Rozdział XIX
Wiki obudziła się z wielkim bólem głowy. Miała wrażenie jakby kamień przyciskał ją z góry. Skronie pulsowały. Spojrzała na zegarek. Już był czas aby wstać i ogarnąć się do pracy. Czuła się zupełnie wypluta i nie wiedziała jak przetrwa ten dzień. Ruszyła do łazienki i zrobiła poranną kawę. Wszystko szło wolniej niż zwykle. Każdy ruch przyprawiał ja o kolejny ból głowy jakby ktoś uderzał ją za każdym razem gdy wykonuje zbyt gwałtowne ruchy. W końcu usiadła i spokojnie piła kawę. Sprawdziła telefon. Trzy nieodebrane połączenia od Marco. No tak byli umówieni na kolację a ona przez ten wypad zupełnie o tym zapomniała. Coś mieli pecha. Wrzuciła telefon do torebki i ruszyła ku wyjściu. Już był czas aby iść do pracy.
Wychodząc oczywiście wpadła na Marco.
- Ooo, żyjesz! Już myślałem, że coś ci się stało. Nie odpowiadałaś na telefony. Światło było zgaszone. Co się z tobą działo?
- Przepraszam, rano dopiero zobaczyłam, że dzwoniłeś. Zupełnie wypadło mi z głowy, że byliśmy umówieni na kolacje.
- Po prostu znudziło ci się moje towarzystwo. Przyznaj się! - Zażartował. - Ale ja ci nie odpuszczę! Obiecałaś!
- I dotrzymam słowa! O to się nie musisz martwić! Raczej martwiłabym się o smak potraw!
- Dam się zaskoczyć!
- To może dzisiaj wieczorem? Obiecuję, że już nie zapomnę!
- Chciałbym ale niestety nie mogę. Mam masę pracy. Lecę w piątek do Włoch. Jak wrócę to się dzwonimy. Musze już uciekać! – I odjechał nie czekając aż Wika cokolwiek jeszcze odpowie.
- Był jakiś dziwny, - Pomyślała. Ale w końcu nie znała go tak dobrze. Może po prostu jej się wydawało.
Ruszyła w stronę pracy. Głowa pulsowała jakby była na karuzeli. Wstąpiła do pierwszej apteki i kupiła leki na przeziębienie. Nie czekając aż dotrze do pracy od razu połknęła jedną z tabletek.
Dzień dłużył się w nieskończoność. Była dopiero 13 a ona miała wrażenie jakby siedziała tam co najmniej 10 godzin. Wszystko szło jak po grudzie. Postanowiła, że weźmie jednak wolne i wróci do domu. I tak nie było z niej pożytku.
Udała się do kadr i gdy jedna z kobiet tam pracujących zobaczyła jej podkrążone oczy nie pytając więcej zgodziła się aby poszła do domu, a co więcej kazała jej nie przychodzić również kolejnego dnia. Tak więc Wika miała półtorej dnia na powrót do sił. Przed wyjściem chciała jeszcze zapytać co u Any. Od piątku jej nie widziała. Ale rozmawiała przez telefon i tylko jej pomachała i wyszeptała, że teraz nie może.
Wychodząc wpadła akurat na wchodzącego Lucasa, który tylko minął ją w pośpiechu informując, że ma spotkanie z zarządem i zniknął w windzie. Wika powoli ruszyła do domu kupując po drodze jeszcze kilka rzeczy w markecie aby spokojnie móc zaszyć się w domu i kurować bez zakłóceń.
Gdy wróciła od razu wskoczyła do łóżka i zasnęła. Obudził ją dzwonek telefonu. Nie wiedziała co się dzieje. Była zupełnie wybita z rytmu. Spojrzała na telefon ale wyświetlał się tylko numer telefonu. Zignorowała. Ale telefon się powtórzył jeszcze dwa razy. W końcu zrezygnowana odebrała i usłyszała w słuchawce:
- No w końcu! Co się z tobą dzieje! Byłem u Ciebie na piętrze ale okazało się, ze poszłaś do domu! Tak spodobał Ci się pomysł wagarów?! – Powiedział Karl, żartując.
- hahah tak. Stwierdziłam, że już czas być trochę nieodpowiedzialną. Wzięłam przykład od najlepszych.
- I to ci się chwali! No więc ? Co się z tobą dzieje?! Liczyłem na kawę!
- Kawę? Znowu?
- A to prepraszam! Widzę, że szanowna Pani nie może się opędzić od zaproszeń!
- O dziwo sypią się z każdej strony!
- Czy to taka mała sugestia, że mam się wycofać?
- A z czego ty chcesz się wycofywać?
- Z kolejki?
- Nie ma żadnej kolejki! Przepraszam ale chyba wczoraj mnie przewiało. Jakoś nawet nie jestem dzisaij w nastroju do żartów. Głowa mnie tak boli jakby chciało ją rozsadzić. I zatoki dają znać. Nawet światło mnie drażni.
- Uj.. nie dobrze. Czegoś Ci potrzeba? Mogę przyjechać na ratunek z tabletkami.
- Ni,e nie wszystko mam. Jutro jeszcze zostanę w domu i będzie dobrze. Zobaczymy się w czwartek w pracy.
- Na pewno?
- Tak, na pewno. Będę tylko spać i spać i będzie dobrze.
- Dobra, to w czwartek oczekuję kolej konsultacji projektu. Bez mojej specjalistki nie ruszę dalej.
- Masz to jak w banku. A teraz przepraszam ale nawet rozmowa mnie męczy.
- To kuruj się i jakbyś czegoś potrzebowała to dzwoń! do zobaczenia!
- Karl?
- Tak?
- Skąd masz mój numer?
- Zarząd wie wszystko! Do zobaczenia! – Nie czekając na odpowiedź rozłączył się.
- Do zobaczenia. – Rzuciła sama w przestrzeń jeszcze chwilę wpatrując się w telefon.
Podobał się jej. Temu nie mogła zaprzeczyć. Ale czy to był dobry pomysł aby spotykać się z kimś z pracy? A Marco? Ten buziak? Ale to była jej pomyłka. A Lucas. Zupełna zagadka. O czym ja myślę! Jestem tu tylko na pół roku. Nie jest to najlepszy czas na relacje, jakiekolwiek. Muszę się skupić na pracy. To moja szansa. A może dla nich to też tylko znajomość bez znaczenia? Jestem tutaj nowa, a więc interesująca. Poznamy się lepiej i znudzimy. Tak jak zawsze bywa. I z tymi myślami ponownie zasnęła.
*
Ze snu wyrwał ją kolejny dzwonek telefonu. Spojrzała szybko na godzinę. Zbliżała się już 20. Przespała pół dnia. Kto to znowu? Kolejny nieznany numer. Powariowali wszyscy!
- Hallo? – Wydusiła cicho do telefonu.
- Wika! – Usłyszała uradowany głos w telefonie. – Przepraszam za wcześniej. To był ważny klient, nie mogłam tak po prostu przerwać rozmowy. Co z tobą? Wyglądałaś na strasznie zmęczoną. Wszystko w porządku?
- Tak, trochę mnie przewiało. Właśnie się kuruje w domu.
- Nie mów, że Cię obudziłam! Nie chciałam!
- Nie dobrze, i tak muszę na chwilę wstać i połknąć kolejna dawkę tabletem.
- Potrzebujesz czegoś?
- Nie. Wszystko mam. Dzięki!
- Właściwie jestem niedaleko. Co powiesz na herbatę? Ja przygotuję a ty będziesz odpoczywać?
- Ana naprawdę nie trzeba.
- Będę za 5 minut! Ty musisz odpoczywać!
Niedługo później w drzwiach stała już Ana z wielkim worem zakupów.
- Mam dla ciebie trochę rzeczy!
- Ale ja wszystko mam! Niczego mi nie potrzeba!
- Ty do łóżka i nie marudź! Ja przygotuję kanapki i herbatę a ty tam się nie wysilaj.
Wika chwilę protestowała ale w końcu dała za wygraną i jak zarządziła Ana, udała się do łóżka.
- Co tu się stało? – Usłyszała po chwili. – Ana wchodziła do pokoju z z tacą na której był talerz kanapek i pokrojonych owoców i dwie herbaty.
- A co się miało stać?
- Gdzie są wszystkie meble?
- Jeszcze nie miałam czasu nic zorganizować.
- Jak się wykurujesz idziemy na zakupy! Tez muszę kupić trochę rzeczy do mieszkania to przy okazji mi doradzisz. Wchodzisz w to?
- Jasne! Byłoby super! Ale tyle kanapek? To jutra tego nie zjem!
- Zjesz zjesz! Ja już tego dopilnuje. Musisz być zdrowa bo w piątek mamy zaproszenie do Richarda na parapetówkę.
- Richarda? Myślałam, że to była tylko zabawa? Nie jest żonaty?
- Żonaty? Skąd te wnioski?
- Ma obrączkę?
- To tylko taka pamiątka rodzinna. Wiele osób tu takie nosi.
- Jesteś pewna?
- Na 100% . W sobotę było wesele jego brata.
- Czekaj czekaj? Chcesz powiedzieć, że poznałaś Richarda w piątek a w sobotę byłaś z nim na weselu?
- Dokładnie
- Ale jak? Wy się nie znaliście. I tak po prostu cię zaprosił?
- Tej nocy długo rozmawialiśmy. Widziałaś jak dobrze nam się razem bawiło
- Widziała, zupełnie cię nie było.
- No właśnie. Ślub był o 18 więc mieliśmy jeszcze czas za szybkie zakupy i tak... Poszłam z nim na wesele. Bo czemu nie?
- Nie wiem… Bo go nie znasz?
- Spędziłam z nim cudowny dzień. Poznałam całą rodzinę. Są wspaniali.
- Ana opanuj się! Jest wtorek! Nie znasz go nawet tydzień!
- Czy to ważne?
- Nie , nie wiem… ale…
- Ale… nie myśl o ale. Ja chce żyć teraz. Teraz mi jest dobrze.
- Ile on ma w ogóle lat?
- 45 i wiem powiesz, że jest za stary. Ale nie obchodzi mnie to. Wie czego w życiu chce. Już zdążyliśmy omówić wiele rzeczy.
- Ana… czy ty słyszysz co ty mówisz?
- Doskonale. I nie chce analizować. Proszę cię chociaż ty zostaw analizę. Czy nie powinniśmy być po prostu szczęśliwi? Ja wiem, że mało go znam ale czy to ważne? Czy ja wiem co będzie jutro? Nigdy nie czułam czegoś takiego. Czuję się jak nastolatka. Zobaczyłam go i po prostu chciałam poznać. Rozumiesz? Nie wiem co to jest. Ale aby trwało jak najdłużej. A nawet jeśli się skończy to przynajmniej będę mogła powiedzieć, że znam to uczucie. Głębokie… bezgraniczne. – Patrzyła przez chwilę zamyślona przed siebie po czym dodała. – Dobra już Cię nie męczę! Ty się lecz a ja jutro wieczorem postaram się wpaść i sprawdzić jak się masz!
Wika siedziała przez chwilę w zupełnym osłupieniu nie wiedząc co ma o tym myśleć. Oszalała. Czy takie historie w ogóle mają miejsce? Kim jest ten człowiek? Poczuła się jeszcze bardziej zmęczona. Była już prawie 10 … mogła iść znowu bezkarnie spać.
------------------------------------------------------
Wiki woke up with a big headache. It felt as if a stone was pressing down on her. Temples throbbed. She looked at her watch. It was time to get up and get to work. She felt completely spat out and didn't know how she would survive the day. She headed for the bathroom and made her morning coffee. Everything was going slower than usual. Every move gave her another headache as if someone hit her every time she made too sudden movements. Finally, she sat down and drank her coffee quietly. She checked the phone. Three missed calls from Marco. Well, they had an appointment for dinner and she forgot about it because of this trip. They were unlucky. She tossed the phone in her purse and headed for the exit. It was time to go to work.
On leaving, of course, she ran into Marco.
- Ooh, you're alive! I already thought something happened to you. You didn't answer the calls. The light was off. What happened to you?
- Sorry, I only saw in the morning that you called. It fell out of my head that we were having dinner.
- You just got bored with my company. Admit it! - He joked. - But I won't forgive you! You promised!
- And I will keep my word! You don't have to worry about that! I would rather worry about the taste of the dishes!
- Let me be surprised!
- How about tonight? I promise to not forget!
- I would like to, but unfortunately, I cannot. I have a lot of work. I'm flying to Italy on Friday. When I come back, we call you. I've got to go! - And he left without waiting for Wika to answer anything else.
- He was weird. - She thought. But she didn't know him that well, after all. Maybe she just imagined it.
She headed for work. The head throbbed as if it were on a merry-go-round. She entered the first pharmacy and bought cold remedies. Without waiting for her to reach work, she immediately swallowed one of the pills.
The day dragged on forever. It was only 13 and she felt as if she had been sitting there for at least 10 hours. Everything was going smoothly. However, she decided to take the time off and return home. It was no use anyway.
She went to the frames and when one of the women working there saw her dark circles under her eyes, without asking any more, she agreed to go home, and what's more, she ordered her not to come the next day as well. So Wika had a day and a half to recover. Before leaving, she wanted to ask about Ana. She hasn't seen her since Friday. But she was on the phone and just waved her and whispered that she couldn't now.
As she was leaving, she bumped into Lucas entering, who only passed her in a hurry, informing her that he had a meeting with management and disappeared into the elevator. Wika slowly moved home, buying a few more things in the supermarket on the way to be able to hide at home and heal without disturbances.
When she came back she jumped into bed immediately and fell asleep. The ringing of the phone woke her. She didn't know what was happening. It was completely out of rhythm. She looked at the phone, but only the phone number was displayed. She ignored it. But the call was repeated two more times. Finally, resigned, she answered and heard in the receiver:
- Finally! What's going on with you! I was upstairs at your place but it turned out that you went home! Did you like the idea of truancy?! - Karl said jokingly.
- hahaha yeah. I decided it was time to be a little irresponsible. I took an example from the best.
- And it boasts to you! So? What's going on with you?! I was hoping for coffee!
- Coffee? Again?
- And I beg you! I can see that ladies can not shake off invitations!
- Surprisingly they are falling apart on all sides!
- Is this such a small suggestion that I should quit?
- And what do you want to back out?
- From the line?
- There is no queue! I'm sorry, but I think I was blown over yesterday. Somehow I'm not even in the mood for jokes today. My head hurts as if it wanted to burst it. And the bays let you know. Even the light irritates me.
- Uh .. not good. Do you need anything? I can come to the rescue with pills.
- I don't need anything. I'll stay home tomorrow and it'll be fine. I'll see you at work on Thursday.
- For sure?
- Yes, for sure. I'll just sleep and sleep and it'll be fine.
- Okay, I am expecting consultations on the project on Thursday. Without my specialist, I can't move on.
- For sure. And now I'm sorry, but even the conversation tires me.
- Then take care and if you need anything, call me! See you soon!
- Karl?
- Yes?
- Where did you get my number?
- The management knows everything! See you soon! Without waiting for an answer, he hung up.
- See you soon. - She threw herself into space for a moment, staring at the phone.
She liked it. That she could not deny. But was it a good idea to go out with someone from work? And Marco? That kiss? But it was her mistake. And Lucas. Complete mystery. What am I thinking about? I'm only here for six months. This is not the best time for a relationship, whatever. I need to concentrate on work. This is my chance. Or maybe for them, it is also just an acquaintance without meaning? I'm new here and so interesting. We will get to know each other better and get bored. As it always is. And with these, her mind fell asleep again.
*
Another ringing of the phone woke her from sleep. She looked quickly at the hour. It was already 20. She had slept half a day. Who is it again? Another unknown number. Everyone's crazy!
- Hello? She choked softly into the phone.
- Wika! - She heard a happy voice on the phone. - Sorry about earlier. It was an important client, I just couldn't stop the conversation. What's with you? You looked so tired. All right?
- Yes, I was a little blown. He is currently receiving treatment at home.
- Don't say I woke you up! I did not want it!
- Not good, I have to get up for a moment anyway and swallow the next dose with the tablet.
- Do you need anything?
- No. I have everything. Thanks!
- Actually, I'm not far. How about tea? I will prepare and you will rest?
- Ana doesn't need to.
- I'll be there in 5 minutes! You must rest!
Soon after, Ana was standing in the doorway with a great deal of shopping.
- I have some things for you!
- But I have everything! I don't need anything!
- You go to bed and don't whine! I'll prepare sandwiches and tea, and don't bother there.
Wika protested for a moment but finally gave up and as Ana ordered, she went to bed.
- What happened here? - She heard after a moment. Ana entered the room with a tray containing a plate of sandwiches and chopped fruit and two teas.
- What was going to happen?
- Where's all the furniture?
- I haven't had time to organize anything yet.
- When you recover, we go shopping! I also have to buy some things for my apartment, so you can advise me. Are you in?
- Sure! It would be great! But so many sandwiches? Then I won't eat it tomorrow!
- You eat, eat! I will see to it. You must be healthy because on Friday we have an invitation to see Richard for a housewarming party.
- Richard? I thought it was just fun? He's not married?
- Married? Where did these conclusions come from?
- Has a wedding ring?
- It's just a family memento. Many people wear one here.
- Are you sure?
- At 100%. His brother's wedding was on Saturday.
- Wait wait? Are you saying you met Richard on Friday and you were at his wedding with him on Saturday?
- Exactly
- But how? You didn't know each other. And he just invited you?
- We had a long talk that night. You saw how much fun we had together
- She saw you were completely gone.
- Exactly. The wedding was at 6 pm so we still had time for quick shopping and yes ... I went to the wedding with him. Because why not?
- I don't know ... Because you don't know him?
- I had a wonderful day with him. I got to know the whole family. They are great.
- Ana control yourself! It's Tuesday! You don't know him even a week!
- Does it matter?
- No, I don't know ... but ...
- But ... don't think about 'but'. I want to live now. I'm fine now.
- How old is he anyway?
- 45 and I know you will say he's too old. But I don't care. He knows what he wants in life. We have already discussed many things.
- Ana ... do you hear your words?
- Of course! And I don't want to analyze. Please leave the analysis at least. Shouldn't we just be happy? I know that I know not so much about him, but is it important? Do I know what will happen tomorrow? I've never felt anything like this. I feel like a teenager. I saw him and just wanted to meet him. Understand? I do not know what is it. But that it lasts as long as possible. And even if it ends, at least I can say that I know this feeling. Deep… boundless. She looked thoughtfully ahead for a moment, then added. - Okay, I don't tire you anymore! You treat yourself and I will try to come over tomorrow night and see how you are doing!
Wika sat completely stunned for a moment, not knowing what to think about it. She's mad. Do such stories even take place? Who is this man? She felt even more tired. It was almost 10 ... she could go to sleep with impunity again.
Komentarze
Prześlij komentarz