Rozdział XIII

Pierwszy tydzień w pracy minął w takim tempie, że Wiki nawet nie miała czasu na życie prywatne. Ciągłe spotkania i zapoznawanie z klientami firmy zajmowały całe dnie. Wszyscy starali się jej pomóc i wprowadzić w realia i wymogi. Już za tydzień mieli zacząć przygotowywanie nowej kampanii dlatego też wszystko odbywało się na zdwojonych obrotach. Wiktoria tylko przemieszczała się z jednego biura do drugiego. Z jednego spotkania na drugie, próbując zapamiętać jak najwięcej szczegółów. Spędzała w pracy całe dni, mając tylko krótkie przerwy na oddech i zjedzenie czegoś w trakcie. O ile w spotkanie z klientem nie był wliczony obiad. 

Wychodziła wcześnie rano i wracała późno wieczorem. Wiedziała, że praca będzie tak wyglądała ale nie spodziewała się, że tak od razu wprowadzą ją w szczegóły i rzucą na głęboką wodę. Na szczęście wszyscy byli bardzo pomocni. Jej grupa robocza wydawała się raczej sympatyczna ale trochę zbyt formalna. Na spotkaniach przygotowawczych wszystko odbywało się sprawnie i bez zbędnych słow. Następował podział obowiązków i każdy wychodził zajmować się swoimi sprawami. Trochę to peszyło Wiki ale w końcu to były początki a oni jej nie znali. Czego miała wymagać? Wszyscy byli dla niej mili lecz podchodzili z dystansem. Zastanawiała się czy ona też kiedyś taka była.

Pierwszego dnia Lucas przyszedł sprawdzić w połowie dnia jak jej idzie i od tej pory nawet go nie widziała ani nie miała czasu do niego zejsc. Biura jej wydziału zajmowały całe 6 piętro. A więc były na samej górze budynku. Biuro Lucasa za to znajdowało się na trzecim piętrze wraz z biurami administracji i zarządu. Nie było im po drodze na odwiedziny. 

Marco też zaginął nie wiadomo gdzie. I w końcu do ich umówionej obiecanej kolacji nie doszło. Napisał tylko smsa, że musi odwołać spotkanie i się odezwie. Był piątek a on nadal nie dawał znaku życia. Wiki każdego dnia wychodziła na taras ale on nigdy się tam nie pojawiał. 

Tydzień minął w niesamowitym tempie i kiedy wybiła 18 a Wiki ciągle była w biurze nie mogła w to uwierzyć. Miała plan udekorować trochę mieszkanie i pozwiedzać miasto ale było to nie wykonalne. Ciągle nie poznała też swojego szefa. Był na urlopie i wszyscy uwijali się z pracą aby tylko na jego powrót wszystko było gotowe. Wiktoria zastanawiała się czy to było z powodu respektu czy strachu przed nim. Przeprowadziła z nim tylko jedną rozmowę i to telefoniczną. Wydawał się raczej sympatyczny ale stanowczy. Jednak musiała jeszcze trochę poczekać aby samemu się przekonać i wystawić wlasna opinię. 

Miała nadzieję, że po pracy będzie mogła wyjść na piwo z kimś z kolegow jednak wszyscy współpracownicy mieli już swoje plany i nikt nie zaproponował nawet żeby do nich dołączyła nawet jeśli tylko wychodzili gdzieś ze znajomymi. Z jednej strony zrozumiałe. Czemu miała im przeszkadzać? Byli tylko znajomymi z pracy. Wychodząc zajrzała jeszcze czy może chociaż Lucas jest u siebie ale biuro było puste. Gdy już miała zawrócić jedyna, ostatnia osoba, która tam jeszcze była nagle zwróciła się do niej.

- Szukasz Lukasa? Wyszedł jakąś godzinę temu na spotkanie. Już nie wróci. Jesteś tu nowa?

- Tak, zaczęłam w poniedziałek. Na 6 piętrze.

- O super! Tam się tak nie nudzicie jak tutaj. Ja zdycham czasami… faktury i faktury. Ile można?!

- Długo tu pracujesz?

- Już prawie dwa lata. Nawet nie wiem kiedy zleciało.

- Oj czas mija szybciej niż byśmy tego chcieli. Ok, dzięki za informację. Jak Lucasa nie ma to w takim razie też już pójdę. Myślałam, że wyciągnę go na piwo po pracy.

- Właściwie ja mam ochotę dzisiaj na piwo a wszyscy znajomi mnie wystawili. Jeśli akceptujesz towarzystwo obcej, nudnej księgowej...?

- Byłoby super. Prawie nikogo tu nie znam.

- To teraz znasz już jedną więcej! Jestem Ana! Wprowadzę Cię w świat naszej firmy i życie w tym mieście. Pasuje?

- Ja jestem Wiki! Nie wiesz nawet jak się cieszę, że na ciebie wpadłam!

- To co z tym piwem? Idziemy?

- Tak! Proszę! 

Ana była rok starsza od Wiki i mieszkała w Rotterdamie od urodzenia. Nie miała zamiaru nawet się wyprowadzać. Kochała to miasto całą duszą i uwielbiała każdy jego zakątek. Opowiadała z entuzjazmem i zarażała energią. Już w drodze na piwo zdążyła streścić Wiki kawał swojego życia. Była zadziwiająco bezpośrednia i wydawało się, że nie ma dla niej tematu tabu czy takiego o, którym nie chciałaby rozmawiać. Wydawała się zupełnie inna niż wszystkie osoby z jej biura, które były tak zdystansowane i odpowiadały tylko zdawkowo na pytania. Ana była zupełną odwrotnością. Buzia jej się nie zamykała. 

Dziewczyny świetnie się bawiły. Siedziały w barze nad samym kanałem. Zamawiały jedno piwo za drugi. Wiki była zdziwiona wielkością piwa. A właściwie jego minimalnym rozmiarem. Przyzwyczajona do większych ilości. Tym razem małe szklaneczki ją zaskakiwały. Z prędkością wlanego w siebie piwa zmieniały się też tematy do rozmów. Wiki streściła jak wyglądał jej pierwszy tydzień. A Ana obiecała wprowadzić ją we wszystkie tajemnice firmy. Wiki chciała dowiedzieć się czegoś więcej o szefie ale Ana to pytanie zbyła. Co wydało się trochę dziwne ale Wiktoria zrzuciła to na brak chęci rozmowy o firmie po pracy. Jednak o Lukasie Ana nie mogła przestać gadać. Wychwalała go w każdym zdaniu, jednak gdy Wiki opowiedziała, że poznała jego rodziców Anę zupełnie zdziwiona wydukała tylko zwykłe.- Cooo?? Ale…ale jak?

- Byłam u nich w sobotę na obiedzie.

- Mówiłaś, że nikogo nie znasz. A ty już wyrywasz jedno z największych ciach w biurze. Od początku próbuję go poznać a ten nawet mnie nie zauważa. Przyznaj się jak to zrobiłaś! Opowiedziałaś o wszystkim a taki fakt pominęłaś?

- Wiesz no to trochę osobista sprawa.

- Osobista nie osobista. Opowiadaj. Jaki jest?

- Ana ja go nie znam. Nie mam zbyt obiektywnej opinii.

- No ale jakąś musisz mieć.

- Wydaje się bardzo formalny i zamknięty w sobie ale z drugiej strony bardzo uczuciowy i niesamowicie inteligentny.

- Spałaś z nim?

- Ana proszę ! Nie! Mówiłam ci, że go nie znam.

- Ja bym skorzystała. Próbuje zwrócić jego uwagę od dawna a ten nic. Jakbym była powietrzem. Jak się nim znudzisz to podeślij mi go.

- Ja nic od niego nie chce. Dopiero co tu przyjechałam. Pomagał mi z kluczami.

- Ta jasne. Bo facet robi coś bezinteresownie. Tego mi nie wmówisz. – wyrzuciła z siebie z nieukrywaną pretensją w głosie.

- Nie wiem czy bezinteresownie czy nie ale z mojej strony nie ma niczego. Mam teraz tyle zmian w życiu. Nie jestem gotowa na nic nowego. Jak Ci zależy to was poznam. 

- Mogłabyś?? – I chociaż przez moment rozmowa była prowadzona w dziwnym tonie. Teraz radość Any powróciła.

- Nie mogę Ci nic obiecać. Ale czemu nie? Chociaż chyba ma kogoś bo jego rodzice myśleli, że to ja, jak przyjechałam.

- Jak to? Nie wiedziała jak wygląda?

- Najwyraźniej nie miał jeszcze okazji jej przedstawić. Był w domu po 4 miesiącach. Widocznie to jakaś nowa relacja.

- Ciekawe… no zobaczymy. Dość o nim! To co teraz robimy? Próbowałaś już naszego specjału?

- To znaczy?

- Babeczek z dodatkiem czegoś zielonego?

Wiki zaśmiała się – Nie jeszcze nie miałam okazji.

- To co ty na to ?

- Ale teraz? 

- A czemu nie?

- Było by super ale dzisiaj odpadam. Jestem i tak już wstawiona tym piwem ale chętnie innego dnia zrobię powtórkę i wtedy czemu nie!

- No dobra, trzymam Cię za słowo! To jest punkt programu, którego nie możesz przegapić!

Dziewczyny poszły zapłacić i niespodziewanie przy barze wpadły na Marco ze znajomymi.

- A ty tutaj? Myślałam, że zaginąłeś! 

- Ja? Miałem wyjazd służbowy ale dzisiaj rano wróciłem. Ciągle pamiętam o kolacji!

- Kolacji? – Wtrąciła Ana  – Wiki nie próżnujesz!

- To jest mój sąsiad Marco, a to Ana ode mnie z firmy. - Przedstawiła Wiki.

- To co teraz robicie dziewczyny? – Zapytał patrząc na Wiki.

- Wracamy już do domu. Dość płynów na dzisiaj. Jutro się do Cienie odezwę. Bawcie się dobrze ze znajomymi. Na razie. - Razem z Aną odeszły w stronę tramwaju.


-------------------------------------------------------------------


The first week at work passed so quickly that Wiki did not even have time for private life. Continuous meetings and getting to know the company's customers took days. Everyone tried to help her and introduce her to reality and requirements. They were to start preparing a new campaign in just a week, so everything was doubled. Victoria only moved from one office to another. From one meeting to the next, trying to remember as many details as possible. She spent days at work with only short breaks to breathe and eat something while she was doing it. As long as the meeting with the client did not include lunch.

Every day she was living early in the morning and returning late in the evening. She knew that the work would look like this, but she did not expect that they would introduce her to the details immediately and throw it into deep water. Fortunately, everyone was very helpful. Her working group seemed rather nice but a little too formal. At the preparatory meetings, everything went smoothly and without unnecessary words. There was a division of responsibilities and everyone went out to do their own thing. It was a bit disconcerting for Wiki but in the end, it was the beginning and they didn't know it. What was it supposed to require? Everyone was nice to her, but they approached with a distance. She wondered if she had ever been like that too.

On the first day, Lucas came by to check her performance mid-day and she hadn't even seen him or had time to come down to his office since. Her department's offices took up the entire sixth floor. So they were at the very top of the building. Lucas's office, on the other hand, was on the third floor along with administration and management offices. They were not on their way to visit.

Marco also was missing, no one knows where. And in the end, their promised dinner did not come to through. He just texted that he had to cancel the meeting and would let her know later. It was Friday and he still showed no sign of life. Wiki went out on the terrace every day, but he never appeared there.

The week had gone by at an amazing pace and when it struck 18 and Wiki was still in the office she couldn't believe it. She had a plan to decorate the apartment a bit and explore the city, but it was impossible. She still didn't recognize her boss. He was on vacation and everyone was busy with work so that everything was ready for his return. Victoria wondered if it was because of respect or fear of him. She had only one interview with him, and it was by telephone. He seemed rather sympathetic but firm. However, she had to wait a little longer to see for herself and give her own opinion.

She hoped that after work she would be able to go out for a beer with someone of her colleagues, but all the co-workers already had their plans and no one even suggested that she join them, even if they were just going out with friends. On the one hand, understandable. Why should she disturb them? They were just friends from work. On the way out, she looked if Lucas was at home, but the office was empty. As the only person who was still there was about to turn back, suddenly turned to her.

- Are you looking for Lukas? He left for a meeting about an hour ago. He won't be back anymore. Are you new here?

- Yes, I started on Monday. On the 6th floor.

- Oh, cool! You are not as bored there as we are here. I am dying  sometimes of boredom… invoices and invoices. How many time you can repeat the same?!

- Have you been working here long time?

- It's been almost two years. I don't even know when it flew by.

- Oh, time passes faster than we would like. OK, thanks for the information. If Lucas is gone, then I will go too. Thought I'd take him out for a beer after work.

- Actually, I want a beer today and all my friends put me up. If you accept the company of a unfamiliar, boring accountant ...?

- It would be great. I hardly know anyone here.

- Now you know one more! I am Ana! I will introduce you to the world of our company and life in this city. Does it fit you?

- I'm Wiki! You don't even know how happy I am that I ran into you!

- So what about this beer? Are we going?

- Yes! Please!

Ana was one year older than Wiki and lived in Rotterdam since she was born. She wasn't even going to move out. She loved this city with all her soul and adored every corner of it. She spoke with enthusiasm and was full of energy. On the way to a beer, she had already summarized Wiki for a long time. She was surprisingly direct, and there seemed to be no taboo subject or one she would not like to talk about. She seemed completely different from all the people in her office who were so distant and only casually answering questions. Ana was the complete opposite. Her mouth did not close.

The girls had a great time. They were sitting in a bar by the canal. They ordered one beer for another. Wiki was surprised by the size of the beer. Or rather, its minimal size. Accustomed to larger amounts. This time, the little glasses surprised her. The topics for conversation changed with the speed of the beer poured into himself. Wiki summarized what her first week was like. And Ana promised to introduce her to all the secrets of the company. Wiki wanted to know more about the boss, but Ana dismissed the question. This seemed a bit strange, but Wiktoria blamed it on the unwillingness to talk about the company after work. But Ana couldn't stop talking about Lukas. She praised him in every sentence, but when Wiki told that she had met his parents, Ana was completely surprised and only stuck out the usual ones. - Whattt ?? But… but how?

- I was with them on Saturday for dinner.

- You said you didn't know anyone. And you are already tearing one of the biggest hacks in the office. From the beginning, I try to get to know him and he doesn't even notice me. Admit how you did it! Did you tell about everything and you omitted this fact?

- You know, it's a bit of a personal matter.

- Personal not personal. Tell me. What is?

- Ana, I don't know him. I don't have a very objective opinion.

- But you must have one.

- He seems very formal and introverted, but on the other hand very emotional and incredibly intelligent.

- You slept with him?

- Ana please! No! I told you I don't know him.

- I would benefit. I have been trying to get his attention for a long time and this one was nothing. As if I was air. If you get bored with it, send it to me.

- I don't want anything from him. I just got here. He helped me with the keys.

- Yeah right. Because the guy does something selflessly. You can't tell me that. - She spat out with undisguised resentment in her voice.

- I don't know if it's disinterested or not, but there is nothing on my part. I have so many changes in my life now. I'm not ready for anything new. If you care, I will get to know you.

- Would you please ?? - And for a moment the conversation was conducted in a strange tone. Now Ana's joy has returned.

- I can't promise you anything. But why not? Although he probably has someone because his parents thought it was me when I arrived.

- How's that? She didn't know what she looks like?

- Apparently, he hasn't had a chance to introduce her yet. He was home after 4 months. Apparently, this is some new relationship.

- Interesting ... let's see. Enough about him! What are we doing now? Have you tried our specialty yet?

- It means?

- Cupcakes with something green?

Wiki laughed - I haven't had a chance yet.

- So what do you say?

- But now?

- Why not?

- That would be great, but I will pass for today. I'm already drunk with this beer, but I will gladly do a repeat on another day, and then why not!

- Okay, I take your word for it! This is the point of the program that you cannot miss!

The girls went to pay and unexpectedly ran into Marco with his friends at the bar.

- And you here? I thought you were missing!

- I? I was on a business trip but returned this morning. I still remember about dinner!

- Dinner? - Ana interjected - Wiki is not idle!

- This is my neighbor Marco, and this is Ana from me from the company. - Introduced the Wiki.

- So what are you girls doing now? - He asked looking at the Wiki.

- We're on our way home. Enough liquids for today. I'll call you tomorrow. Have fun with your friends. Bye. - He and Ana left for the tram.

Komentarze

Popularne posty