Rozdział XV
Weekend minął na totalnym lenistwie. Wika miała w planach w końcu ponownie ruszyć w miasto i trochę pozwiedzać ale zdecydowała, że jednak przełoży to na kolejny tydzień. Na weekend wystarczył jej tylko taras i ten przepiękny widok. Do tego pogoda dopisywała więc mogła w spokoju wylegiwać się w ciepłym już wkrótce wiosennym słoneczku. Marco zadzwonił, że plany się zmieniły i przełożył kolację na poniedziałek. Miała więc czas tylko dla siebie.
W poniedziałek obudziła się jeszcze przed budzikiem. Wzięła długi prysznic i zrobiła kilka pozycji jogi. Czuła się wypoczęta i zrelaksowana. Wypiła kawę i ruszyła powoli spacerkiem do pracy. Po drodze obserwując widoki. Ptaki ćwierkały i wiatr przyjemnie muskał jej włosy. Gdy doszła do firmy miała jeszcze czas więc postanowiła sprawdzić jak ma się Ana. Zaczynała zmianę godzinę przed Wiką a więc musiała być na miejscu. Jednak gdy weszła nikogo nie znalazła. Okazało się, że trwa zebraniu z zarządem.
– No trudno. - Musiała wrócić później albo odpuścić. Udała się do windy. Gdy drzwi już prawie zamknęły ktoś wsunął but pomiędzy i znowu się otworzyły. Wika spojrzała na wchodzącego. Nie… Chyba mam zwidy, coś mi się pomieszało.
- Dzień dobry. – Powiedział nie zwracając na nią uwagi.
- Dzień dobry. – Jej serce dudniło w piersiach.
Co ja tu robię, to jest jakaś fatalna komedia. Nie rozpoznał mnie, a może to nie ten? - Przelatywało jej tysiące myśli przez głowę. – Czy to naprawdę był on?! – Wyciągnęła telefon z kieszeni, spojrzała na zdjęcie… tak… to musi być on. Chyba, że ma brata bliźniaka. Co on tu robi? Świetnie! Nie wiem co tu jest grane ale wyraźnie sobie ze mną pogrywasz. Serio? To ma być twój odwet? – I wypowiadając to w myślach winda nagle stanęła.
Jednak drzwi się nie otworzyły. Zamiast tego zgasło światło i włączyło się światło awaryjne. Wika spojrzała przerażona na faceta, który stał teraz już na wprost niej przypatrując się z wyraźnym zaskoczeniem.
- To ty?
- yyy… to ja?
- Co ty tu robisz?
- To samo chyba mogłabym zapytać ciebie! – Wyrzuciła z przymusem.
- Co ja tu robię? Pracuję. Już sporo czasu. Ale ciebie nigdy jakoś wcześniej tutaj nie widziałem. To odpowiesz mi?
- Jak widać też tutaj pracuję. - Gestem wskazała mu przepustkę do wejścia do firmy.
- Ciebie ostatnią bym się tutaj spodziewał. Uciekłaś mi w piątek tak niespodziewanie.
- I chcesz teraz o tym rozmawiać?
- A co masz zamiar robić? Utknęliśmy w windzie.
- Nie wiem, zadzwonić po pomoc? Zaalarmować, że tu utknęliśmy. Musze być na spotkaniu z szefem za 10 minut.
- Najwyraźniej na nie nie dotrzesz.
- Nawet tak nie żartuj. Jeszcze nawet go nie poznałam.
- I boisz się, że źle wypadniesz jak się spóźnisz?
- A jak to będzie wyglądało? Pracuje tu od tygodnia. Dzisiaj rano mieliśmy zaplanowane spotkanie teamu z zarządem. I mnie nie ma… nowej nie ma.
- Może nie zwróci na to uwagi? W końcu utkwiłaś w windzie, firmowej windzie.
- Jedna dobra rzecz z tego wszystkiego.
- No nie wiem. Ta winda zacina się regularnie co kilka miesięcy.
- I nikt z nią nic nie robi?
- Sama się naprawia.
- Co ty w ogóle mówisz?
- Rusza sama gdy minie trochę czasu.
- I mówisz to z takim spokojem? Ile czasu?
- Ostatnio siedziałem w niej mniej więcej 25 minut.
- No nieźle. Niezłą masz rozrywkę.
- Siła wyższa!
- Jesteśmy już z 10… może wytrzymam….
- Chyba nie masz innego wyjścia. To jak już tu utkwiliśmy… razem… dasz mi ten numer telefonu, którego tak broniłaś ostatnio?
- Boże, przepraszam…tak mi z tym głupio… niczego nie pamiętam. Naprawdę. Nie mam pojęcia co się działo.
- Dobra zrozumiałem. Koniec tematu.
- Nie, naprawdę! Nie pamiętam Cię zupełnie z tego wieczoru…
- Wyraźnie widziałem, że mnie rozpoznałaś. Więc nie musisz wymyślać. Naprawdę.
- Nie wymyślam. Poznałam Cię… bo mam zdjęcia z tobą.
- Jakie zdjęcia? A tak…robiłaś zdjęcia.
- Znajomy powiedział mi o tobie ale ja nie pamiętam nic. Tylko przez zdjęcia wiedziałam kim jesteś. Wiedziałam… Rozpoznałam Cię ze zdjęć… nadal nie wiem kim jesteś.
- Kawa dzisiaj o 17 w café rouge i odpowiem na wszystkie pytania.
- Nie wiem gdzie to jest.
- To umówimy się pod biurem o 16.45.
- Dobra. Ale nie mam limitu pytań?
- Odpowiem na wszystko co sobie życzysz.
I w tym momencie światła windy zapaliły się a winda ruszyła. Drzwi zaczynały się otwierać.
- Jak masz na imię? – Zapytała.
- Karl - Odpowiedział i oddalił się korytarzem. Wice zostało pokonanie jeszcze jednego piętra w górę.
Gdy doszła okazało się, że zebranie zarządu zostało przesunięte na godzinę 14 z powodu jakichś problemów. Zabrała się więc z zapałem do swojej pracy. Ten tydzień zapowiadał się już teraz interesująco. Mieć takie szczęście, żeby tak od razu wpaść na faceta z imprezy. Na Karla…
Wydawał się szarmancki i pewny siebie. Nie zwrócił na nią uwagi w pierwszym momencie ale gdy zrozumiał kim jest wyraźnie widać było, że mu się podobała. Był jak Lukas, w garniturze elegancko wykrojonym. Miał ten styl. Kolejny blondyn z lekko dłuższymi włosami zaczesanymi do tyłu. Wyglądał zjawisko! Temu nie mogła zaprzeczyć. Ale czego chciał od niej? - Co za upokorzenie! - pomyślała. - Teraz będę go widywała w pracy. I jeszcze ta kawa. Czemu się zgodziłam? Ale jak miałam mu odmówić. Byliśmy tylko w dwójkę w windzie! Zamknięci… zablokowani. Jak scena z taniego filmu. Pierwszy raz zamknięta w windzie… Ale chociaż miała szczęście jak te sławne aktorki wpaść na kogoś wartego uwagi… no dobra.. nie znam go przecież – dodała w myślach – a przynajmniej było na kim zawiesić oko.
Nawet nie zauważyła kiedy minął czas. Myśląc o tym z perspektywy... czy czuła strach? Myśl, że jest zamkniętą z nim…była silniejsza. I jego spokój. Jakby nigdy nic. Chyba to ją też uspokoiło.
- Kim jesteś Karl? - Spojrzała na zegarek… - Za 4 godziny się zobaczymy. Teraz czas na spotkanie zarządu.
-------------------------------------------------------------------
The weekend passed in total laziness. Wika was planning to finally go to the city again and do some sightseeing, but she decided to postpone it for another week. For the weekend, all she needed was the terrace and this beautiful view. Besides, the weather was good, so she could lie in peace in the soon warm spring sun. Marco called that plans had changed and postponed dinner until Monday. So she had time only for herself.
On Monday, she woke up before the alarm clock. She took a long shower and did some yoga poses. She felt refreshed and relaxed. She drank her coffee and walked slowly to work. Observing the views on the way. Birds chirped, and the wind brushed her hair pleasantly. When she joined the company, she still had time, so she decided to check how Ana is doing. She started the shift an hour before Vika so she had to be there. However, when she entered she found no one. It turned out that there was a meeting with the management.
- It's hard. - She had to come back later or let it go. She made her way to the elevator. When the door was almost closed, someone slipped a shoe between it and it opened again. Wika looked at the person entering. No ... I must be hallucinating, I got confused.
- Good morning. He said without paying attention to her.
- Good morning. Her heart pounded in her chest.
What am I doing here is some terrible comedy. He didn't recognize me, or maybe that's the wrong one? Thousands of thoughts flashed through her mind. - Was it really him ?! She took the phone out of her pocket, looked at the picture… yes… it must be him. Unless he has a twin brother. What's he doing here? Great! I don't know what's going on here but you're clearly playing with me. Seriously? This is your retaliation? And, mentally saying it, the elevator suddenly stopped.
However, the door did not open. Instead, the light went out and the emergency light came on. Wika looked terrified at the guy, who was standing in front of her now, looking at him with clear surprise.
- It's you?
- uh ... is that me?
- What are you doing here?
- I think I could ask you the same! - She threw out compulsively.
- What am I doing here? I work. It's been a long time. But I've never seen you here before. Will you answer me?
- As you can see, I also work here. She gestured to him with the pass to enter the company.
- I would expect you to be the last one here. You ran away so unexpectedly on Friday.
- And you wanna talk about it now?
- What are you going to do? We're stuck in the elevator.
- I don't know, call for help? To alert us that we're stuck here. I need to meet my boss in 10 minutes.
- You obviously won't make it.
- Don't even joke. I haven't even met him yet.
- And are you afraid that you will fail if you are late?
- And what will it look like? I've been working here for a week. We had a team meeting with the management planned this morning. And I am gone… the new one is gone.
- Maybe he won't pay attention to it? After all, you're stuck in an elevator, a corporate elevator.
- One good thing about it all.
- I do not know. This elevator jams regularly every few months.
- And nobody does anything with her?
- It repairs itself.
- What are you even saying?
- It moves by itself after a while.
- And you say it with such calm? How much time?
- Recently I've been in it for about 25 minutes.
- Nice. You're having a lot of entertainment.
- Higher power!
- We are already 10… maybe I can bear….
- I don't think you have any other option. So, now we're stuck here… together… will you give me that phone number you've been defending so much lately?
- God, I'm sorry... I feel so stupid about this ... I don't remember anything." Really. I have no idea what was going on.
- Okay, I got it. End of discussion.
- Not really! I don't remember you from that evening at all ...
- I clearly saw you recognized me. So you don't have to invent.
- I'm not making it up. I recognize you… because I have pictures of you.
- What pictures? Oh yeah ... you took pictures.
- A friend told me about you but I don't remember anything. I knew who you are only through the photos. I knew ... I recognized you from the photos ... I still don't know who you are.
- Coffee today at 5 pm in the café rouge and I'll answer all your questions.
- I do not know where it is.
- We'll make an appointment at the office at 4.45 pm.
- Okay. But I have no questions limit?
- I will answer whatever you wish.
And at that moment the elevator lights came on and the elevator started moving. The door was starting to open.
- What's your name? - She asked.
- Karl. - He replied and walked away down the hall. The vice was to climb one more floor up.
When it arrived it turned out that the board meeting had been postponed to 2 pm due to some problems. So she set to work with enthusiasm. This week was already going to be interesting. Being lucky enough to bump into the party guy right away. On Karl ...
He seemed gallant and confident. He didn't notice her at first, but when he understood who she was, it was clear that he liked her. He was like Lukas, in an elegantly cut suit. He had that style. Another blonde with slightly longer hair combed back. Looked like a phenomenon! That she could not deny. But what did he want from her? - What a humiliation! she thought. - Now I will see him at work. And this coffee too. Why did I agree? But how was I supposed to refuse him? We were the only two of us in the elevator! Closed ... blocked. Like a scene from a cheap movie. Locked in an elevator for the first time ... But although she was lucky, like those famous actresses, to come across someone worthy of attention ... well ... I don't know him, she added in her mind, or at least there was someone to hang an eye on.
She didn't even notice when the time was up. Thinking about it in perspective ... did she feel fear? The thought that she was locked up with him… was stronger. And his peace. As if nothing had happened. I guess that calmed her down too.
- Who are you, Karl? - She looked at her watch ... - I'll see you in 4 hours. Now it's time for the board meeting.
Komentarze
Prześlij komentarz