Rozdział XXIX

Gdy obudziła się rano zrozumiała, że jest trochę później niż planowała wstać. Jej telefon pokazywał już jedynastą. Na szczęście była niedziela. Niedziela, którą miała spędzić z rodzicami. Dzień, w którym będzie musiała wyjaśnić co się wczoraj wydarzyło. Gdyby chociaż sama to wiedziała.

Sprawdziła telefon. Kolejne nieodebrane połączenia. Karl, Lukas, rodzice. Czy naprawdę nie mogą jej zostawić w spokoju? Zadzwoniła do rodziców, że potrzebuje jeszcze godziny i wytłumaczyła gdzie mają się spotkać. Do Lucasa natomiast w ogóle nie miała zamiaru oddzwonić. Teraz Karl. Biedny dzwonił tyle razy. Wychodził w takim pośpiechu a potem to wszystko. Nawet nie miała czasu zapytać się jak się czuje, czy lepiej z jego ramieniem i czy wszystko w porządku.

- Karl przepraszam, tyle się działo wczoraj. Nie miałam siły już do ciebie dzwonić. Przepraszam.

- Nie musisz się tłumaczyć. Chciałem cię zabrać na kawę, ale już wszystko wiem. Więc dam ci spokój. 

- Wszystko wiesz? Kto ci powiedział?

- Nikt nie musiał mi mówić. Wszystko jest jasne. - Jego głos był opanowany ale jednak rozdrażniony.

- Wszystko w porządku w pracy? Wyszedłeś w takim pośpiechu.

- W poniedziałek sama się przekonasz.

- Nie powiesz mi teraz?

- Nie warto.

- Karl? Wszystko gra?

- U mnie tak. U ciebie wyraźnie jeszcze lepiej?

- O czym ty mówisz?

- Widziałem samochód. Mam nadzieje, że będziecie szczęśliwi.

-  O czym ty do cholery mówisz? Halo? Karl? Halo? Jesteś tam?

- Byłem pod twoim domem. Wiedziałem samochód Lukasa. Życzę wam szczęścia. Akurat tego się po tobie nie spodziewałem. - I rozłączył rozmowę.

Wika przez moment wpatrywała się w telefon po czym bezskutecznie próbowała oddzwonić. Karl jednak nie odbierał. 

Oszołomiona wyszła jak najszybciej z domu spotkać się z rodzicami. Gdy zeszła na dół, przy samochodzie stał Lukas. 

- Tego jeszcze tu brakowało. - Pomyślała.

- Co ty tu do cholery robisz? Mało ci po wczoraj?

- Chciałem cię przeprosić. To było głupie. Wiem. Nie wiem co mi strzeliło do głowy.

- Trzeba było myśleć przed czasem a nie teraz przepraszać. Bierz kluczyki i spierdalaj z mojego życia.|

- Wika proszę. To było nierozsądne wiem. 

- Nie rozsądne? Co ja mam teraz rodzicom powiedzieć? Co z twoją dziewczyną? Co

powiedzą i co teraz myślą twoi rodzice?

- Wika proszę weż chociaż kwiaty. 

- Nie chce twoich zasranych kwiatów. Zostaw mnie w spokoju. Myślałam ze możemy się przyjażnić ale teraz nie chce się widzieć na oczy nigdy więcej.

- Daj mi wyjaśnić!

- Nie chce żadnych wyjaśnień!- Wzięła kwiaty i wrzuciła je do kosza na śmieci odchodząc w stronę centrum.

- Ma na imię Daniel! - Krzyknął za nią.

Wika przystanęła, ale się nie obróciła.

- Ma na imię daniel. - Powtórzył. - Jest artystą. Rodzice tego nie zaakceptują. Nie potrafię im tego zrobić. 

Wika odwróciła się powoli niedowierzając co właśnie usłyszała. 

- Dlaczego mi nie powiedziałeś?

- Nie wiem. Swego rodzaju dobrze mi było w naszej relacji. Wybaczysz mi kiedyś?

- Nie wiem jeszcze. - Stali tak przez chwilę, nie wiedząc co powiedzieć. - Masz chwilowo przepustkę. -Dodała. - Dzisiaj o 20 u mnie na tarasie! Przynosisz piwo i robisz kolację. 

- Stoi!

- I jeszcze jedno. Daniel też tam ma być!

- Ale...

- Nie ma ale. Albo moje warunki albo nie pokazuj mi się na oczy.

- Tak jest królowo. - Lukas zasalutował i wyjął kwiaty ze śmietnika. - To co dasz im szansę?

- Ale nie myśl ze masz przebaczone. Na razie masz jeden procent szans. Do stu jeszcze daleko!

Szła z kwiatami w miejsce spotkania z rodzicami. Musiała przyznać, ze wybrał piękny bukiet. 

Gdy dotarła na miejsce rodzice nie wytrzymali i zalali ją pytaniami. Gdy wszystko zostało wyjaśnione i brzuchy napełnione zabrali się za zwiedzanie miasta. Czas mijał a Wika poczuła się w końcu odprężona. Cały stres związany z poprzednim wieczorem z niej zszedł i zapomniała zupełnie o Karlu i ich dziwnej wcześniejszej rozmowie.

*

Gdy dotarła do domu Lukas z Danielem już na nią czekali. Znowu mieli dla niej kwiaty a siaty wypełnione jedzeniem i obiecanym piwem rzucały się od razu w oczy!

- No, no! Kogo ja widzę! Wybaczcie za spóźnienie ale szczerze mówiąc nie spodziewałam się, że wizyta dojdzie do skutku. A w każdym razie nie spodziewałam się poznać ciebie Daniel! Ciekawe co tam jeszcze za niespodzianki Lukas kryjesz w środku!

- Oj nie jedną! - Dodał szybko Daniel.

Podczas gdy Lukas jak obiecał, przygotowywał jedzenie w kuchni, Wika rozsiadła się wygodnie na tarasie ryskutując z Danielem i przyglądajac mu się uważnie z zaciekawienie.

Dobrze ubrany, niższy od Lukasa ale z przepięknymi dołeczkami w policzkach. Nie wyglądał w żaden sposób na Holendra. Włosy miał ciemne a do tego broda dawała mu swoisty urok. Nie potrafiła rozgryźć ile może mieć lat. Rozmowa z nim szła gładko. Miał swoiste poczucie humoru, które nie każdy mógł zrozumieć ale od razu złapali wspólny język. Zanim Lukas w końcu z nimi usiadł zdołali już rozmawiać tak jakby znali się od dłuższego czasu.

- No dobra to teraz najważniejsze pytanie?

- Najważniejsze?

- Jak się poznaliście?

- To zabrzmi irracjonalnie.... ale... znamy się od dzieciństwa.

- Od dzieciństwa?

- Dorastaliśmy w tej samej okolicy. Byliśmy przyjaciółmi w dzieciństwie. Potem każde z nas poszło swoją drogą. Zupełnie straciliśmy kontakt. No i w końcu, któregoś dnia wpadliśmy tu w Rotterdamie na siebie.

- Poczekaj. Daj mi przetworzyć... wasi rodzice się znają?

- Tak jakby. Wiedza kim są . Znają się z widzenia, z czasów naszej szkoły, ale to na tyle.

- Ale romantycznie!

- Raczej banalnie.

- Ja bym powiedziała romantycznie. Znacie się całe życie i po latach wpadacie na siebie i bach!

- Mogę dołączyć do imprezy? - Z cienia usłyszeli głos wyłaniającej się postaci - Wnoszę piwo jako wkupne!

- Marco! Co ty tu robisz? Myślałam, że jesteś we Włoszech!

- Miałem kilka spraw do zamknięcia ale już jestem z powrotem. To co mogę się przyłączyć? Impreza wygląda zachęcająco!

Lukas i Daniel tylko spojrzeli po sobie. Wypili po piwie i Daniel szepnął coś do ucha Lukasowi po czym ten zaczął przepraszając i wymawiać się, że zapomniał o ważnym dokumencie z pracy i niestety muszą już iść. Zanim Wika zdążyła zaprotestować już ich nie było. Została sama z Marco. Poczuła się dziwnie. Rozmawiali jakby nigdy nic ale miała wrażenie, że coś się zmieniło.

W końcu drugie piwo się skończyło, i trzecie. Wika poczuła, że jest już trochę wstawiona. Wiedziała, że musi jutro wstać do pracy a potem spotkać się z rodzicami. Ale było jej wszystko jedno. Miała wrażenie, że ten weekend ją przytłoczył, i teraz w końcu mogła się zrelasować. Zupełnie przestała słuchać Marco. Patrzyła przed siebie na przepiękny widok z tarasu. Na nocne światła Rotterdamu.

- Wika? Halo? Gdzie zniknęłaś? Mam sobie iść?

- Co? Przepraszam. Nie, jasne, że nie. Zapatrzyłam się. Wybacz.  Jest mi po prostu tak... dobrze.

- Haha, chcesz powiedzieć, że się upiłaś?|

- Nie. Po prostu mi dobrze.

- Chodź. Powinnaś iść już spać.

- Nie, proszę cię. Jeszcze chwila.

- Ale chwila. A potem do łóżka. Nie chcę być odpowiedzialny za twojego kaca.

- Nie będziesz. Dziękuję. Naprawdę dziękuję. - I nie wiedzieć czemu położyła swoją dłoń na jego. Jakby dla potwierdzenia swojej wdzięczności. Po czym oparła swoją głowę na jego ramieniu. Siedzieli tak przez chwilę po czym Marco zaniósł ją do łóżka a ona nie się nie opierała. 

Miał już wracać do siebie ale usłyszał. - Zostań.

- Słucham?

- Zostań ze mną. Proszę.

- Wika to nie jest najlepszy pomysł.

- Dlaczego? Ostatnio ze mną spałeś teraz nie możesz?

- Teraz już nie jest to samo.

- A co się zmieniło?

- Właściwie sytuacja jest podobna. - Zażartował - Znowu jesteś pijana, znowu mógłbym cię wykorzystać. 

- Świnia! - Rzuciła w niego poduszką.

- O ktoś tu się zrobił waleczny!

- Marco proszę. Tylko połóż się obok. Potrzebuje tego. - Mimo początkowych oporów zrobił o co prosiła.

- Dlaczego? -Zapytał leżąc już obok niej, wpatrując się w jej twarz.

- Nie wiem. Przy tobie jest bezpiecznie.

- Tego jeszcze nikt mi nie powiedział. 

- To musisz mi uwierzyć na słowo.

Wziął delikatnie jej dłoń i pocałował. Zbliżył się do niej jeszcze bliżej. Nie opierała się długo i odwzajemniła jego pocałunek.


------------------------------------------------


When she woke up in the morning, she realized it was a little later than she planned to get up. Her phone showed already the eleventh. Luckily it was Sunday. The Sunday she was supposed to spend with her parents. The day she'll have to explain what happened yesterday. If only she knew it herself.

She checked the phone. Subsequent missed calls. Karl, Lukas, parents. Can they really not leave her alone? She called her parents that she needed another hour and explained where they were to meet. But she had no intention of calling Lucas back at all. Now Karl. The poor man called so many times. He left in such a hurry and then that's it. She didn't even have time to ask how he was feeling if his arm was better and if he was okay.

- Karl, sorry, so much happened yesterday. I didn't have the strength to call you anymore. Excuse me.

- You do not have to explain. I wanted to take you out for a coffee, but I already know everything. So I'll let you go.

- You know everything? Who told you?

- Nobody had to tell me. Everything is clear. His voice was controlled but irritated nonetheless.

- Everything okay at work? You left in such a hurry.

- You'll see for yourself on Monday.

- Won't you tell me now?

- Not worth it.

- Karl? All right?

- I do. Are you clearly even better?

- What are you talking about?

- I saw the car. I hope you will be happy.

- What the hell are you talking about? Hello? Karl? Hello? Are you there?

- I was in front of your house. I knew Lukas's car. I wish you luck. This is what I didn't expect from you. - And disconnected the conversation.

Wika stared at the phone for a moment and then unsuccessfully tried to call back. But Karl didn't answer.

Dazed, she left the house to meet her parents as soon as possible. Lukas was standing by the car as she went downstairs.

- That was only think missing here. - She thought.

- What the hell are you doing here? Do you feel like yesterday?

- I wanted to apologize to you. It was stupid. I know. I don't know what's going on in my head.

- You had to think ahead of time and not apologize now. Take the keys and get the fuck out of my life. |

- Wika, please. It was unreasonable I know.

- Not wise? What am I going to tell my parents now? What about your girlfriend? What they will say and what do your parents think now?

- Wika please take flowers at least.

- I don't want your damn flowers. Leave me alone. I thought we could be friends, but now I don't want to see myself again.

- Let me explain!

- I don't want any explanation!” She took the flowers and tossed them into the garbage can as she walked towards the center.

- His name is Daniel! He shouted after her.

Wika stopped but did not turn around.

- His name is daniel. - He repeated. - He's an artist. Parents won't accept it. I can't do this to them.

Wika turned slowly, disbelieving what she had just heard.

- Why didn't you tell me?

- I do not know. I felt kind of good about our relationship. Will you forgive me sometime?

- I do not know yet. They stood there for a moment, not knowing what to say. - You have a permit for now. - She added. - Today at 20 at my terrace! You bring beer and make dinner.

- Ok, deal!

- And one more thing. Daniel is supposed to be there too!

- But ...

- There is no but. Either my terms or don't show yourself to me.

- Yes, sir, queen. Lukas saluted and took the flowers from the garbage can. - So what will you give them a chance?

- But don't think you're forgiven. For now, you have a one percent chance. A hundred is still far away!

She went with the flowers to the place where she met her parents. She had to admit he chose a beautiful bouquet.

When she arrived, her parents couldn't stand it and flooded her with questions. When everything was cleared up and their bellies were full, they started exploring the city. Time passed and Wika finally felt relaxed. All the stress of the night before was gone, and she forgot about Karl and their strange earlier conversation.

*

When she got home, Lukas and Daniel were waiting for her. They had flowers for her again and the bags filled with food and the promised beer were immediately visible!

- Come on! Who do I see! Forgive me for being late, but to be honest I didn't expect the visit to take place. Or at least, I didn't expect to meet you, Daniel! I wonder what other Lukas surprises are hidden inside!

- Oh, not one! Daniel added quickly.

While Lukas, as promised, was preparing the food in the kitchen, Wika lounged comfortably on the terrace, chatting with Daniel and watching him intently with curiosity.

Well dressed, shorter than Lukas but with beautiful dimples in the cheeks. He did not look Dutch in any way. His hair was dark and his beard gave him a special charm. She couldn't figure out how old she might be. The conversation with him was smooth. He had a peculiar sense of humor that not everyone could understand, but they immediately caught a common language. By the time Lukas finally sat down with them, they had already managed to talk as if they had known each other for a long time.

- Okay, that's the most important question now?

- The most important thing?

- How did you meet?

- It will sound irrational ... but ... we have known each other since childhood.

- Since childhood?

- We grew up in the same neighborhood. We were childhood friends. Then each of us went our own way. We completely lost touch. And finally, one day we ran into ourselves here in Rotterdam.

- Hold on. Let me process ... your parents know each other?

- Lets's say. They know who they are. They recognize each other , from our school days, but that's it.

- How romantic!

- Rather banal.

- I would say romantically. You've known each other all your life and years later you run into each other and bam!

- May I join the party? - From the shadows, they heard the voice of the emerging figure - I bring a beer as a redemption!

- Marco! What are you doing here? I thought you were in Italy!

- I had a few cases to close but I'm back now. What can I join? The party looks inviting!

Lukas and Daniel just looked at each other. They drank a beer and Daniel whispered something in Lukas's ear and he started apologizing and saying that he forgot about an important document from work and unfortunately they have to go. Before Wika had time to protest, they were gone. She was left alone with Marco. She felt strange. They talked as if nothing had happened, but it was as if something had changed.

After all, the second beer was over, and the third. Wika felt that she was a little drunk already. She knew she had to get up to work tomorrow and then meet her parents. But she didn't care. This weekend felt like it had overwhelmed her, and now she was finally able to grow up. She stopped listening to Marco completely. She stared straight ahead at the beautiful view from the terrace. At the night lights of Rotterdam.

- Wika? Hello? Where have you gone? Should I go?

- What? Excuse me. No, of course not. I stared. Forgive. I'm just feel so ... good.

- Haha, are you saying you're drunk?

- No. I'm just fine.

- Come. You should go to sleep now.

- No, please. One moment more.

- But wait. And then to bed. I don't want to be responsible for your hangover.

- You will not be. Thank you. Thank you so much. And for some reason, she put her hand on his. As if to confirm my gratitude. Then she rested her head on his shoulder. They sat there for a while, then Marco carried her to the bed and she didn't resist.

He was about to get back to himself but he heard. - Stay.

- What did you say?

- Stay with me. Please.

- Wika is not the best idea.

- Why? You slept with me recently, can't you?

- It's not the same now.

- What has changed?

- Actually, the situation is similar. - He joked - You're drunk again, I could use you again.

- Pig! She threw a pillow at him.

- Someone got brave here!

- Marco, please. Just lie down next to you. I need it. - Despite his initial resistance, he did what she asked for.

- Why? - He asked, lying next to her, staring at her face.

- I do not know. It's safe with you.

- Nobody told me that yet.

- Then you have to take my word for it.

He took her hand gently and kissed it. He came even closer to her. She did not resist for long and returned his kiss.

Komentarze

Popularne posty