Rozdział IV

 - Mamy dla Ciebie propozycję, nie do odrzucenia. - Brzmiały słowa szefa gdy pojawił się tamtego dnia w pracy trochę spóźniony. Był osobą raczej punktualną i szanował czas innych ale tego dnia było inaczej. Gdy wszedł do firmy i usłyszał te słowa zbladł. 

– Nie, jeszcze tego mi dzisiaj brakowało, zwolnienia. – pomyślał. - Nie dość, że z Agneze nie możemy dojść do porozumienia od dłuższego czasu to jeszcze będą musiał szukać nowej pracy.

- Wiem, przepraszam za spóźnienie. Miałem małe problemy.  

- Nie szkodzi. Chodź, musimy porozmawiać.

Tego dnia nie został zwolniony, ale trochę tak się czuł. Liczył, że po dwóch latach pracy na stanowisku pomocnika architekta w końcu dostanie własne stanowisko. Za to zaproponowano mu roczny pobyt w Holandii z jednym z biur partnerów. 

– Wdrożysz się w nowości rynku, poznasz najnowsze trendy a jak wrócisz to będziemy dalej negocjować – powiedział przełożony. 

Nie wiedział co ma zrobić. Nie przyjęcie propozycji wiązało się z zakończeniem współpracy. A tego nie chciał. Nie w tym momencie. Za dużo działo się w jego życiu aby jeszcze teraz zostać na bruku. Ale zaakceptowanie propozycji wiązało się z przeprowadzką. I to nie gdzieś na osiedle obok, do innego miasta, tylko do innego kraju z innym językiem. Wiedział, że na pewno była to ciekawa oferta, że może się wiele nauczyć ale teraz? Dlaczego właśnie teraz? Teraz, kiedy z Agneze było tak źle. Jak ona na to zareaguje? Czy w takim wypadku to wszystko w ogóle będzie miało jeszcze sens?

Miał tydzień na podjęcie decyzji. Czas wystarczająco długi aby wiedzieć czego się chce i zbyt krótki na wyjaśnienie wszystkich spraw. Jak miał to powiedzieć? Z Agneze byli razem już od 4 lat. Mieszkali razem od prawie roku ale ostatnio ciągle się sprzeczali. Każdy powód był dobry do rozpoczęcia kłótni. Czasami miał już tego dość. Ale wyjeżdżać teraz w środku burzy i niewyjaśnionych spraw? Tego nie chciał. Planowali ślub, a właściwie ona planowała. Nawet się nie oświadczył ale czy zaprzeczył,? Czy kiedykolwiek powiedział, że ślubu nie chce? Chciał być z nią, kochał ją. Ale po co ślub? Byli jeszcze młodzi i mieli czas na wszystko. Zwłaszcza, że było właśnie dobrze jak jest. Hm… było! Może to jest to kluczowe słowo. Było. Ale czy znowu może być jak było? Czy nadal będą się kłócić o byle co i ignorować się nawzajem? A co najgorsze udawać przed znajomymi i  rodziną, że jest cudowanie i, że nie ma żadnego problemu?

Tego dnia przyjechał do domu szybciej. Wziął wolne na połowę dnia aby wszystko przemyśleć. W pracy nie mógł się skupić. A w głowie myśli odbijały się jak piłeczki robiąc zamieszanie. Nic nie było jasne. Decyzja spadła niespodziewanie. Nie myślał, że zostanie wysłany do innego kraju. I miał tylko dwa wyjścia. Albo przyjąć propozycje albo zostać bez pracy. 

Wszedł do domu a Agneze miała skończyć pracę za godzinę. Miał chwilę dla siebie i przemyślenie jak jej to przekazać. W głowie wirowało mu mnóstwo wariantów. Pojedz ze mną, zostań tu. Nie przyjmę propozycji. Nie wiedział co ma zrobić. Ona miała swoją pracę, którą kochała nad życie. Czy rzuciłaby ją dla niego? Czy tego on by chciał? Nie, nie chce żeby się dla niego tak poświęcała. Ale czy on ma się poświęcać i odrzucić propozycję? Może szansę na rozwój jaką zsyła mu los?. 

Godzina minęła szybciej niż się spodziewał. Umiał gotować ale dzisiaj nie miał do tego głowy. Zamówił jedzenie z bistro obok mieszkania i czekał na Agneze. Gdy przyszła zdziwiła się na jego widok. Wyraz jej twarzy nie był takim jakiego oczekiwał. Rano spóźnił się do pracy właśnie przez nią. Pokłócili się o głupotę. Samochód. On chciał wynająć miejsce parkingowe ona twierdziła, że jest to zbędne. Stanęło oczywiście na jej, ale i tak to ona była tą, która nadal miała o to pretensje. 

- Zamówiłeś jedzenie? Co robisz o tej porze w domu? – jej pytania sypały się z wyraźną pretensją w głosie.

- Wziąłem wolne. Musimy porozmawiać.

- Nie mamy o czym rozmawiać. Już chyba Ci wszystko wytłumaczyłam. Czego nie rozumiesz? I jestem na diecie nie będę tego jeść.  – wyrzuciła z siebie i wyszła z pokoju trzaskając za sobą drzwiami.

Marco poszedł za nią. Otworzył drzwi i powiedział - Dostałem propozycje pracy.

Spojrzała na niego i nic nie powiedziała.

- W Rotterdamie - dodał.

- Co? I jak ty sobie to wyobrażasz? Może mam Ci jeszcze pogratulować? Chcesz się przeprowadzić do Holandii?

- Chciałem zapytać co ty o tym sądzisz. To tylko propozycja.

- I mam nadzieję, że o niej nie myślisz? Jak myślisz, że rzucę pracę i przeprowadzę się z tobą to nawet o tym nie myśl. 

- Agneze… To jest propozycja jednostronna. Albo ja biorę albo mnie zwalniają.

- Myślałam, że dostaniesz awans… ale jak widać coś ci ostatnio nic nie wychodzi.

- Proszę, pomyśl chwilę. 

- Ty chcesz naprawdę przyjąć tą pracę? Zostawić mnie tutaj? Ty naprawdę chcesz! Nie wierzę!

- Mam zostać bez niczego? Na twoim utrzymaniu?

- Masz oszczędności.

- Pomysł chwilę. To tylko rok. A może dać mi więcej niż kilka lat tutaj.

- Widzę, że już zdecydowałeś. Po co w ogóle chciałeś znać moje zdanie?

- Ty mi pomogłaś zdecydować. 

- Jak chcesz. 

To była ich ostania rozmowa przed jego wyjazdem. Minęło od niej już ponad pól roku. Tego dnia spakował swoje rzeczy. Potwierdził przyjęcie oferty i po tygodniu był już w Rotterdamie.

Miasto było inne niż się spodziewał. Piękniejsze, z zachwycającą architekturą na każdym kroku. Czuł, prawie od pierwszego dnia, że dobrze zrobił. Wszystko działo się tak szybko. Zmiany następowały jak lawina a projekty w pracy zajmowały mu całe dnie. Uczył się, chłonął wiedzę i widział jak jego punkt widzenia ulega zmianie. Ludzie okazali się inni niż się spodziewał. Bardziej życzliwi, otwarci i pomocni. Miasto pełniejsze życia i niespodzianek. A życie? Życie okazało się inne niż planował. Przyzwyczajenie się co prawda do innego trybu pracy i pogody było dla niego trudniejsze niż się spodziewał ale doświadczenia rekompensowały mu to wszystko z nawiązką. 

Nie wiedział dlaczego to wszystko akurat do niego wróciło w tym momencie. Czemu teraz? Pół roku minęło jak strzała a wszystko wróciło teraz. A dzień dzisiejszy? Ten dzień zapowiadał się zupełnie zwyczajnie. Praca, znajomi, relaks na jego tarasie. Ale takiego końca chyba nikt nie mógł się spodziewać. Widok zachwyconej Wiki, podziwiającej wszystko na tarasie i jej śmiejące się oczy, ogromne, piękne oczy. 


----------------------------------------------------------------------------------


- We have an offer for you, you cannot refuse. - The boss said when he appeared at work that day a bit late. He was rather punctual and respected the time of others, but that day was different. When he entered the company and heard these words, he paled.

- That what I need, to be fired. - he thought. - Not only that we cannot reach an agreement with Agneze for a long time, but he will also have to look for a new job.

- I know, sorry I'm late. I had a little trouble.

- Does not matter. Come on, we need to talk.

He wasn't fired that day, but he felt a bit like that. He hoped that after two years of work as an assistant architect, he would finally get his own position. Instead, he was offered a one-year stay in the Netherlands with one of the partners' offices.

- You will introduce yourself to the market novelties, you will learn about the latest trends and when you come back, we will continue to negotiate. - Said the superior.

He didn't know what to do. Not accepting the proposal resulted in the termination of cooperation. And he didn't want to. Not at this point. There was too much going on in his life to stay without a job right now. But accepting the offer involved moving. And not somewhere next door, to another city, but to another country with a different language. He knew it was definitely an interesting offer, that he could learn a lot, but now? Why right now? Now, when with Agneze was so bad. How will she react to this? In that case, will it all still make sense?

He had a week to make a decision. A time long enough to know what you want and too short to explain everything. How was he supposed to say that? They have been together with Agneze for 4 years. They had lived together for almost a year but had been arguing all the time lately. Any reason was good for starting an argument. Sometimes he was sick of it. But to leave now in the middle of a storm and mysterious things? He didn't want this. They were planning a wedding, and actually she was planning. He didn't even propose but did he deny it? Has he ever said he doesn't want to get married? He wanted to be with her, he loved her. But why get married? They were still young and had time for everything. Especially since it was just fine as it is. Hmm… it was! Maybe that's the key word. It was. But can it be what it was again? Will they still argue about anything and ignore each other? And what's the worst thing to pretend in front of friends and family that it is wonderful and that there is no problem at all?

He came home earlier that day. He took half the day off to think things through. He couldn't concentrate at work. And in my head thoughts were reflected like balls making a commotion. Nothing was clear. The decision fell unexpectedly. He did not think that he would be sent to another country. And he only had two choices. Either accept offers or be unemployed.

He entered the house and Agneze should finish work in an hour. He had a moment to himself and thought about how to convey it to her. There were so many variants in his head. Come with me, stay here. I will not accept the offer. He didn't know what to do. She had a job that she loved more than life. Would she leave it for him? Is that what he would like? No, I don't want her to sacrifice herself like that for him. But should he sacrifice himself and decline the offer? Maybe a chance for development that fate sends him?

The hour had passed faster than he expected. He could cook, but today he had no mind for it. He ordered food from the bistro next to the apartment and waited for Agneze. When she came, she was surprised to see him. The expression on her face was not what he expected. It was because of her that he was late to work in the morning. They quarreled over stupidity. Car. He wanted to rent a parking space, she said it was unnecessary. It was hers, of course, but she was the one who still had a grudge against it.

- Did you order food? What are you doing at home this time? - her questions rained down with clear resentment in her voice.

- I took the day off. We need to talk.

- We do not have anything to talk about. I have already explained everything to you. What do you not understand? And I'm on a diet! I won't eat it. - She blurted out and left the room slamming the door behind her.

Marco followed her. He opened the door and said -I got a job offer.

She looked at him and said nothing.

- In Rotterdam - he added.

- What? And how do you imagine it? Maybe I have to congratulate you? Do you want to move to the Netherlands?

- I wanted to ask what do you think about it. This is just a suggestion.

- And I hope you don't think about it? If you think that I will quit my job and move with you, don't even think about it.

- Agneze ... This is a one-sided proposition. Either I take it or they fire me.

- I thought that you would get a promotion ... but as you can see, something is not working for you lately.

- Please take a moment to think reasonable.

- You really want to take the job? Leave me here? You really want! I do not believe!

- Should I be left with nothing? On your behalf?

- You've got savings.

- The idea for a while. It's only a year. Or maybe give me more than a few years here.

- I see you've already decided. Why did you even want to know my opinion?

- You helped me decide.

- As you wish.

It was their last conversation before he left. More than six months have passed since her. That day he packed his things. He confirmed the offer and was already in Rotterdam a week later.

The city was different than he expected. More beautiful, with stunning architecture at every turn. He felt, almost from day one, that he had done well. Everything happened so fast. The changes took place like an avalanche and the projects at work took him days. He studied, absorbed knowledge and saw his point of view changing. People turned out to be different than he expected. More friendly, open and helpful. A city full of life and surprises. And life? Life turned out to be different than planned. Getting used to a different mode of work and the weather was more difficult for him than he expected, but the experience more than compensated for it all.

He didn't know why it all came back to him at that moment. Why now? Half a year has passed like an arrow and everything is back now. And today? This day was going to be quite ordinary. Work, friends, relax on his terrace. But no one could have expected such an end. The sight of the delighted Wiki, admiring everything on the terrace and her laughing eyes, huge beautiful eyes.

Komentarze

Popularne posty