Rozdział XXVIII

Podbój mieszkania okazał się łatwiejszy niż oboje się spodziewali. Gdy podjechali do właściciela po klucze wyjaśnił im dlaczego zaszedł problem. Lokatorzy od dłuższego czasu mieli problemy, a nie tylko Wika, z dostaniem się do środka. Jednak otwarcie drzwi od środka nie sprawiało problemów aż do fatalnego dnia gdy jeden z lokatorów zatrzasnął się wewnątrz budynku. Szala została przelana. Gdy udali się do mieszkania już trwały prace przy zmianie zamka na nowy. Wika dostała nowy klucz i patrzyła na niego chwile z niepewnością i nadzieją, że tym razem jej problemy z kluczami dobiegły końca raz na zawsze.

Zaprosiła Karla w podziękowaniu na obiad ale ten niespodziewanie dostał telefon z pracy i musiał jechać. Nawet w sobotę, która już i tak ciekawie się zaczęła, klienci nie dawali mu spokoju. Zwinął się szybko i obiecał, że zadzwoni. Wika nie myśląc wiele udała się wziąć prysznic po czym razem z nowo zakupioną książką udała się na taras.

Jednak ledwo otworzyła ją na pierwszej stronie telefon na dole zadzwonił. Na początku go zignorowała jednak gdy nie ustępował postanowiła sprawdzić kto to. 

Jednak tego co usłyszała nie spodziewała się zupełnie. Niespodziewana wizyta.

Na początku nie zrozumiała. Zadawała pytania niedowierzając. 

- W hotelu? Jakim hotelu? Ale o czym wy mówicie? Tutaj? To jakiś żart? Czemu nic nie powiedzieliście wcześniej. Niespodzianka? ok... Za pół godziny będę na miejscu.

Takiej niespodzianki nie oczekiwała w żadnym ze swoich scenariuszy. Rodzice - Rodzice postanowili zrobić sobie wakacje i odwiedzić ją w Rotterdamie. 

Nie miała nic przeciwko ich wizycie zwłaszcza, że wiedziała, że jak to oni, zajmą się swoimi sprawami ale sam fakt, że nic nie widziała, że już tu byli zaskoczył ją. Co miała zrobić? Przebrała się szybko i ogarnęła mieszkanie na wypadek gdyby chcieli ją jeszcze dzisiaj odwiedzić. 

Kiedy miała już wychodzić telefon znowu zadzwonił.

- Jak tam piękna? Gotowa?

- Gotowa? Na co gotowa? Właśnie wychodzę. 

- Czekam już na dole.

- Czekasz na dole? O boże! Zabijesz mnie. Zupełnie zapomniałam.

- To dokąd wychodzisz?

- Nie uwierzysz. Rodzice przyjechali do mnie w odwiedziny..

- To nawet dobrze się składa.

- Dobrze się składa? Co masz na myśli?

- Zbieraj się gwiazdo. Czekam na dole i ci wytłumaczę.

- Co mi wytłumaczysz? Lukas? Halo? - Nie czekał i nic nie wyjaśnił tylko się rozłączył.

Wika zebrała szybko swoje rzeczy i zeszła na dół

- Rozumiem ze zawieziesz mnie do rodziców?

- Zawiozę cię gdzie tylko zechcesz ale mam nawet lepszy pomysł.

- Co do twoich pomysłów byłabym ostrożna.

-  Co powiesz aby upiec dwie pieczenie na jednym ogniu?

-  Co masz na myśli?

- Moi rodzice bardzo się ucieszą jak poznają rodziców mojej narzeczonej.

- Chyba oszalałeś.

- Co masz do stracenia? Moi rodzice będą uszczęśliwieni jak nigdy!

- Twoi! Ja swoim tego nie zrobię. Nie oszukam ich a poza tym nie miałeś przypadkiem dzisiaj powiedzieć twoim prawdy, że to nie ja jestem tą wybranką?

- No proszę, zgódź się! Co masz do stracenia? Sama mówiłaś, że twoi rodzice ledwo mówią po angielsku.  Zresztą może w ogóle nie trzeba będzie udawać? Bariera językowa zrobi swoje.

- Nie wiem. Jak dla mnie za dużo oszukiwania. 

- Pomyśl rozsądnie. Rodzice cię odwiedzili. Pokażesz im faceta jak ja. - Po czym zaprezentował się gestem dłoni. -Będą zachwyceni! Do tego zabierzesz ich na kolację do moich rodziców, do pięknego domu za miastem gdzie wypiją trochę alkoholu i odpoczną. A potem odstawię ich do hotelu a ciebie do domu.

- Pod jednym warunkiem!

- Jaki tylko chcesz.

- Nie muszę okłamywać rodziców.

- Nie musisz. Jesteśmy znajomymi z pracy. I tak też się przedstawię. Zgoda?

- Zgoda. Ale pamiętaj, że nie podoba mi się ten pomysł. Będziesz musiał odpokutować. I to dużo!

- W największych męczarniach jakie tylko wymyślisz!

Gdy dojechali do hotelu rodzice Wiki już czekali. Gdy zobaczyli ją wysiadającą z luksusowego samochodu Lukasa widać było zdziwienie na ich twarzach. 

- To takie macie luksusy w pracy?

- Niestety jeszcze nie ja ale może niedługo! Jak podróż? Co wy tu robicie? Nie spodziewałam się zupełnie. Nawet sama jeszcze nie ogarnęłam się po przyjeździe. Gdybyście dali mi znać wcześniej to miałabym wolny dzień a tak obiecałam Lukasowi, że pojadę z nim do Hagi.

- Nami się nie przejmuj i rób swoje. My jesteśmy na wakacjach!

-Nie ma mowy. Jak już jesteście, a ja mam weekend to musicie się zdać na moje rozkazy.

- To jakie są rozkazy? 

- Jedziemy na mała wycieczkę. 

W drodze do hotelu Lukas z Wiki ustalili, że skorą plany się zmieniły i mają być u siostry Lukasa dopiero na kolację to pojadą jeszcze zwiedzić Leiden. 

Lukas po raz kolejny okazał się niezawodnym przewodnikiem i z pasją opowiadał o historii miasta i legendach, które znał. Wika momentami zastanawiała się czy zmyśla czy naprawę to wszystko co opowiada jest prawdą. Powoli przechadzali się uliczkami wzdłuż kanałów i od czasu do czasu zrobili jakieś zdjęcie. Rodzice wyraźnie nie wiedzieli co się dzieje ale też nie zadawali wielu pytań.

Dzień był słoneczny ale wietrzny. W drodze z Leiden do Hagi nikt nie wypowiedział ani słowa. Każdy wypełniony myślami w swojej głowie i pewnie tysiącem pytać co do tej zagadkowej wycieczki postanowił zostawić komentarze dla siebie lub na później.

Gdy dojechali do siostry Lukasa wszystko było już gotowe a stół nakryty. Wikę dziwiło tylko to, że na stole już było nastawione na odpowiednią ilość osób. 

- Kiedy zdążyłeś poinformować, że przyjeżdżamy w większej ilości osób?

- Mamy coś takiego jak czat grupowy. 

Rodzice Lukasa witali się bardzo wylewnie z rodzicami Wiki. Uścisków i dobrych słów nie było końca. 

Gdy tylko była chwila wolna i Wika została sama z rodzicami zaczęły się pytania.

- Oni nie wydają się znać cię od dzisiaj.

- Proszę was. Byłam tutaj pierwszego dnia mojego pobytu w Rotterdamie. Klucze pamiętacie? To Lukas mi pomógł i tak wylądowałam tutaj.

- Bardzo miło z jego strony. I on też niczego sobie.

- Mamo proszę! Fajny jest ale muszę was rozczarować.

-  Ma faceta?

- Tato! 

- No co? Jak nie jest z tobą i nie ma faceta to już nie wiem.

- Ma narzeczoną ale podobno rodzice jej by nie zaakceptowali. Nie wiem. Jeszcze jej nie poznałam.

- Szkoda. Naprawdę wydaje się, że fajny facet. Zawsze możesz go odbić!

- Jesteście niemożliwi!

Wrócili wszyscy do stołu z ciastem, przekąskami i alkoholem. Każdy dostał to co sobie zażyczył. Mimo bariery w komunikacji językowej rozmowa szła sprawnie i wszyscy byli w bardzo dobrych nastrojach. Toast i życzenia urodzinowe dla małej złożone i część oficjalna przeszła w relaks. W końcu nie wiadomo, kiedy albumy rodzinne poszły w ruch. Rodzice Lukasa zaczęli pokazywać i wyjaśniać wszystko co działo się na zdjęciach. Czas uciekał jak szalony ale nikt jakby nie zauważał, że jest już tak późno. W końcu Wika zarządziła powrót Ale Lukas kazał jej zaczekać jeszcze moment. Gdy wrócił wszystkich zatkało. Był ubrany w smoking. Nikt nie widział co się dzieje. W jednej ręce trzymał kolorowe baloniki a w drugiej ciasto.

- Wika. - Zaczął. - Wiem, że znamy się krótko ale korzystając z okazji, że jesteśmy tutaj wszyscy razem. Czy zostaniesz moja żoną?

Wika stała jak osłupiała Nie wiedziała co ma powiedzieć. Wzięła kawałek ciasta, które jej dał. Dotknął go łyżeczką i czekolada rozpłynęła się a w środku ukazał się pierścionek. 

Spojrzała na niego jeszcze raz nie mogąc wyksztusić ani słowa.

- Wika? - Powtórzył. - Zostaniesz moją żoną? - Wziął pierścionek i zaczął zakładać na jej dłoń.

Jednak ona ją wyszarpała. Przeprosiła i wyszła z domu.

Lukas poleciał za nią

- Oszalałeś? Zupełnie ci odbiło? Co to miało być?

- Oświadczyny? Powiedz mi dlaczego nie?

- Bo masz inną? Bo robisz to tylko żeby zadowolić rodziców? I jeszcze przy moich wyskakujesz z czymś takim? Coś ustaliliśmy! Zupełnie ci odbiło?!

- Nie myślisz racjonalnie. Obojgu by nam to wyszło na dobre.

- Na dobre? Co by nam wyszło na dobre? Udawane małżeństwo?

- Ą czemu nie? Dobrze nam razem. Czego chcesz więcej?

- Może właśnie tego czegoś więcej?

-  A jak to coś nie istnieje?

- O czym ty w ogóle mówisz? Oszalałeś. Za każdym razem jak rozmawiamy mówisz coś innego. Zupełnie oszalałeś. Zabierz mnie do domu albo nie. Lepiej nie. Daj mi kluczyki. Nie wiem jak ty wrócisz ale ja dzisiaj nie chce cię już widzieć i należy mi się powrót twoim samochodem.

- Wika proszę. Pomyśl racjonalnie!

- Jakie racjonalnie? Ty pomyśl racjonalnie. Znamy się ledwo od dwóch tygodni. Od początku opowiadasz mi o swojej dziewczynie. A teraz oświadczyny? To wszystko nie ma sensu.

- Dobra, wiem, że nalezą ci się wyjaśnienia ale nie dzisiaj.

- Dzisiaj to nie chce cię już widzieć i najlepiej zostaw mnie w spokoju już na zawsze. Boje się
ciebie.

- Wika przesadzasz. Naprawdę

- Nie! Ja nie przesadzam. Kluczyki! - Dał je jej bez żadnego słowa więcej.

Weszła do domu i przeprosiła. Pożegnała rodziców Lukasa i siostry i razem z rodzicami udała się w drogę powrotną. Nikt znowu nie zadał żadnego pytania. Wszyscy musieli to przetrawić w swoich głowach sami. Czas na wyjaśnienia jeszcze przyjdzie. 

Gdy będąc już w domu spojrzała na telefon. Nie odebrane osiem połączeń od Karla. - Kurde! Nie mam dzisiaj do tego głowy. Jutro. Jutro wszystko wyjaśnię. - Jedyną rzeczą jakiej chciała to zasnąć i obudzić się kiedy okaże się, że to był tylko sen.


--------------------------------------------------------


Conquering the apartment turned out to be easier than they both expected. When they got to the owner's house for the keys, he explained to them why the problem had arisen. The tenants have had problems for a long time, not just Wika, with getting inside. However, opening the door from the inside was not a problem until the fateful day when one of the tenants slammed inside the building. The scarf has been shed. When they went to the apartment, work was already underway on changing the lock to a new one. Wika got a new key and looked at him for moments with uncertainty and hope that this time her problems with the keys were over once and for all.

She invited Karl to dinner in thanks, but he unexpectedly got a call from work and he had to go. Even on Saturday, which had already started in an interesting way, the customers kept bothering him. He rolled up quickly and promised to call. Without thinking much, Wika went to take a shower and then went to the terrace with the newly purchased book.

However, she barely opened it to the front page and the phone rang downstairs. At first, she ignored him, but when he persisted, she decided to check who it was.

However, what she heard she did not expect at all. Unexpected visit.

At first, she didn't understand. She asked questions in disbelief.

- In the hotel? What hotel? But what are you talking about? Here? This is some kind of joke? Why didn't you say anything earlier? Surprise? ok ... I'll be there in half an hour.

She did not expect such a surprise in any of her scenarios. Parents - Parents decided to take a vacation and visit her in Rotterdam.

She did not mind their visit, especially since she knew that if they were they, they would take care of their own affairs, but the mere fact that she could not see anything, that they were already here surprised her. What was she supposed to do? She changed her clothes quickly and took care of the apartment in case they wanted to visit her again today.

When she was about to leave the phone rang again.

- How's she beautiful? Ready?

- Ready? Ready for what? I'm just leaving.

- I'm waiting downstairs.

- Are you waiting downstairs? Oh my God! You will kill me. I completely forgot.

- So where are you going?

- You will not believe it. My parents came to visit me.

- It can even work well.

- Is it okay? What do you mean?

- Go ahead, star. I'm waiting downstairs and I'll explain.

- What will you explain to me? Lukas? Hello? - He didn't wait and didn't explain anything, just hung up.

Wika quickly gathered her things and went downstairs

- I understand you will take me to my parents?

- I'll take you wherever you want but I have an even better idea.

- I would be careful about your ideas.

- What do you say to kill two birds with one stone?

-  What do you mean?

- My parents will be very happy to meet my fiancée's parents.

- Are you crazy.

- What do you have to lose? My parents will be happier than ever!

- Yours! I will not do it myself. I will not deceive them and besides, you were not supposed to tell your truth today that I am not the chosen one?

- Come on, say yes! What have you got to lose? You said yourself that your parents barely speak English. Anyway, maybe you won't have to pretend at all? The language barrier will do its job.

- I do not know. Too much cheating for me.

- Think wisely, your parents visited you. You show them a guy like me. Then he made a gesture of his hand. -They will be delighted! In addition, you will take them to dinner with my parents, to a beautiful house outside the city where they can drink a little alcohol and rest. And then I'll drop them off at the hotel and you home.

- On one condition!

- Anything you want.

- I don't have to lie to my parents.

- You do not need it. We are friends from work. And that's how I will introduce myself. Consent?

- Agreed. But remember, I don't like this idea. You will have to atone. And that's a lot!

- In the worst torments you can think of!

When they arrived at the hotel, Wiki's parents were waiting. When they saw her getting out of Lukas's luxury car, you could see the surprise on their faces.

- These are your luxuries at work?

- Unfortunately, not me yet, but maybe soon! How was your trip? What are you doing here? I did not expect it at all. I haven't even comprehended myself after my arrival. If you let me know earlier, I would have a day off and I promised Lukas that I would go with him to The Hague.

- Don't worry about us and do your job. We are on vacation!

-No way. When you are here, and I am having a weekend, you must follow my orders.

- So what are the orders?

- We're going on a little trip.

On the way to the hotel, Lukas from Wiki decided that their plans had changed and that they were to be at Lukas' sister's only for dinner, then they would go to visit Leiden.

Lukas once again proved to be a reliable guide and told with passion the history of the city and the legends he knew. At times, Wika wondered if she was making up or fixing everything she told was true. They slowly walked the streets along the canals and took a photo from time to time. The parents clearly didn't know what was happening, but they didn't ask many questions either.
The day was sunny but windy. On the way from Leiden to The Hague, no one spoke a word. Everyone filled with thoughts in their head and probably thousands of questions about this mysterious trip decided to leave comments for themselves or for later.

When they reached Lukas' sister, everything was ready and the table was set. Wika was surprised only by the fact that the table was already focused on the right number of people.

- When did you inform us that we are coming in more people?

- We have something like a group chat.

Lukas's parents greeted Wiki's parents very effusively. Hugs and kind words were endless.

As soon as it was a moment of Vilnius and Wika was left alone with her parents, questions began.

- They don't seem to know you from today.

- I ask you to. I stayed here on the first day of my stay in Rotterdam. Do you remember the keys? It was Lukas who helped me and that's how I ended up here.

- That's very kind of him. And he is also not bad.

- Mom, please! It's nice but I have to disappoint you.

- He's got a guy?

- Dad!

- Come on? If he's not with you and there's no guy, I don't know anymore.

- He has a fiancée but apparently her parents would not accept her. I do not know. I haven't met her yet.

- It's a pity. He really seems like a cool guy. You can always take it back!

- You are impossible!

They all returned to the table with cake, snacks, and alcohol. Everyone got what they wanted. Despite the barrier in language communication, the conversation went smoothly and everyone was in a very good mood. Toast and birthday greetings for the little one were made and the official part turned into relaxation. After all, it is not known when family albums went into motion. Lukas' parents started showing and explaining everything that happened in the pictures. Time was running out like crazy but no one seemed to notice that it was already so late. In the end, Wika ordered the return. But Lukas ordered her to wait another moment. When he returned, everyone was speechless. He was wearing a tuxedo. Nobody saw what was happening. He was holding colorful balloons in one hand and a cake in the other.

- Wika. - He started. - I know that we know each other briefly, but taking the opportunity that we are all here together. Will you marry me?

Wika stood stunned. She didn't know what to say. She took the piece of cake he gave her. He touched it with the spoon and the chocolate melted and a ring appeared inside.

She looked at him again, unable to speak a word.

- Wika? - He repeated. - Will you be my wife? He took the ring and began to put it in her hand.

However, she yanked it out. She apologized and left the house.

Lukas followed her

- Are you crazy? Are you completely crazy? What was that supposed to be?

- Proposal? Tell me why not?

- Because you have another? Because you're only doing it to please your parents? And with mine, you pop up with something like this? We agreed on something! Are you completely crazy ?!

- You don't think rationally. It would be good for both of us.

- For good? What would be good for us? Fake marriage?

- And why not? We are good together. What do you want more?

- Maybe this 'more'?

- And what if this 'more' does not exist?

- What are you talking about? You're crazy. Every time we talk you say something different. You're completely crazy. Take me home, or not. Better not. Give me the keys. I don't know how you come back, but today I don't want to see you anymore and I deserve the return of your car.

- Wika, please. Think rationally!

- Rationally? You should think rationally. We've known each other for barely two weeks. You've been telling me about your girlfriend from the beginning. And now a proposal? It doesn't make sense.

- Okay, I know you need an explanation, but not today.

- Today I don't want to see you anymore and it's best to leave me alone forever. I'm afraid
you.

- You're exaggerating, Wika. Really

- No! I am not exaggerating. The keys! He gave them to her without a word more.
She came home and apologized. She said goodbye to Lukas's parents and sisters and went back with her parents. Nobody asked any questions again. They all had to digest it in their own minds. The time for clarification will come.

When she was at home, she looked at the phone. 8 missed calls from Karl. - Damn! I don't have the head for this today. Tomorrow. I'll explain everything tomorrow. - All she wanted to do was fall asleep and wake up when it turned out it was just a dream.

Komentarze

Popularne posty