To był tylko, krótkoterminowy wypad. Nauczyć się czegoś nowego, mieć nowe doświadczenia. W momencie kiedy zaproponowali jej pracę miała jednak jasność. Chce tego. Teraz albo nigdy. Dopiero później dopadły ją wątpliwości. Wątpliwości co robi, czy dobrze robi. Dlaczego? I co teraz? Miała już załatwioną inną pracę, miała już cały plan i w jednej sekundzie zdecydowała się zmienić wszystko. Ale czy mogła odrzucić taką propozycję? Kupiła bilet na samolot, spakowała się, wynajęła swoje mieszkanie, resztę rzeczy zostawiła w domu u rodziców i ruszyła w drogę. Mniej więcej wiedziała czego oczekiwać, jednak przeprowadzała się do miejsca bez znajomych, bez rodziy. Miejsca, którego zupełnie nie znała. I zaczynała pracę, która była dla niej zupełną zagadką. 

Głos z mikrofonów wzywający na odprawę wybił Wiktorię z rozmyślania. Patrzyła jak ludzie ustawiają się w kolejce. I po kolei przechodzą przez bramki do samolotu. Lotnisko było dzisiaj wyjątkowo puste. Czyżby ludzie przestali podróżować? W końcu kolejka prawie dobiegła końca. Wstała i udała się do odprawy razem z małą walizką zaczynając coś nowego. Przygodę bez ciężaru przeszłości.

 

--------------------------------------------------------------------------------------

 - I met someone, she is similar to you. She even has the same name.

The words had been in her head since the last time they saw each other. It sounds like a mantra heard all over and over again.

They had known each other for three years. They have been meeting two. Everything was fine until it turned out that they had a different vision for the near future. She was offered an internship abroad, he would not accept it. They both refused to listen. They broke up. Finally she relented. They realized that they wanted to be together, but when the topic came back to the table, he gave an ultimatum. She could not stand it and accepted the job offer. 7 months have passed since then. When Gracjan found out that she had returned, he invited her for a beer. She did not expect this, but in the end she wrote that she would come. Getting together, like meeting people who used to be together, was a bit complicated and awkward for both of them. They talked about the last few months. Wiktoria talked about her work and the people she met. Gracjan have been talking about his friends, whom she also knew. And then he blasted that famous sentence.

"I met someone ..." Until now, she was surprised that she reacted so calmly and did not choke on the beer she was drinking. She only asked a few meaningless questions. Where did they meet, what she is like and cut the topic short. She wished him luck. And then he asked how she was doing and she knew it was over, that it was what she needed. The certainty that there is no going back. For some reason, she felt free, as if some weight had left her body. So why now? Why were these words still in her head? Why couldn't she get rid of them? Fear of moving forward or mere sentiment? The moment seemed to spin in her head. He remembers everything that happened around him as he spoke these words. Beer garden. One of many that they open in summer time. Wooden benches with huge gray cushions. Mugs with a brand of beer, chirping birds somewhere nearby, music in the background and people sitting next to it. An older couple, around eighty, looking into each other's eyes looking like they had just met. Or was it so? A father and a child eating ice cream, a group of friends, probably students who went out for a beer after classes. Everything was clearer than usual, more real.

Their two years together are not known when they passed. They met during the second year of studies. She knew from the first meeting that this relationship would be different. They have been seeing each other every day. He was handsome, funny, and had something mischievous about his eyes. All the girls of the year were crazy about him. She was staring at him like at beautifull picture. Was it worth it? She was proud to be hers. Was he the same staring at her? She thought about it all the time. She impressed him. She was sure of that. It was he who first suggested that they should go out together. How did they go from acquaintances to dating? She did not know. But she knew that although they knew each other very well, she was never quite sure about him. Never completely relaxed. Did she love him? Did he love her? Though so long, neither of them spoke the words. Certainly in some way they cared about each other, but was that so? Apparently not.

They were very similar and yet so different. He was just the type she considered her ideal. He had goals in life, studied, worked and knew clearly what he wanted. He had a plan for his life. He was not a lost boy. She knew they could go far together. She saw that by helping each other, just like during studies, they can do anything what they dream about. However, it was already after graduation and there was no longer 'them'. Now was just he and was she. Each had to go by itself. The strangest thing about it was that no one they knew was surprised by their decision. As if it were obvious that they don't have a common future.

Now was the time for both of them to move forward. Although accepting that he was already with someone else was more difficult than she had expected, and although at that moment she felt like she wanted to go back to the past, she knew that life did what should have happened. She saw that life was preparing something new for her. And she hoped the fear was only the result that she was afraid of what would happen. But the oportunities are good. It's worth the risk sometimes.

She was a strong person by nature. When she wanted something, she knew she could achieve it. Everyone kept saying that, after all. Who will manage everytking what she whant in life if not her? She believed in herself, but like everyone else, she had bad days. Days when she just wanted to bury herself in the duvet and scream into the pillow. Just. But she knew that. Others didn't have to. She had that too today. As if everything had suddenly overwhelmed her, and each step required extra effort. Fortunately, her second nature won. Keep your head up and self-confidence. I'll show others that he can.

She was at the airport and the past was coming back to her like an unwanted boomerang. Does he feel sorry for her? No. She had a new adventure ahead of her. In just three hours, she was supposed to land in Rotterdam where a completely different life awaited her. Now, looking at the flight chart, she wondered if it was this plane that would change her life? Or maybe she should take another one? Maybe to Paris? Finally learn French. Go for a picnic in the Elysée fields every day? Maybe something closer? Berlin? She loved living in Germany, but everything told her that was not it yet. Not this country of destination. Or maybe Spain? What would it be like to live in a place where beaches are close at hand?

It was her second longer trip. This was not planned. It was just a short-term getaway. Learn something new, have new experiences. But when they offered her a job, she was clear. I want it. Now or never. It was only later that she had doubts. Doubts what he is doing or doing well. Why? And what now? She had another job arranged, she had the whole plan and in one second she decided to change everything. But could she decline such an offer? She bought a plane ticket, packed up, rented her apartment, left the rest of her belongings at her parents' house and set off. She knew more or less what to expect, but she moved to a place with no friends, no family. A place she didn't know at all. And she was starting a job that was a complete mystery to her.

A voice from the microphones calling for the briefing knocked Victoria out of her thoughts. She watched people line up. And one by one they pass through the gates to the plane. The airport was exceptionally empty today. Have people stopped traveling? Finally the line was almost over. She got up and went to check-in with a small suitcase starting something new. An adventure without the burden of the past.

 

Komentarze

Popularne posty