Rozdział XXX

Gdy obudziła się rano pamiętała każdy moment wczorajszego wieczoru i nocy. A głowa jej jeszcze boleśnie o tym przypominała. Marco już nie było. Widocznie wyszedł wcześniej do pracy.

Może i dobrze. Jak miała mu teraz to wytłumaczyć? Sąsiedzi z przywilejami? Ale zaszalałam. 

Zsunęła się powoli z łóżka i udała się pod prysznic, który dał jej ciepłe ukojenie. Myślała co ma powiedzieć ale nic nie przychodziło jej do głowy. Co ta Holandia z niej robiła? Nie pamiętała już kiedy przedtem tyle razy w tak krótkim czasie była wstawiona a co dopiero o namawianiu sąsiadów do spania z nią! Co to się porobiło. Ale o dziwo humor, mimo bólu głowy, miała lepszy niż zwykle.

Ubrała się szybko, nie jadła śniadania, żeby zdążyć do pracy na czas.

W drzwiach trafiła na Marco. W pierwszym momencie zamurowało ją trochę. Nie wiedziała co powiedzieć ale on odezwał się pierwszy.

- Przyniosłem ci kawę. Zakładam, że możesz jej potrzebować.

- Jesteś niezastąpiony. Dziękuję. - Nastała chwila ciszy. 

- Marco... ja taka nie jestem...

- Jaka?

- Nie zapraszam sąsiadów, żeby ze mną spali.

 - Czy gdybym nie chciał, to bym został?

- Chyba nie?

- Dokdadnie!

- Marco?

- Tak?

- A czy jakiś facet odmówiłby?

- Akurat teraz to punkt dla ciebie!

- No właśnie.

- Wika. Tobie nie można odmówić! - Pocałował ja w us,a  rzucił miłego dnia i powodzenia w pracy po czym wsiadł na swój rower i odjechał.

Takiego zachowania się nie spodziewała. Chyba jest wszystko w porządku między nami. - Pomyślała. Teraz nie miała czasu o tym myśleć. Teraz musiała skupić się na pracy. Wieczorem... tak wieczorem pomyśli jak to rozgryźć dalej. 

*

Miała wrażenie, że czas tego dnia biegł wolniej. Była pewna, że spóźni się do pracy a tu dotarła jeszcze pięć minut przed czasem. Zastanawiała się czy Karl jest u siebie i czy nie powinna do niego zajrzeć ale wzdrygnęła się na samą myśl o tym co wydarzyło się tej nocy. Musiała sobie to powoli poskładać w głowie. A później, może jeszcze nie dzisiaj porozmawia z Karlem. Najpierw chyba powinna ustalić z Marco co to właściwie było. 

Gdy weszła do biura nikogo jeszcze w nim nie było. Poniedziałki miały to do siebie, że wszyscy, chociaż zawsze punktualni, spóźniali się. Po chwili do biura wszedł Lukas.

- A ty tutaj? Nie było cię w sali więc wolałem sprawdzić czy przeżyłaś ostatnią noc. - Mówił uśmiechając się.

- A dlaczego miałabym nie przeżyć? Marco to... to dobry sąsiad!

- Tylko sąsiad?

- Lukas!

- No co? Dobra potem mi opowiesz! Nie ukryjesz się! A teraz zbieraj się! Zebranie zaraz się zaczyna. 

- Jakie zebranie ?

- Nie czytałaś maila?

- Jakiego maila?

- Ups...No to dowiesz się wszystkiego na miejscu!

- Czego wszystkiego?

Zebranie zaskoczyło większość osób nie mniej niż Wikę. Karl zrezygnował z funkcji prezesa, co więcej odszedł z firmy. Jego obowiązki przejęte zostały przez jego matkę. Pracownicy nie kryli zdumienia. Zostały przekazane pierwsze ustalenia. Wszyscy wrócili na swoje stanowiska. Cały dzień słychać było szeptane rozmowy. Każdy zastanawiał się co to dla niego oznacza. Wika jak w amoku pracowała nie mogąc skupić myśli. I nie mogła zapomnieć szyderczego spojrzenia, które rzuciła matka Karla gdy ją zauważyła. Dostała co chciała. Przejęła firmę po synu. W głowie Wiki krążyło tysiące pytań bez odpowiedzi. Dzwonić do Karla? Nie dzwonić. Jak powinna postąpić w tej sytuacji. Czuła się głupio zwłaszcza po ostatniej nocy ale z drugiej strony... niczego sobie nie przyrzekli a do tego to on nie chciał z nią rozmawiać. Ale dlaczego miała wyrzuty sumienia? Czyżby coś do niego poczuła?

Wychodząc z pracy pech chciał że wpadła na matkę Karla.

- Zaczekaj.

- Tak?

- Jak jesteś kochanką mojego syna myślisz że wszystko ci się należy?

- Słucham?

- Nie przychodź już więcej do pracy. Kurier wyśle ci wszystkie papiery i wypowiedzenie bezpośrednio do domu. Nie musisz się więcej fatygować. Nie potrzebuje tu takich ladacznic jak ty. - Po czym odwróciła się na pięcie zostawiając Wike bez słowa.

Stała tak przez chwilę zastanawiając sie co właśnie się wydarzyło. Została zwolniona? Wylana z pracy i do tego obrażona przy portierze. W głowie jej szumiało. Czy to był sen? Powoli szła przed siebie zbierając myśli. 

- Wika? - Usłyszała za sobą. - Wika halo? Jesteś tu? Co się tak zamyśliłaś? - To była Ana.

- Zostałam zwolniona.- Wika nie dowierzała własnym słowom.

- Co? Ale jak to?

- Nie wiem... jeszcze chyba nie rozumiem co się stało.

- Kto cię zwolnił? Karl?

- Jestem ladacznicą.

- O czym ty do cholery mówisz? Widzę, że piwo to za mało. Chodź! Porządny drink będzie idealny.

- Nie. Ana to nie jest najlepszy moment. Chce iść do domu. Owinę się w kołdrę i prześpię najbliższy tydzień.

- To też da się zrobić. To w takim razie drinki u ciebie na tarasie a potem okryję cię kołdrą i zostawię w spokoju,

Wika nie miała nawet siły protestować. W końcu dziewczyny obgadały nową szefową i nadrobiły zaległości z weekendu. W końcu w szampańskich nastrojach tańczyły do puszczanej muzyki jakby ta cała sytuacja nie miała miejsca. 

Koło pólnocy Richard odebrał Anę a wika postanowiła posiedzieć jeszcze trochę i nacieszyć się widokiem miasta, Następnego dnia będzie musiała zastanowić się co dalej. Zostać...wyjechać? Ale to jutro! Teraz spokój. 

- Witaj piękna!- Marco wyłonił się ze swojego tarasu. 

- Nie mów, że byłeś tam cały czas!

- Byłem wcześniej przez moment ale nie chciałem podsłuchiwać. Schowałem się w domu. Ale teraz ucichło. Chciałem Cię zobaczyć. 

- Zwolnili mnie z pracy.

- Zwolnili? Z jakiego powodu?

- Bez powodu. - Nie wiedziała czy powinna powiedzieć prawdę. 

- Musi być jakiś powód. 

- Zmienił się szef.

- I tak po prostu cię zwolnił?

- Ona!

- Bała się konkurencji?

- Coś w tym rodzaju.

- Ta historia coraz bardziej mnie ciekawi...

- Jak ją dokończę to nie wiem czy nadal będziesz tak uważał.

- Sprawdź mnie!

- Nie. Zostałam zwolniona i tyle. Nie chce dzisiaj o tym rozmawiać. 

- Będzie ci lepiej. Ulży ci jak się wygadasz!

- Serio? No dobra. Ale to może nie być dla ciebie najlepsza historia.

- Ok..?

- Mój... były szef jest synem mojej obecnej szefowej. Zwichnął sobie rękę i pojechałam z nim
do szpitala. Powiedział, że jestem jego żoną. Mój klucz do mieszkania znowu nie działał. było już późno więc odwiozłam go do domu i zostałam na noc. Spałam w gościnnym jeśli o to chcesz zapytać. Ale następnego dnia przyszła do mieszkania jego matka. I zaczęli się na siebie wydzierać jak opętani. Ona myśli, że jestem jego kochanką i poleciałam tylko na jego pieniądze. Tyle

- A jesteś?

- Naprawdę? Naprawdę zadałeś to pytanie? Chciałeś wiedzieć to masz.

 - A co mam myśleć?

- To ty zacząłeś ta rozmowę. Mówiłam, że lepiej jak nie znasz tej historii.

- Po tym co miałem z moją byłą dziewczyną czego się spodziewasz?

- Czego się spodziewasz? Niczego. Taka jest prawda. I lepiej zostaw mnie w spokoju.

- Przespałaś się ze mną wczoraj jak nigdy nic.

- Miałam ochotę ok? Nie zdarza cię się? Mogłeś nie korzystać. Święty się znalazł.

- Nie tak to sobie wyobrażałem.

- Nie? Serio? Widzisz ja też nie! Przyjechałam do obcego kraju. Zmieniłam całe swoje życie
Dostosowałam je do nowej kultury, miejsca. Staram się poznać nowe osoby. I co? Zostaje
zwolniona. Nie wiem co będzie jutro. Dostanę inną prace a może nie, Powinnam tu zostać a może nie? Myślisz, że to takie proste?

- Ja też tu jestem obcy.

- Obcy? Teraz już dla mnie też jesteś obcy. Myślałam ze jesteś zupełnie inny. Te wszystkie
twoje gierki to takie na pokaz?

- Nie zgrywaj teraz takiej niewinnej!

- Niewinnej? A co ja takiego zrobiłam? No dawaj? Jak masz chociaż jeden argument, jedną rzecz, której powinnam się wstydzić to mi to powiedz. Teraz! No już!

Marco patrzył na nią i się nie odzywał. 

- Tak myślałam! Więc lepiej zamilknij i nie oceniaj mnie zanim ty nie będziesz kryształowo czysty. 

- Wika. Lepiej porozmawiajmy jutro. Na spokojnie. Oboje potrzebujemy trochę ochłonąć.

- Nie mamy o czym rozmawiać. Dla mnie wszystko jest jasne. 

- Wika...to tylko emocje. Za dużo powiedziałem. Przepraszam.

- Nie cofniesz tego co powiedziałeś. Teraz już nie odwrócisz sytuacji.

- A wolałabyś żebym nie mówił tego co myślę? Że mi się to nie podoba? Żebym tak po prostu słuchał jak...jak ty...

- No co? Wykrztuś to! Jak 'cieszę się życiem' z szefem?

- Nie! Jak osoba, którą naprawdę polubiłem i myślałem, że może coś z tego być, spotyka się z kimś innym?

- Coś ty właśnie powiedział?

- Wika, naprawdę. Porozmawiamy jutro.

- Zostaw mnie. Wyjdź... po prostu idź stąd.

Tej nocy oboje nie mogli zmrużyć oka. Zbyt dużo wypowiedzianych słów i myśli krążących w głowie. Wika miała wrażenie, że czas zwariował, że przez ten krótki okres jej pobytu zdarzyło się tyle niespodziewanych rzeczy, że nie wiedziała czy ma się bać czy czekać ze spokojem na jutro. 


---------------------------------------------------------


When she woke up in the morning, she remembered every moment of the night and night. And her head painfully reminded her of it. Marco was gone. Apparently, he left for work early.

Maybe as well. How was she going to explain it to him now? Neighbors with privileges? But I went crazy.

She slipped slowly off the bed and went to the shower, which gave her a warm relief. She thought about what to say, but nothing came to mind. What was this Holland doing with her? She couldn't remember the time before that she had been drunk so many times in such a short time, let alone urging her neighbors to sleep with her! What has it done? But surprisingly, despite her headache, her humor was better than usual.

She dressed quickly, did not eat breakfast to get to work on time.

She found Marco in the doorway. At first, she felt a little confused. She didn't know what to say, but he spoke first.

- I brought you coffee. I assume you might need it.

- You're irreplaceable. Thank you. - There was a moment of silence.

- Marco ... I'm not like that ...

- What?

- I don't invite my neighbors to sleep with me.

 - If I didn't want to, would I stay?

- Probably not?

- Exactly!

- Marco?

- Yes?

- Would some guy refuse?

- Right now this is a point for you!

- Exactly.

- Wika. You cannot be denied! - He kissed her on us, and he threw a nice day and good luck at work, then he got on his bike and drove away.

She did not expect such behavior. I guess everything's alright between us. - She thought. She didn't have time to think about it now. Now she had to concentrate on her work. In the evening ... in the evening he will think about how to figure it out further.

*

The time seemed to run slower that day. She was sure she would be late for work and she arrived here five minutes early. She wondered if Karl was at home and shouldn't check in on him, but she shuddered at the mere thought of what had happened that night. She had to slowly piece it together in her head. And later, maybe not today, she will talk to Karl. First, she should probably work out with Marco what it was.

When she entered the office, no one was there yet. Mondays had it to themselves that everyone, although always on time, was late. After a while, Lukas entered the office.

- And you here? You weren't in the room so I preferred to check if you survived last night. - He spoke smiling.

- And why should I not survive? Marco is ... a good neighbor!

- Just a neighbor?

- Lukas!

- Come on? Okay, then you tell me! You will not hide! Now get going! The meeting is about to begin.

- What meeting?

- Didn't you read the email?

- What email?

- Whoops ... Then you will find out everything on the spot!

- What's all?

The gathering surprised most people no less than Wika. Karl resigned as president, and he also left the company. His duties were taken over by his mother. The employees were amazed. The first findings were submitted. Everyone went back to their positions. Whispered conversations were heard all day. Everyone wondered what that meant for him. Wika was working amok, unable to concentrate her thoughts. And she couldn't forget the sneering glance Karl's mother gave when she noticed her. She got what she wanted. She took over the company after her son. There were thousands of unanswered questions circulating in the Wiki's head. Call Karl? Do not call. What should she do in this situation? She felt stupid especially after last night, but on the other hand ... they didn't make any promises and he didn't want to talk to her. But why did she feel guilty? Was she feeling something for him?

Leaving work, it was bad luck that she bumped into Karl's mother.

- Hold on.

- Yes?

- How are you my son's lover, do you think that you are entitled to everything?

- Listen?

- Don't come to work anymore. The courier will send you all papers and the termination direct to your home. You don't have to bother anymore. I don't need harlots like you here. Then she turned on her heel, leaving Wike speechless.

She stood there for a moment, wondering what had just happened. Has she been fired? Fired from work and offended at the porter. Her head was buzzing. Was it a dream? She walked slowly ahead, collecting her thoughts.

- Wika? - She heard behind her. - Wika hello? You are here? What are you thinking so much? - It was Ana.

- I was fired. - Wika did not believe her words.

- What? But how?

- I don't know ... I don't think I understand what happened yet.

- Who fired you? Karl?

- I'm a harlot.

- What the hell are you talking about? I can see that beer is not enough. Come! A decent drink will be perfect.

- No. Ana is not the best time. I want to go home. I'll wrap myself in a duvet and sleep in the next week.

- It can also be done. Then you have drinks on the terrace and then I'll cover you with a duvet and leave you alone,

Wika did not even have the strength to protest. Eventually, the girls talked about their new boss and caught up with the weekend. In the end, in bubbly moods, they danced to the music played as if the whole situation did not take place.

Around midnight Richard picked up Ana and Wika decided to sit a little longer and enjoy the view of the city. The next day she will have to think about what to do next. Stay ... leave? But it's tomorrow! Now calm down.

- Hello, beautiful! - Marco emerged from his terrace.

- Don't say you were there all the time!

- I was there for a while before, but I didn't want to eavesdrop. I hid at home. But now it's quiet. I wanted to see you.

- I was fired from my job.

- They slowed down? For what reason?

- For no reason. - She didn't know if she should tell the truth.

- There must be a reason.

- The boss has changed.

- He just fired you anyway?

- She!

- She was afraid of the competition?

- Something like this.

- This story interests me more and more ...

- When I finish it, I don't know if you will still think so.

- Check me!

- No. I got fired and that's it. I don't want to talk about it today.

- You'll be better. You will be relieved when you talk to yourself!

- Seriously? Alright. But that might not be the best story for you.

- Ok..?

- My ... ex-boss is the son of my current boss. He sprained his arm and I went with him
to the hospital. He said I was his wife. My apartment key didn't work again. it was late so I drove him home and stayed overnight. I slept in the guest room if you want to ask. But the next day his mother came to the apartment. And they started yelling at each other as if they were possessed. She thinks I'm his mistress and I only went for his money. So much

- Are you?

- Really? Did you really ask that question? You wanted to know, you have.

 - What am I supposed to think?

- You started this conversation. I said you'd better not know the story.

- After what I had with my ex-girlfriend, what do you expect?

- What do you expect? Nothing. That's the truth. And you better leave me alone.

- You slept with me yesterday like never anything.

- I felt like ok? Doesn't happen to you? You may not have used it. The saint is found.

- That's not how I imagined it.

- No? Seriously? You see me neither! I came to a foreign country. I changed my whole life
I adapted them to the new culture and place. I try to meet new people. And what? She stays
fired. I don't know what will happen tomorrow. I'll get another job or maybe not, Should I stay here or not? Do you think it's that simple?

- I'm a stranger here too.

- Aliens? You're a stranger to me now. I thought you were completely different. All these
are your games just for show?

- Don't play so innocent now!

- Innocent? What have I done? Come on? If you have at least one argument, the one thing I should be ashamed of telling me. Now! Come on!

Marco looked at her and said nothing.

- I thought so! So you better be quiet and don't judge me until you are crystal clear.

- Wika. We'd better talk tomorrow. Calmly. We both need to cool down a bit.

- We do not have anything to talk about. Everything is clear to me.

- Wika ... it's just emotions. I said too much. Excuse me.

- You can't take back what you said. Now you won't reverse the situation.

- Would you prefer me not to say what I think? That I don't like it? Just to listen like ... like you ...

- Come on? Cough it up! How do I 'enjoy life' with my boss?

- No! How does a person who I really liked and thought could be part of it dating someone else?

- What did you just say?

- Wika, really. We'll talk tomorrow.

- Leave me. Get out ... just get out of here.

They both couldn't sleep that night. Too many words spoken and too many thoughts circulating in your head. Wika had the impression that time had gone crazy, that during this short period of her stay, so many unexpected things had happened that she did not know whether to be afraid or calmly wait for tomorrow.

Komentarze

Popularne posty