Rozdział XI
Obiad minął w bardzo dobrych humorach i wszyscy tryskali energią mimo ponurej deszczowej pogody. Wszyscy śmiali się i nie było żadnych niezręczności, czego najbardziej obawiała się Wiki. Rodzice Lucasa okazali się przemili i przyjęli ją jak część rodziny. Bariera językowa okazała się nie być problemem. Wiktoria podziwiała jak rodzice i siostra sprawnie posługują się językiem angielskim mimo początkowych przeprosin za jego znikomą znajomość. Nie było tematu, o którym mieliby problem porozmawiać. Czasami wtrącali pojedyncze holenderskie zwroty po czym bez jakichkolwiek trudności tłumaczyli je na angielskie. Była zdumiona jaki poziom edukacji muszą mieć szkoły i jakie musiały mieć od wielu lat jeśli tak sprawnie posługiwali się językiem obcym. Tego w Polsce niestety brakowało, na szczęście wszystko zmienia się ku lepszemu.
Po obiedzie zaparzono kawę a potem nagle przestało padać i wyszło przepiękne słońce. Lucas zdecydował, że czas wracać i odebrać klucze. Gdy już mieli się żegnać niespodziewanie przyjechała jego starsza siostra, która mimo pełnych nacisków Lucasa, że już czas dla niego wracać, przekonała go do zastania jeszcze chwilę.
Zdecydowano aby skorzystać z pogody i wszyscy razem wyszli na taras skorzystać ze słońca. Nie wiadomo kiedy na stole pojawiło się wino, piwo i różne przekąski. Lucas bawił się w ogrodzie ze swoją chrześniaczką, która wpatrywała się w wujka jak w obrazek. Wiki za to wpatrywała się w tą dwójkę z zaciekawienie. Znała Lukasa tylko z formalnych rozmów przez telefon i dzięki dzisiejszemu porankowi. Teraz dał się pokazać z innych stron. Umiał gotować, opowiadał ciekawie i był zabawny, no może trochę zbyt zachowawczy momentami ale jak miał się zachowywać przy osobie, której nie znał? A teraz? Bawił się z małą Dafne jakby był do tego stworzony. Wygłupiał się jak małe dziecko. Nie przeszkadzało mu nic co robi z nim ta mała. Czochranie po włosach czy turlanie na trawniku. Gdy tak wpatrywała się jej zamyślenia przerwała siostra:
- Będzie fajnym ojcem. Mała go uwielbia. Zawsze tylko chce do wujka. Ale wujek nie ma czasu.
- Widać, że on też jest w nią wpatrzony. - Odpowiedziała Wiki.
- Świata poza nią nie widzi, ale chyba nie tylko poza nią?
Wiktoria nie odpowiedziała. Co siostra miała na myśli?
- To co? To Ty jesteś tą, którą zabiera na mój ślub?
- Ja? Nie. Przepraszam. Myślałam, że jesteś po ślubie. Przedstawiono mi Richarda jako twojego męża.
- Nie, nie. Jesteśmy już tak długo razem, że z przyzwyczajenia tak wyszło. Mieliśmy wziąć ślub trzy lata temu ale okazało się, że jestem w ciąży i postanowiliśmy poczekać. Teraz w końcu wróciłam do formy a mała jest na tyle duża, że może być za nami na weselu. To skąd się znacie?
- Z pracy. To z nim miałam rozmowę kwalifikacyjną.
- Jest bardziej przebiegły niż myślałam. Mi mówił, że poznaliście się u znajomych.
- To nie tak. Chyba zaszła jakaś pomyłka. My się znamy dopiero od…
- O czym to panie rozmawiają? – wtrącił się do rozmowy Lucas.
- O tobie oczywiście braciszku. Więc nie powinieneś się wtrącać!
- Nie powinienem? Obgadujecie mnie a ja mam stać z boku?
- No jak chcesz. Wiki właśnie opowiadała mi jak się poznaliście. Nie mówiłeś, że pracujecie razem!
- Dopiero zaczynam od poniedziałku, i jesteśmy w dwóch różnych działach.
- Wiki będzie zajmować się reklamą. Ja tylko przyjąłem ją do pracy.
- Spryciarz z ciebie. Teraz będziesz mógł kontrolować, żeby nikt nie kręcił się obok niej.
- Nie posuwaj się za daleko. Nikogo nie będę kontrolować.
- Ja na twoim miejscu bym kontrolowała.
Dafne, która przez część rozmowy siedziała grzecznie na kolanach Lucasa pociągnęła go dalej do zabawy.
Przyszli rodzice i rozmowa zmieniła się w omawianie postępów przygotowań do wesela. Czas mijał i nie wiadomo, kiedy trunki ze stołu znikały a pogoda znowu zaczęła się psuć. Zanim zdążyli się zorientować zaczęło padać jeszcze mocnej niż przedtem i zaczęło się błyskać. Zostali zmuszeni do powrotu do domu. Rozmowy jednak trwały dalej jakby nic się nie stało. Wiki wpatrywała się przez okno z nadzieją na poprawę pogody. Gdy tak patrzyła podeszła do niej Mama Lukasa:
- Chyba musicie dzisiaj zostać na noc.
- Nie, za chwilę będziemy się zbierać. Musimy jechać odebrać klucze od mojego mieszkania i będziemy wracać.
- Nie żartuj, dziecko. Ta pogoda tak szybko się nie poprawi. A nie pozwolę Lukasowi prowadzić w taką pogodę. Wygląda, że dzisiaj wszystkie moje dzieci będą spać w domu jak to lubię najbardziej.
- Nie, naprawdę my musimy wracać. Poza tym czułabym się niezręcznie.
- Niezręcznie? O czym tym mówisz! Lukas nie przyprowadza nikogo do domu. Nie poznałam, żadnej jego dziewczyny. Musisz być wyjątkowa. – I odeszła zostawiając Wiki zupełnie zaskoczoną.
Nie wiedziała co ma teraz zrobić. Lucasa nie było w pokoju, usypiał małą. Miała okazję aby z nim porozmawiać i wyjść z tej absurdalnej sytuacji póki nie było jeszcze za późno. Znalazła go leżącego obok Dafne. Czytał jej bajkę. Mała powili odpływała w sen. Nie mogła zaprzeczyć, że ten widok, co samo ją zaskoczyło już drugi raz tego dnia, naprawdę jej się podobał. Usiadła w fotelu obok i czekała aż skończy czytać. W końcu mała zasnęła i Lucas ulokował małą w łóżeczku.
- Słodka jest. – Powiedziała.
- Za inteligentna jak na swój wiek. Wiki… przepraszam. Nie myślałem, że tak będą Cię wypytywać. Wszystko im wyjaśnię ale jeszcze nie dzisiaj. Tak szczęśliwych ich dawno nie widziałem. Możemy to dzisiaj zostawić a ja będę tu za tydzień i wszystko wytłumaczę? Proszę.
- Lucas… tak nie powinno być. Tak mi głupio ich oszukiwać.
- Ale co ci szkodzi? To ja będę tym złym. Proszę. Niech dzisiaj mają tą radość.
- Ale na pewno im wytłumaczysz?
- Obiecuję. Powiem jak było. Zrozumieją. Ale nie dzisiaj.
- Dobra. Za to, że mnie tutaj zabrałeś mam dług wdzięczności. To co? Pojedziemy po klucze i wracamy?
- Zabijesz mnie… Dzwonił właściciel mieszkania. Pytał gdzie jesteśmy…
- I?
- Przez pogodę wesele skończyło się szybciej. Godzinę temu wracali do Rotterdamu…
- Lucas! Czyli jesteśmy tutaj niepotrzebnie?
- Dlaczego nie potrzebnie? Źle się bawisz?
- Dobrze… ale chciałabym już być u siebie. Robię problem tobie i twoim rodzicom.
- Widzisz jacy są szczęśliwi, że tu jesteś? Robisz nam wszystkim przysługę.
- To co jedziemy do Rotterdamu?
- Wiki… Piłem… a na drodze w deszcze jest nie tak bezpiecznie. Wolałbym teraz nie prowadzić. Nie planowałem…. Przepraszam… Bardzo będziesz zła jeśli zostaniemy tutaj do rana?
- Do rana? U twoich rodziców?
- Będziesz spała w moim dawnym pokoju a ja prześpię się tutaj na kanapie.
- Mam tu coś do powiedzenia?
- Właściwie już nie. To co zejdziemy na dół i powiemy, że zostajemy?
- Ale co ja tu robię? Mam udawać, że jesteśmy razem?
- Proszę, tylko do rana.
- Będziesz musiał to odpokutować.
- Masz mnie jako sługę na długie lata!
- Zapamiętam to sobie! I nie omieszkam nie skorzystać!
Zeszli do salonu. Tam rozmowy przy winie trwały w najlepsze. Gdy zakomunikowali, że zostaną do rana Mama zaklaskała tylko w ręce. I pobiegła przygotować pokoje. Niedługo potem Wiki zakomunikowała, że cudownie spędziła dzień ale gdyby mogła chciałaby się już położyć.
- Macie przygotowany pokój gościnny. Tam przynajmniej jest duże łóżko. W pokoju Lukasa nie zmieścilibyście się. – Dodała mama Lucasa.
- Nie mamo. Nie trzeba było. Wiki będzie spała u mnie a ja u małej na kanapie.
- Dziecko, jesteśmy wszyscy dorośli. Nie musicie przede mną udawać, że jesteście tacy święci.
- Nie, naprawdę. Nie trzeba. Będę spała u Lucasa. – Dodała Wiki.
- Nie żartujcie sobie ze mnie. I już postanowione. Tam macie łazienkę. Ręczniki są na szafce. No już! Lucas pokaż Wiki gdzie co jest.
Lucas posłusznie poszedł z Wiki do góry.
- Przepraszam, tego się nie spodziewałem. Pójdę spać do siebie. Dobranoc. – Powiedział i zniknął za zamykającymi się drzwiami.
Wiki miała czas dla siebie. Wzięła szybki prysznic i wskoczyła do łóżka nie wiedząc nawet, kiedy zapadła w sen.
-------------------------------------------------------------------
Dinner passed in a very good mood and everyone was bursting with energy despite the gloomy rainy weather. Everyone was laughing and there was no awkwardness what Wiki feared the most. Lucas's parents turned out to be very nice and they accepted her as part of the family. The language barrier turned out not to be a problem. Wiktoria admired how her parents and sister speak English fluently despite initial apologies for their insignificant knowledge. There was no topic they had trouble talking about. Sometimes they cut in individual Dutch phrases and then translated them into English without any difficulty. She was amazed at what level of education schools must have and what they must have been for many years if they were so proficient in using a foreign language. Unfortunately, this was missing in Poland, luckily, everything is changing for the better.
After lunch, coffee was made and then suddenly it stopped raining and a beautiful sun came out. Lucas decided it was time to go back and pick up the keys. When they were about to say goodbye, his older sister unexpectedly arrived, who, despite Lucas' full pressure that it was time for him to return, convinced him to find another moment.
It was decided to take advantage of the weather and everyone went out to the terrace to enjoy the sun. It is not known when wine, beer, and various snacks appeared on the table. Lucas was playing in the garden with his goddaughter who was staring at his uncle as in a picture. Wiki, on the other hand, was staring at the two of them with interest. She only knew Lukas from formal phone calls and this morning. Now he was shown on the other sides. He knew how to cook, he told interesting stories and was funny, maybe a bit too conservative at times, but how was he supposed to behave with someone he did not know? And now? He played with little Daphne as if he were made for it. He was fooling around like a little child. He didn't mind anything the little one was doing to him. Ruffling your hair or rolling on the lawn. As she stared at her thoughts, her sister interrupted:
- He'll be a nice father. The little one loves him. She just wants to see her uncle. But the uncle doesn't have time.
- You can see that he, too, is staring at her. - Said Wiki.
- He cannot see the world apart of her, but probably not only beyond her?
Victoria didn't answer. What did the sister mean?
- So what? Are you the one he takes to my wedding?
- I? No, sorry! I thought you were married? Richard was introduced to me as your husband.
- No, no. We've been together for so long that it just happened out of habit. We were supposed to get married three years ago but found out I was pregnant and decided to wait. Now I am finally back in shape and the little one is big enough to be behind us at the wedding. So how do you know each other?
- From work. He was the one I interviewed with.
- He's more cunning than I thought. He told me that you met with friends.
- It's not like that. I think there was a mistake. We know each other only from ...
- What are these ladies talking about? - Lucas cut in.
- Of course about you, brother. So you shouldn't interfere!
- I should not? Are you talking to me and I should stand aside?
- As you want. Wiki was just telling me how you guys met. You didn't say you were working together!
- I'm just starting on Monday, and we're in two different departments.
- The wiki will deal with advertising. I just hired her to work.
- You're smart. Now you will be able to control that no one hangs around her.
- Don't go too far. I will not control anyone.
- If I were you, I'd be controlling.
Daphne, who sat politely in Lucas' lap for part of the conversation, pulled him on to the fun.
Parents to come and the conversation turned into discussing the progress of preparations for the wedding. Time passed and it is not known when the drinks from the table disappeared and the weather started to deteriorate again. Before they knew it, it started to rain even harder than before and it started flashing. They were forced to return home. The talks, however, continued as if nothing had happened. Wiki stared out the window, hoping the weather would improve. Lukas' mother came up to her as she looked like this:
- I guess you gotta stay overnight.
- No, we'll be going back in a moment. We have to go to pick up the keys to my apartment and we'll be going back.
- Don't be kidding me. This weather won't get better that fast. And I won't let Lukas drive in this weather. Looks like today all my kids will sleep at home the way I like it.
- No, we really have to go back. Besides, I would feel awkward.
- Awkward? What are you talking about! Lukas doesn't bring anyone home. I haven't met any of his girlfriends. You have to be special. - And she left, leaving Wiki completely surprised.
She didn't know what to do now. Lucas was not in the room, he was putting the baby to sleep. She had the opportunity to talk to him and get out of this absurd situation until it was too late. She found him lying next to Daphne. He was reading her fairy tale. The little girl drifted off to sleep. She couldn't deny that she really liked the sight, which surprised her for the second time that day. She sat down in the chair next to him and waited for him to finish reading. Finally, the little one fell asleep and Lucas put the little one in a crib.
- She's sweet. - She said.
- Too intelligent for her age. Wiki… sorry. I didn't think they would interview you like that. I'll explain everything to them, but not today. I haven't seen them so happy for a long time. Can we leave it today and I'll be here in a week and explain everything? Please.
- Lucas… it shouldn't be like that. I'm so stupid to cheat on them.
- But what's the harm? I'll be the bad guy. Please. May they have this joy today.
- But you will surely explain to them?
- I promise. I'll tell you how it was. They will understand. But not today.
- Okay. I owe you a debt of gratitude for taking me here. So what? Will we go get the keys and come back?
- You're gonna kill me ... The landlord called. He asked where we are ...
- And?
- The wedding ended sooner because of the weather. An hour ago they were returning to Rotterdam ...
- Lucas! So we're here unnecessarily?
- Why not really? Are you having a good time
- Okay ... but I'd like to be at home already. I am giving you and your parents a problem.
- See how happy they are to have you here? You're doing us all a favor.
- Then what are we going to Rotterdam?
- Wiki ... I drank ... and it's not so safe on the way into the rain. I'd rather not drive now. I didn't plan it…. I'm sorry ... Will you be very angry if we stay here until the morning?
- Until morning? At your parents house?
- You will sleep in my old room and I will sleep here on the couch.
- Do I have something to say here?
- Not anymore, actually. What do we go downstairs and say we're staying?
- But what am I doing here? Am I supposed to pretend we're together?
- Please, only until morning.
- You'll have to atone for it.
- You have me like a servant for many years!
- I'll remember that! And don't hesitate to take advantage of it!
They went down to the living room. There, the wine talks continued. When they announced that they would stay until morning, Mom only clapped her hands. And she ran to prepare the rooms. Soon after, the Wiki announced that she had a wonderful day but if she could, she would like to go to bed.
- You have a guest room ready. At least there's a big bed there. You wouldn't fit in Lukas' room. Lucas's mom added.
- No, Mum. You did not have to. Wiki will sleep with me and I will sleep on the couch with the little girl.
- Baby, we're all adults. You don't have to pretend to me that you are so holy.
- Not really. There's no need to. I'm going to sleep with Lucas. - Added Wiki.
- Don't make fun of me. And it's already decided. There you have a bathroom. Towels are on the cupboard. Come on! Lucas shows Wiki where everything is.
Lucas obediently followed the Wiki upstairs.
- Sorry, I wasn't expecting that. I'll go to sleep. Good night. - He said and disappeared behind the closing door.
Wiki has had time for itself. She took a quick shower and jumped into bed, not even knowing when she was asleep.
Komentarze
Prześlij komentarz