Rozdział VI
Wiktoria stała już sama pod budynkiem firmy. Patrzyła jeszcze przez chwilę jak Marco przejeżdża wraz z innymi rowerzystami na drugą stronę kanału po czym zniknął za zakrętem. Przypięła rower do stojaka przy firmie po czym chwilę przypatrywała się budynkowi i ludziom wchodzącym do środka. Zaczynała dopiero w poniedziałek a dzisiaj był piątek. Miała jeszcze cały weekend dla siebie na zaaklimatyzowanie. Już za chwilę miała przejść przez próg i w końcu osobiście poznać swojego nowego szefa i współpracowników. Nie wiedziała jak wygląda ale za to znała go z głosu i kilku maili które wymienili. Rozmowę kwalifikacyjną i cały proces odbywał się za pośrednictwem ludzi z HR. Mogła powiedzieć, że już go znała ale czy wymianę kilku rozmów i maili można nazwać znajomością? Miała zajmować się promowaniem marek i kampaniami reklamowymi, czyli tym o czym zawsze marzyła. To były jej początki w tej branży ale wiedziała, że nawet jeśli ta przygoda potrwa tylko planowane 6 miesięcy to i tak będzie tego warta. Wzięła głęboki oddech i weszła do środka.
Przy wejściu została zatrzymana przy recepcji. Jako, że nie miała przepustki a nikt się jej nie spodziewał nie chciano jej wpuścić. W końcu po wytłumaczeniu sytuacji z dnia poprzedniego ochroniarz zlitował się nad nią i zadzwonił do biura. Na nieszczęście Wiki szefa nie było na miejscu. Oprócz jego nazwiska pamiętała tylko jeszcze jedno. Jednak telefon nie odbierał. Gdy po raz kolejny powtarzała nazwisko głos za pleców zapytał
– Chyba to właśnie mnie Pani szuka.
- Wow! - Pomyślała. - Co tu się dzieje?
Widziała go już przez skype ale nie zrobił na niej wrażenia. Ale teraz? Zdecydowanie komputer kłamie. Wysoki, barczysty blondyn z kręconymi włosami, trochę ulizanymi żelem. Co oni w tym widzą? Jednak nawet widząc żel nie mogła zaprzeczyć, że jest przystojny.
- Oj Holandio tego się nie spodziewałam. A to dopiero drugi dzień. Czy wyczerpałam już limit na cały pobyt w poznawaniu przystojnych facetów? - przeszło jej po głowie.
Weszli do biura i Wiki wyjaśniła mu sytuację. Gdy Lucas, już teraz współpracownik, dzwonił i załatwiał dla niej przepustkę przyglądała mu się uważnie. Idealnie ułożone włosy. Szara marynarka i co dziwne szare spodnie od garnituru. Do tego biała koszula idealnie wyprasowana i cienki krawat, który wyraźnie mu przeszkadzał bo ciągle go przesuwał przy kołnierzyku. A ona ciągle w ciuchach z dnia poprzedniego czuła się tam trochę nie ma miejscu. Na szczęście miała nadzieję, że nikt nie zwrócił na to uwagi. W końcu miała jeszcze dzień wolny.
Gdy udało się zdobyć już kartę na poniedziałek Lucas zapytał .– Nie mogłaś już wytrzymać i postanowiłaś poznać nas lepiej już dzisiaj?
- Właściwie… przyszłam bo mam mały proble,
Gdy opowiedziała całą sytuację Lucas nie mógł przestać się śmiać po czym przeprosił ją i kazał jej opowiedzieć całą sytuację od nowa.
- A więc gdzie spałaś? U zupełnie obcej osoby? Ale jak? Ludzie nie zapraszają dopiero co poznanej osoby do siebie tak po prostu? Zwłaszcza w holandii. Jak to zrobiłaś??
Pytania trwały jeszcze dłuższą chwilę. W końcu Lucas przedzwonił do właściciela mieszkania.
- Więc tak. Masz rację… pomylił się i rzeczywiście zabrał klucze od mieszkania a zostawił Ci klucze od swojego domu. Dopiero jak zadzwoniłem sprawdził i rzeczywiście dostałaś nie te co powinnaś.
- Uf… a już myślałam, że ze mną jest coś nie tak albo, że drzwi w tym kraju mnie nie tolerują. To kiedy dostanę klucze?
- Tu mamy problem…
- Nie strasz mnie! Jaki problem? Kosmici go porwali?
- Jeszcze nie, ale zanim się z nim zobaczysz to wszystko się może zdarzyć!
- Tego się obawiam... trzęsienie ziemi?
- Na szczęście pojechał tylko z rodziną na wesele do Eindhoven.
- I co to znaczy dla mnie?
- Wracają w niedzielę wieczorem. WIęc masz dwie opcje. Pojechać tam i odebrać klucze lub przeczekać gdzieś do niedzieli.
- Przeczekać do niedzieli?? Nie mam gdzie się zatrzymać, nie mam komórki, która jest zamknięta razem z resztą rzeczy, nie mam w co się przebrać ani nawet nie mam karty kredytowej, żeby cokolwiek kupić.
- Spokojnie. Jakoś to załatwimy. Mogę z tobą pojechać jutro jeśli chcesz. Dzisiaj nie dam rady. Po południu mamy jeszcze ważną konferencję i nie wiem o której się skończy.
- Jutro?? A co ja mam zrobić do jutra? Spać przy kanale? Swoją drogą może nawet niezła opcja… tanio i wykąpać można się z rana. Może złowię też jakąś rybę na śniadanie.
- Poczekaj. Powiedziałaś, że dzisiaj spałaś z sąsiadem. Mam na myśli u sąsiada. Myślisz, że dzisiaj mogłabyś u niego jeszcze zostać?
- A jak to sobie wyobrażasz? Proszę obcego faceta o to, żeby mnie przenocował? I tak już dużo mi pomógł.
- Masz do niego telefon?
- Mam. W bardzo staroświecki sposób zapisany na kartce. Dlaczego ?
- Daj.
Patrzyła na niego przez chwilę zdziwiona ale co miała zrobić. Już i tak nie miała nic więcej do stracenia. Lucas zadzwonił do Marco. Na szczęście rozmawiali po angielsku więc mogła śledzić tok rozmowy. Jednak nie była dokładnie pewna co dzieję się po drugiej stronie słuchawki.
- Załatwione – Poinformował Lucas. – Tak jak ustaliliście zobaczycie się w tej włoskiej restauracji. Przepraszam ale nazwa już mi uciekła. Będzie na ciebie czekał i nie wiem co jest między wami i jak to zrobiłaś ale powiedział, że bez problemu możesz zostać u niego jeszcze jedną noc a nawet i do poniedziałku. Może być?
- A mam tu cos do gadania i inne wyjście?
- Słuchaj, tu masz mój numer. Jutro o 10 rano odbiorę Cię z pod domu i pojedziemy do Eindhoven. Odbierzemy klucze i będziesz mogła wieczorem już spokojnie spać w swoim łóżku. Umowa stoi?
- Stoi. – Wstała powoli, oszołomiona tym wszystkim co działo się dookoła. Nigdy nie przypuszczała, że taki będzie jej pierwszy dzień w Holandii.
Wychodząc, zawróciła jeszcze w drzwiach – Dziękuję!
Lukas spojrzał na nią zaskoczony. – Jutro bądź punktualna! O 10 jestem pod twoim domem. W razie czego mam numer twojego sąsiada. Dzwoń jakbyś czegoś potrzebowała.
Spojrzała na niego ostatni raz i wyszła. Miała przepustkę do biura Mogła teraz tam wchodzić kiedy chciała. Przynajmniej mogę spać tutaj jeśli Marco mnie wyrzuci. – Pomyślała i zaśmiała się sama do siebie z absurdu sytuacji.
Odpięła rower i ruszyła w kierunku centrum. Miała jeszcze godzinę do spotkania z Marco. Nie miała przy sobie nic oprócz mapy i 20 euro, które dał jej Lucas w ostatnim momencie.
-------------------------------------------------------------------
Wiktoria was standing alone in front of the company's building. She watched for a moment as Marco drove along with the other cyclists to the other side of the canal and then disappeared around the bend. She fastened the bicycle to the stand next to the company and for a while she watched the building and the people entering it. She wasn't going to start until Monday and today was Friday. She still had the whole weekend to settle in. She was about to cross the threshold and finally meet her new boss and colleagues in person. She didn't know how he looked like, but she knew him by voice and a few e-mails they exchanged. The interview and the whole process took place through people from HR. She could say that she already knew him, but could the exchange of a few conversations and e-mails be called an acquaintance? She was supposed to be involved in promoting brands and advertising campaigns, which was what she always dreamed of. These were her beginnings in this industry, but she knew that even if this adventure lasts only the planned 6 months, it would still be worth it. She took a deep breath and stepped inside.
At the entrance, she was stopped at the reception. As she did not have a pass and no one expected her, they did not want to let her in. Finally, after explaining the previous day's situation, the security guard feel sorry for her and called the office. Unfortunately, the Wiki's boss was not in place. Apart from his name, she only remembered one more. However, the phone did not answer. As she repeated the name once more, a voice behind her back said - I think I am this person that you are looking for.
- Wow! - She thought. - What's going on here?
She has already seen him on skype but he did not impress her. But now? The computer is definitely lying. Tall, broad-shouldered blonde with curly hair, slightly gel-coated. What do they see in it? However, even seeing the gel, she couldn't deny that he was handsome.
- Oh, Holland, I did not expect that. And that's only the second day. Have I reached my limit for my entire stay in meeting good-looking guys? - crossed her head.
They entered the office and Wiki explained the situation to him. When Lucas, a coworker now, were calling and arranging a pass for her, she was watching him closely. Perfectly styled hair. Gray jacket and, oddly enough, gray suit trousers. In addition, a white shirt perfectly ironed and a thin tie, which clearly disturbed him because he was constantly moving it around the collar. And she still felt a little out of place in the clothes from the previous day. Fortunately, she hoped no one paid any attention. After all, she still had a day off.
When they managed to get the card for Monday, Lucas asked. - You couldn't stand it anymore and decided to get to know us better today?
- Actually ... I came because I have a little problem.
After she explained the whole situation, Lucas couldn't stop laughing and then he apologized her and ask to tell the whole situation over again.
- So where did you sleep? At a complete stranger house? But how? People don't just invite a newly met person over there just like that? Especially in the Netherlands. How did you do that??
The questions went on for a long time. Finally Lucas called the landlord.
- So, yeah. You're right. He made a mistake and actually took the keys to the apartment and left you the keys to his house. Only beacouse I called he checked and you really got the wrong one.
- Uf ... and I thought there was something wrong with me or that the doors in this country do not tolerate me. So, when will I get the keys?
- Here we have a problem...
- Do not scare me! What problem? Aliens kidnapped him?
- Not yet, but before you see him, it can all happen!
- That's what I'm afraid of ... an earthquake?
- Fortunately, he only went with his family to the wedding in Eindhoven.
- And what does that mean for me?
- They come back Sunday night. So you have two options. Go there and pick up your keys or wait until Sunday.
- Wait until Sunday ?? I have nowhere to stay, I don't have a cell phone that is locked with the rest of my belongings, I don't have anything to change into, and I don't even have a credit card to buy anything.
- Take it easy. We'll sort it out somehow. I can go with you tomorrow if you want. I can't do it today. We have an important conference in the afternoon and I don't know when it will end.
- Tomorrow ?? What am I supposed to do by tomorrow? Sleep by the canal? By the way, maybe even a nice option ... cheap and you can take a bath in the morning. Maybe I'll catch some fish for breakfast as well.
- Hold on. You said you slept with your neighbor today? I mean in your neighbor place. Do you think you could stay with him today?
- How do you imagine it? I'm asking a stranger to take care of me? He has already helped me a lot.
- Do you have his number?
- I have. Written down on a papel like in old times. Why?
- Give me.
She looked at him for a moment, surprised, but what other think she could do? She had nothing more to lose anyway. Lucas called Marco. Fortunately, they spoke English so she could follow the conversation. But she wasn't sure exactly what was going on on the other side of the handset.
- Done. -Lucas reported. - As agreed, you will see each other in this Italian restaurant. Sorry, but the name has already escaped me. He will be waiting for you and I don't know what is between you two and how you did it, but he said that you can easily stay one more night with him, and even until Monday. May be?
- Do I have something to say and any other choice?
- Look, here's my number. Tomorrow at 10 am I will pick you up from the house and we will go to Eindhoven. We will pick up the keys and you will be able to sleep in your bed in the evening. Deal?
- Deal. - She stood up slowly, stunned by everything that was happening around. She had never expected this to be her first day in the Netherlands.
On her way out, she turned back at the door - Thank you!
Lukas looked at her surprised. - Tomorrow, be punctual! At 10 am I am at your house. I have your neighbor's number just in case. Call me if you need something.
She looked at him one last time and left. She had a pass for the office. She could go in there now whenever she wanted.
- At least I can sleep here if Marco will kick me out. - She thought, and laughed to herself at the absurdity of the situation.
She unhooked her bike and headed downtown. She had an hour until her meeting with Marco. She had nothing more with her but a map and the 20 euro that Lucas had given her at the last minute.
Komentarze
Prześlij komentarz