Puente Genil – 'DONDE EL SOL SE HACE DULCE'
Hiszpania jest krajem bardzo różnorodnym. Nie można porównać północy z południem czy poszczególnych regionów między sobą. Każdy jest inny i każdy ma wiele do zaoferowania. To kraj gdzie każdy znajdzie coś dla siebie. Moja historia z Hiszpanią a właściwie bardziej z Andaluzją rozpoczęła się w Maladze, ale to właśnie Puente Genil stał się moim domem i dlatego od tego miasta postanowiłam rozpocząć moją przygodę z pisaniem o Hiszpanii .
Gdy przyjechałam do Hiszpanii byłam zupełną ignorantką. Nie wiedziałam o niej prawie nic. Nawet (do czego wstyd się przyznać), gdy dowiedziałam się, że mam możliwość wyjechać na miesięczne praktyki do Malagi musiałam sprawdzić, gdzie to miasto się znajduje. Dziś... nie do pomyślenia... Jak ktoś może nie wiedzieć, gdzie jest Malaga? O kraju miałam tylko lekkie wyobrażenie wykreowane przez media i czasami zaglądałam do starej książki do nauki hiszpańskiego, która od lat leży w domu na półce. Może to był jakiś znak? Nie planowałam tu mieszkać, nie planowałam nauczyć się tego języka. Miałam przyjechać na miesiąc, dobrze się bawić i poznać coś nowego. Minęły cztery lata a ja wciąż tutaj jestem i każdego dnia trudniej jest mi nawet myśleć, że miałabym kiedyś, na stałe opuścić to miejsce.
Miesiąc praktyk przerodził się w rok... na kolejne jedenaście miesięcy przeprowadziłam się do miejscowości oddalonej o 80 kilometrów od Malagi. Wzięłam to za przygodę. Po miesiącu pobytu stwierdziłam, że to dobra okazja, aby nauczyć się języka, który na pewno przyda mi się w przyszłości. Na początku było ciężko, ale w końcu po to tam byłam. Taki był 'plan'. Byłam w małej miejscowości liczącej 30 tysięcy mieszkańców. W Maladze wszyscy mówili po angielsku... w Puente... nikt nie próbował się wysilać. Aby zaprzyjaźnić się z miejscowymi miałam tylko jedno wyjście... nauczyć się ich języka. Na początku wyglądało to komicznie... Kali jeść.. Kali pić... , każdy chyba zna początki nauki języka, ale gdy wszyscy zrozumieli, że chcę ich poznać, że zależy mi na komunikacji z nimi, byli bardzo pomocni. I chociaż wiem, że bawiło ich to nie bardziej niż mnie, nigdy nie odmówili mi pomocy, jeśli nie wiedziałam jak skonstruować zdanie.
![]() |
Feria - święto miasta - Puente Genil |
Mała miejscowość okazała się najlepsza dla nauki języka. Tutejszy akcent pozostawia wiele do życzenia. Pamiętam pierwsze dni. Miałam wrażenie, że wszyscy seplenią. Nauczyłam się czegoś, po czym gdy powiedziałam oni wymawiali to zupełnie inaczej. Andaluzja... obcinanie końcówek... nieobecność drugiej osoby i skracanie zdań jak tylko się da. Ile wiosek tyle akcentów a do tego słowa, które używają u mnie w miejscowości są nie znane w innej... Jak więc zrozumieć o co chodzi? Po prostu improwizacja! Ile razy zdarzyło się, że Hiszpan nie zrozumiał Hiszpana. Jest to najbardziej niedorzeczna sytuacja jaka może być! Ile razy dopytują i proszą o powtórzenie. Cali oni.. nie starają się mówić poprawnie. Dialekt jest dialekt.. a do tego zamiast powtórzyć poprawnie, po prostu powiedzą to samo tylko głośniej... jakby już normalnie nie było dość głośno. Jak przyjechałam miałam wrażenie, że wszyscy się ze sobą kłócą. No cóż jak się okazało to są właśnie przyjazne stosunki.
![]() |
Oświetlenia świąteczne - Malaga |
Przyjeżdżając tu cel był prosty. Nauka i nauka, ale potem przyszło kolejne... a co mam robić z czasem wolnym? Mała miejscowość ma to do siebie, że nie ma za dużo opcji. Sami mieszkańcy uważają, że mieszkają na wsi. Nigdy nie byli znaczy na prawdziwej polskiej wsi... Kiedyś będę musiała zorganizować wycieczkę. Na początku wszystko było nowe, ale potem przyszło zastanowienie... ale co ja tu będę robić przez prawie rok? Zanudzę się ! Tak myślałam, a jestem już tutaj czwarty rok. Nie mam pojęcia jak ten czas mija. Gdy tu się pojawiłam myślałam, że miejscowość nie ma nic do zaoferowania... jest rzeka... główna ulica z barami i co dalej? Nic... wszyscy mówili, że to nie dla mnie, że nie wytrzymam i powinnam przeprowadzić się gdzieś do czegoś większego. Ale miasto mnie zaskoczyło. Tutaj ludzie żyją od święta do święta. Każda okazja jest dobra do celebrowania. Nigdy wcześniej w życiu nie przypuszczałam, że przez trzy tygodnie można świętować Wielkanoc... no właściwie dokładniej licząc osiem tygodni...albo, że Boże Narodzenie mimo braku śniegu, będzie miało tak piękną oprawę... Wychodzi na to, że w tak małej miejscowość praktycznie nie ma tygodnia odpoczynku od świętowania .
---------------------------------------------------------------------
Spain is a very diverse country. You cannot compare north with south or individual regions with each other. Everyone is different and everyone has a lot to offer. It is a country where everyone will find something for themselves. My story with Spain, or rather Andalusia, began in Malaga, but it was Puente Genil that became my home and that's why I decided to start my adventure by writing about Spain from this city.
When I came to Spain, I was completely ignorant. I knew almost nothing about the country. Even (which is a shame to admit), when I found out that I had the opportunity to go to Malaga for a month-long internship, I had to check where this city is located. Today ... unthinkable ... How can anyone not know where Málaga is? I only had a light image of the country created by the media and sometimes I looked at an old Spanish book that had been lying on the shelf at home for years. Maybe it was a sign? I didn't plan to live here, I didn't plan to learn this language. I was supposed to come for a month, have fun, and get to know something new. Four years have passed and I am still here and every day it is even harder for me to even think that I would ever leave this place permanently.
A month of apprenticeship turned into a year ... for the next eleven months, I moved to a town located 80 kilometers from Malaga. I took it for an adventure. After a month of stay, I found it was a good opportunity to learn a language that I would definitely need in the future. It was hard at first, but that's what I was there for. That was the 'plan'. I was in a small town with 30,000 inhabitants. In Malaga, everyone spoke English... in Puente ... nobody was even trying. To make friends with the locals, I had only one option ... to learn their language. At first, it looked comical ... Kali eat.. Kali drink..(sounds better in my mother tongue). everyone probably knows the beginnings of learning a language, but when everyone understood that I wanted to know them better, that I wanted to communicate with them, they were very helpful. And although I know that it amused them no more than I did, they never refused to help me if I didn't know how to construct a sentence.
![]() |
Feria - City holiday - Puente Genil |
The small town turned out to be the best for language learning. The local accent leaves much to be desired. I remember the first days. Everyone felt like a lisp. I learned something and when I said it, they pronounced it completely different. Andalusia ... cutting endings ... the absence of the second person and shortening sentences as much as possible. How many villages, so many accents, and the words that I use in my village are unknown in another ... So how to understand what is going on? Just improvisation! How many times has a Spaniard misunderstood a Spaniard? This is the most ridiculous situation there can be! How many times do they ask and ask for a repeat? All of them ... aren't trying to speak correctly. Dialect is dialect .. and instead of repeating correctly, they will just say the same thing louder ... as if it wasn't normally loud enough anymore. When I arrived, I had the impression that everyone was arguing with each other. Well, as it turned out, these are just friendly relations.
![]() |
Christmas lights - Málaga |
By coming here the goal was simple. Learning and learning, but then another came ... and what should I do with my free time? The thing about a small town is that there aren't too many options. The inhabitants themselves believe that they live in the countryside. They have never been to the real Polish countryside ... Someday I will have to organize a trip. At first, everything was new, but then there was a reflection ... but what am I going to do here for almost a year? I'm bored! That's what I thought, and I'm here for the fourth year now. I have no idea how this time passes. When I arrived here, I thought the town had nothing to offer ... there is a river ... the main street with bars and what next? Nothing ... everyone said it's not for me, that I can't stand it and I should move somewhere bigger. But the city surprised me. Here, people live from holiday to holiday. Any occasion is good to celebrate. Never before in my life have I thought that you can celebrate Easter for three weeks ... well, more precisely, counting eight weeks ... or that Christmas, despite the lack of snow, will have such a beautiful setting ... It turns out that it is in a small town, there is practically no weekly rest from celebrating.
Everyone will find something here, at least once a year, that they will like. When the new year begins, the carnival begins .. Easter ... crosses festival ... May ... city festival and so on. The city is alive. Masses of tourists come to see the parades, which are more popular here than in other regions. You live 'in the street' as the locals say. There are over 100 bars in a town with only 30,000 inhabitants. It speaks for itself what the inhabitants like. It is a tradition to go out to a restaurant on Sunday. Dress and appearance are important. Walking down the street you get the impression that a fashion show is taking place. Many times I did not recognize familiar faces, so changed under tons of makeup and perfect hairstyle. And that's just Puente - 'Donde el sol se hace dulce' - that literally means - 'Where the sun becomes sweet.
Komentarze
Prześlij komentarz