Rozdział XVII
Jechali w milczeniu wsłuchując się w muzykę. Deszcz lekko siąpił z nieba. Typowa holenderska pogoda. Zmiana z zimna na ciepłe, ze słońca na deszcz. Nigdy nie było wiadomo co będzie następne. Minęli centrum i wyjechali na obrzeża. Powoli oddalali się od miasta. Wika patrzyła przed siebie.
- Co tak zamilkłaś? Nie jestem ciekawa gdzie jedziemy?
- Boję się już o cokolwiek pytać.
- Ooo to coś nowego. Ja na twoim miejscu bym korzystał. W końcu masz na dzisiaj wykupiony pakiet bez limitowanych pytań.
Wice wrócił uśmiech na twarz. – No dobra… to dokąd jedziemy?
- Zobaczysz!
- To nie jest odpowiedź!
- Odpowiedź powinna zawierać co najmniej jeden wyraz. Odpowiedziałem.
- Wymijająco jak się tylko da! Tylko mi nie mów, że jedziemy do twoich rodziców!
- Skąd wiedziałaś? – Rzucił z wielkim uśmiechem na twarzy, widocznie rozbawionym jej słowami.
- Nie? Zatrzymaj samochód. Lepiej jak wysiądę tutaj!
- Tutaj? W środku lasu? Boisz się poznać moich rodziców?
- Ty chyba oszalałeś. Tak z głupiego rzuciłam odwiedziny u rodziców. Co ja mam tam robić? Dlaczego mam ich poznawać?
- A dlaczego nie?
- Bo nie masz żadnego powodu aby mnie z nimi poznawać. Poznałeś mnie kilka godzin temu.
- A jeśli to miłość od pierwszego wejrzenia i porywam Cię żeby postawić przed faktem dokonanym?
- Ty? Miłość od pierwszego wejrzenia?
- A niby dlaczego nie?
- Nie wydajesz mi się takim...
- Jakim?
- Nie wiem, to głupio zabrzmi. Lepiej zamilknę.
- No wal! Najwyżej to ja jednak wyrzucę ciebie!
- Po prostu nie wydajesz się romantykiem.
- A jeśli jestem?
- Raczej bym powiedziała, że jesteś tym rozsądnym.
- Rozsądny nie może się zakochać?
- Tego nie powiedziałam!
- Tak jakby...
- Przekręcasz słowa!
- Tylko mówię co myślę! Sam chciałeś wiedzieć to masz.
Nagle Karl zaparkował samochód. I wysiadł z niego zostawiając Wikę w środku. Ta nie wiedziała co się dzieje wyglądała zdziwiona przez szybę samochodu. Karl wszedł do małego drewnianego budynku po czym wyszedł z niego z jakimiś papierkami. Zapukał w okno samochodu.
- Nie wysiadasz? – zapytał.
Powoli wysiadła z samochodu rozglądając się dookoła. Wyraźnie nie był to niczyj dom a obok znajdowało się kilka restauracji.
- Gdzie jesteśmy?
- Na miejscu! No nie patrz tak! Chodź! Nie będziesz żałowała!
- Ale… -Karl ruszył przodem nie czekając, aż Wika dokończy swoje pytanie.
Dogoniła go i zrównała się z nim w momencie gdy zagadał kogoś a ten pokazywał mu drogę . Okazało się, że przyjechali do kinderdajk. Było to jedno z najbardziej znanych miejsc w Holandii i też najpiękniejszych! Gdzie znajdują się wiatraki do dziś zachowane wraz z ich wystrojem. Gdy Wika zobaczyła gdzie są nic nie rozumiała.
- Gdzie jesteśmy? Co to za miejsce?
Karl opowiedział jej historię i i oprowadzał po miejscu. Znajdowało się tam wiele wiatraków różniej wielkości ale wszystkie mniej więcej do siebie podobne i w podobnym stylu. Niektóre można było zobaczyć tylko od zewnątrz do innych można było wejść do środka. Wika chłonęła wszystko. Chodziła od wiatraka do wiatraka karząc sobie robić zdjęcia a Karl nie protestował. Czas mijał jak szalony a ona tego nie zauważała. Czuła się jak mała dziewczynka w bajce.
- Skąd wiedziałeś?
- Sama mi powiedziałaś.
- Ja?
- W piątek na imprezie…. Ty naprawdę nic nie pamiętasz?!
- No przecież ci mówiłam.
- Byłem pewny, że udajesz. Nie wiem czemu. Pokazywałaś mi te zdjęcia z Eindhoven i powiedziałem ci już wtedy, że cię tu zabiorę.
- Karl... naprawdę. Czarna dziura. Spiłam się jak nastolatka. To jest złe porównanie. Nigdy w życiu film mi się nie urwał. To był pierwszy raz. Chyba wypadłam już z wprawy.
- Nie wydawałaś się w żaden sposób nieświadoma. Myślałem, że po prostu, że w windzie udajesz. Zwłaszcza po tym jak wyraźnie mnie rozpoznałaś.
- Tylko dzięki zdjęciom. Nie wiesz jak serce zaczęło mi walić jak cię zobaczyłam.
- To chyba dobrze?
- Dobrze, że nie słyszałeś moich myśli.
- Niemożliwa jesteś. Nie spodziewałem się poznać kogoś takiego.
- Jakiego?
- Szczerego...
- Tego nie wiesz…
- Oj, byłaś szczera do bólu w piątek.
- Teraz to możesz mi wmówić co tylko chcesz.
- Nie mam nawet takiego zamiaru. Ale może wykorzystam w przyszłości.
- Czyli mam być gotowa na wszystko?
- O każdej porze dnia i nocy!
- Oj Karl. Dziękuję. Za wszystko. Spędziłam cudowny dzień. Dzięki tobie.
- To dostane ten numer telefonu?
- Zastanowię się. – Puściła mu oczko i ruszyła w stronę wyjścia.
Odwiózł ja pod dom i obiecał sprawdzić następnego dnia w pracy jak sobie radzi. Wika weszła do mieszkania i poczuła jak jest zmęczona. Wzięła szybki prysznic i wskoczyła do łózka.
- To był udany dzień. - Pomyślała i odpłynęła w głęboki sen.
They have been going back to Rotterdam in silence, listening to the music. The rain was slightly drizzling down the sky. Typical Dutch weather. Change from cold to warm, from the sun to rain. You never knew what would come next. They passed downtown and rode to the outskirts. They slowly moved away from the city. Wika was staring straight ahead on the road.
- Why are you so silent? You are not curious where are we going?
- I'm already afraid to ask anything.
- Oh, that's something new. I would use it if I were you. After all, you have a package with no questions limited for today.
On Wika's face returned the smile. - Okay ... then where are we going?
- You will see!
- It's not an answer!
- The answer should contain at least one word. I replied.
- Evasive as possible! Just don't tell me we're going to your parents!
- How did you know? - He tossed with a big smile on his face, obviously amused by her words.
- No? Stop the car. I better get off here!
- Here? In the middle of a forest? Are you afraid to meet my parents?
- You must be crazy. I quit visiting my parents out of a fool. What am I supposed to do there? Why should I get to know them?
- And why not?
- Because you have no reason to get to know me with them. You met me hours ago.
- And if it's love at first sight and I kidnap you to confront a fait accompli?
- You? Love at first sight?
- Why not?
- You don't seem so ...
- What?
- I don't know, it sounds silly. I'd better be silent.
- Come on! At most I will throw you out!
- You just don't seem romantic.
- And if I am?
- I'd rather say you're the sensible one.
- A sane one cannot fall in love?
- I did not say that!
- As if...
- You make the words!
- Just saying what I think! You wanted to know yourself, you have.
Suddenly, Karl parked the car. And he got out, leaving Wika inside. She didn't know what was going on, she looked surprised through the car window. Karl entered a small wooden building and left it with some papers. He knocked on the car window.
- You're not getting out? - He asked.
She slowly got out of the car looking around. It was clearly not anyone's home and there were several restaurants next door.
- Where are we?
- At location! Well, don't look like that! Come! You will not regret it!
- But... - Karl went on without waiting for Wika to finish his question.
She caught up with him and caught up with him when he spoke to someone who was showing him the way. It turned out that they came to kinderdajk. It was one of the most famous places in the Netherlands and also the most beautiful! The place where are the windmills preserved until today, along with their decor. When Wika saw where they were, she didn't understand anything.
- Where are we? What is this place?
Karl told her story and showed her around the site. There were many windmills of various sizes, but all more or less similar and in a similar style. Some could only be seen from the outside while others could only be seen inside. Wika absorbed everything. She walked from the windmill to the windmill, making herself take pictures and Karl did not protest. Time went by like crazy and she didn't notice it. She felt like a little girl in a fairy tale.
- How did you know?
- You told me.
- I?
- On Friday at the party…. You really don't remember anything ?!
- Well, I told you.
- I was sure you were faking it. I do not know why. You showed me these photos from Eindhoven and I told you then that I would take you here.
- Karl ... really. Blackhole. I was drunk like a teenager. This is a bad comparison. I never in my life has passed out. It was the first time. I guess I'm out of practice.
- You didn't seem in any way unaware. I thought you were just faking it in the elevator. Especially after you clearly recognized me.
- Only thanks to the photos. You don't know how my heart started pounding when I saw you.
- It's rather good?
- It's good you didn't hear my thoughts.
- You are impossible. I didn't expect to meet someone like that.
- What?
- Honesty ...
- You do not know that…
- Oh, you were painfully honest on Friday.
- Now you can tell me whatever you want.
- I don't even intend to. But maybe I will use it in the future.
- So I should be ready for anything?
- Any time of the day or night!
- Oh, Karl. Thank you. For everything. I had a wonderful day. Thanks to you.
- Will I get this phone number?
- I will consider it. - She winked at him and started toward the exit.
He drove her home and promised to check how she was doing the next day at work. Wika entered the apartment and felt tired. She took a quick shower and jumped into bed.
- It was a good day. - She thought and drifted off into a deep sleep.
Komentarze
Prześlij komentarz