Rozdział XXXIV

- Co robisz tak szybko w domu?

- Nie mogłem usiedzieć w biurze. Mam wszystko na bieżąco zrobione więc nie ma problemu. A ty się dokąd wybierałaś? 

- Właściwie miałam cię odebrać. Ale nie zdążyłam wyjść. Ubiegłeś mnie.

- Chciałaś mnie odebrać? 

- I zabrać na obiad. Nie miałam nawet czasu pójść na zakupy. Trochę się tu próbowałam ogarnąć.

- Zadomowić się?

- No właśnie...

- Myślałem o tym co powiedziałaś, że mieszkanie jest za małe.

- Byłoby za małe gdyby było dziecko. Teraz jest dobrze jak jest.

- Naprawdę byś je chciała?

- Nie wiem. Chyba nie ale samo to uczucie było takie, nie do opisania.

- Wszystko przed nami. Wiem. że o tym nie rozmawialiśmy, że jeszcze nie było czasu i to wszystko pędzie jak szalone ale ja chciałbym mieć rodzię. 

- Ledwo się znam! Dopiero poznajemy.

- Wiem, wiem... Wrócimy do tej rozmowy innego dnia dobrze? Mam teraz inną propozycję. Wróciłem wcześniej bo chcę ci coś pokazać. 

- Pokazać? Kolejny punkt na mapie?

- Niezupełnie. Zobaczysz na miejscu. I nawet dobrze się składa, że jesteś już gotowa.

Jazda na rowerach do miejsca, które chciał pokazać Marco trwała koło 20 minut. Udali się na przedmieścia Rotterdamu. Nie słychać tu było hałasów miasta. Zupełna cisza i spokój. Jak na wsi. Szeregi małych domków bliźniaków, kanały i dużo kwiatów i zieleni. Zatrzymali się przy jednej z kawiarni. Pięknie obrośniętej pnącymi kwiatami z masą różnokolorowych figurek ustawionych ze wszystkich stron.

- Jesteś głodna?

- Właściwie jeszcze nie. Ale to jest to miejsce, które chciałeś mi pokazać?

- Jeszcze nie. To za chwilę. Teraz kawa. W tej kawiarni robią przepyszne desery. Najlepsze stropwafle z
lodami i owocami jakie jadłem do tej pory w życiu.

- A jesteś już takim ich znawcą?

- Jestem Włochem! Najlepsze lody są właśnie z Włoch!

- Polemizowałabym...

Zamówili dwie porcje strop-wafli z różnymi kombinacjami dodatków i lodów. Gdy zjedli byli opchani i szczęśliwi.

- To co obiad?

- Nie ma szans. Gdzie ja mam go zmieścić? To było przepyszne jak mówiłeś ale chyba nic dzisiaj już nie przełknę. Jestem pełna jak balon!

- To rozumiem, że masz siłę na mały spacer?

- Co ty kombinujesz?

- Spacer?

- Teraz to chyba najlepsze rozwiązanie, żeby rozchodzić jakoś to jedzenie!

Szli parkiem wzdłuż kanału wśród kwitnących drzew i ćwierkających ptaków. Czuć było zapach grilla z pobliskich domów - znak, że sezon już powoli się rozpoczyna Gdy przeszli przez park, doszli do malej drużki wokół której po obu stronach wybudowane były dwa rzędy małych słodkich domów bliźniaków. Każde ze swoim ogródkiem. Wszystkie miały swój specyficzny charakter nadany im przez właścicieli. Różnego rodzaju kwiaty, ozdoby i kolory drzwi nadawały im jakiejś specyficznej magii. 

Przeszli powoli wśród domów aż dotarli do niewielkiego piętrowego domu, z szarej cegły i z turkusowymi drzwiami i oknami. 

- Co o tym myślisz?

- Jest słodki. Jak wszystkie inne tutaj w okolicy. 

- A co gdybyśmy tu zamieszkali? Może być nasz.

- Co? ale jak to?

- Rozmawiałem dzisiaj z kolegą z pracy. Wyjeżdżają z żoną na projekt do Ameryki. Możemy go wynająć na ten czas. 

- Marco ale nie stać nas na to.

- Stać nas. Im bardziej zależy żeby ktoś się zajął domem. Dostaniemy go po kosztach wynajmu mojego mieszkania. Nie chciałabyś tu zamieszkać? 

- Ty mówisz poważnie! A dojazdy do pracy? Będziesz miał daleko!

- To tylko 20 minut dłużej. Sport mi nie zaszkodzi. A może czas kupić samochód?

- Nie za bardzo rozszalałeś się z tymi zmianami?

- Dlaczego? W końcu mam wrażenie, że coś porusza się do przodu, że coś robię, że moje życie będzie miało... znaczy ma sens.

- Jesteś tego pewien?

-Zupełnie, stu procentowo pewny. To jak? Zgadasz się?

- Na dom?

- Tak?

- Zgadzam! Jak mogłabym się nie zgodzić?! Byłabym zupełnie szalona. 

- Kamień z serca! Bo już potwierdziłem.

- A co gdybym się nie zgodziła?

- Zostałabyś sama w mieszkaniu?

- Szybko ci poszło wykluczenie mnie z życia. Widzę, że szybkie decyzje to twoja specjalność. Będę musiała przywyknąć. 

- Nie zawsze taki jestem. Ale szybkie decyzje to dobre decyzje

 - No to kiedy się przeprowadzamy?

- Czyli podoba ci się pomysł?

- Jak zmiany to na całego! Tak jak powiedziałeś!

- No tak... jak coś to będzie na mnie. No to tak... Wyjeżdżają za półtorej tygodnia. Akurat będziemy mieli czas na załatwienie spraw z moim mieszkaniem. 

- I rozmyśleniem się.

- I zdecydowaniem na nowo.

- To już było by przegięcie.

- Tylko troszeczkę... ale będzie też czas na kolejne pakowanie?

- hahaha taaak na kolejne pakowanie...

- Po co ja się w ogóle rozpakowałam moje walizki?

- Żebyś miała teraz co pakować! To co chcesz zobaczyć dom w środku?

- Ale tak mamy tam po prostu wejść?

- A czemu nie?

- Bo to kogoś prywatny dom? Bo tak się im wpraszamy bez zapowiedzi?

-Właściwie to czekają na nas.

- Czekają? Jesteś naprawdę nieprzewidywalny! A co by było jakbym się naprawdę nie zgodziła??

- Wtedy bym cię na siłę wciągnął do środka i i tak pokazał dom. Będziesz zachwycona widokiem z tarasu!

- Tarasu?

- Zaraz wszystko zobaczysz!

Marco zapukał do drzwi. Otworzyła mu wysoka chuda blondynka o typowej holenderskiej urodzie - Żona Bena. Przywitała ich serdecznie i wpuściła do środka.

Dom okazał się większy niż oboje się spodziewali. Z zewnątrz niepozorny ale w środku miał sporo miejsca. Wchodziło się do malutkiego korytarzyka z którego przechodziło się bezpośrednio na otwartą kuchnię z jadalnią. Dom był zaprojektowany półpiętrami. Z jadali schodziło się kilka schodków w dół do salonu, z którego z kolei wychodziło się na ogród. Cała tylna ściana domu była szklana. Widać było przez nią cały ogród. Prosto na wyjściu ułożone były kafelki i ustawione meble ogrodowe. Które otoczone były masą różnokolorowych kwiatów. W głębi niewielkiego ale i tak sporego jak na te możliwości ogrodu rosło kilka drzew owocowych, które akurat kwitły. W ogródku były też króliki. Taka mała niespodzianka, którą będą musieli się zając pod nieobecność właścicieli. 

Z jadalni, z kolei kilka schodków w górę, nad salonem znajdował się pokój używany przez właścicieli jako gabinet i spora łazienka. Nad jadalnią z kolei znajdował się ostatni pokój - sypialnia. Była ona sporej wielkości i z ukośnym dachem, w którym znajdowało się kilka okien dachowych. Z sypialni natomiast wychodziło się na taras, z którego rozpościera się widok na całą okolicę. Dom urządzony był w prosty nowoczesny sposób. Bez zbędnych ozdób czy niepotrzebnych rzeczy. W koło już powoli walały się kartony przypominające o niedalekiej wyprowadzce właścicieli do Ameryki.

Podziękowali za oprowadzenie i oboje, każde pogrążone w swoich myślach, szli przez chwilę nie mówiąc ani słowa. W końcu Marco się odezwał.

 - Mamy pół roku aby się przekonać jak nam się żyje razem!

- Teraz dajesz nam tylko 6 miesięcy a wcześniej dawałeś całe życie? Ładnie nam poszło. - Zaśmiała
się Wika. 

- To przez te lody... Jeśli będziesz mi je tak wyjadać nie wiem czy to wytrzymam.

- Będę kupować dwa opakowania. Jedne zamykać na klucz specjalnie, żeby zostało dla ciebie.

- Na klucz? Do którego tylko ty będziesz miała dostęp?

- Nie! Klucz tylko na wyłączność dla ciebie! Umowa stoi?

- Stoi! Ale pamiętaj, że lody dla mnie mają być z czekoladą!

- To tym bardziej ułatwi sprawę!

- Dlaczego?

- Czekoladowe to te, które wybiorę jako ostatnie. Będą całe tylko dla ciebie!

- Jedyna rzecz o jaką się nie pokłócimy?

- A zamierzasz się tyle ze mną kłócić?

- Nie wiem. Ty mi powiedz?

- Ja jestem bardzo ugodowa.

- Tak, tak... już cię trochę znam.

- Chyba nie za dobrze!

- Widzisz!

- Co?

- Już się zaczynasz kłócić!

- Ja?! To ty zaczynasz!

- To dobra... jaki samochód byś chciała?

- Czarny!

- Bez zająknięcia?

- Oczywiście

- Czemu akurat czarny?

- Bo to klasyka!

- Takiej odpowiedzi się nie spodziewałem.

- Ale poczekajmy z tym samochodem co?

- Dlaczego? 

- Zobaczymy jak będzie. Nie chce żebyś mnie utrzymywał. Na razie mam jeszcze jakieś oszczędności ale tego na długo nie starczy.

- Nie myśl o tym teraz. Powysyłasz CV i zobaczysz jaki będzie odzew.

- Właściwie muszę Ci o czymś jeszcze powiedzieć.

-Tak?

- Mam jedną ofertę pracy.

- No to świetnie! Gdzie?

- Właśnie nie do końca wiem...

- To znaczy?

- Cloe do mnie zadzwoniła...dlatego tak późno wychodziłam z domu...

- Kim jest Cloe?

- Nie wiem... chyba asystentka Karla.

- Karla? Karla twojego szefa?

- Mojego byłego szefa

- Czekaj, czekaj... chcesz znowu u niego pracować?

- Tego nie powiedziałam. Nawet nie wiem co miałabym tam robić.

- Nie wiedziałem, że znowu jest dyrektorem.

- Właśnie wygląda na to, że to coś nowego.

- Nowego?

- Chyba otworzył jakiś nowy biznes... a właściwie otwiera.

- A ty zamierzasz znowu z nim pracować?

- Już mi to proponował innego dnia... i odmówiłam.

- A czemu teraz chcesz zmienić zdanie?

- Bo może to dobra oferta?

- A jeśli nie? Jeśli znowu skończy się tak jak ostatnio?

- Marco to nie on mnie zwolnił!

- Jak chcesz znać moje zdanie to bym się w to nie pchał.

- Nie mam chwilowo innych propozycji.

- Czyli to rozważasz?

- Tak. chyba tak.. zależy co zaproponuje.

- A kiedy będziesz wiedziała?

-W czwartek mam się z nimi spotkać.

- Nie podoba mi się to ale to twoja decyzja.

- Nie denerwuj się na mnie. To tylko praca.

- Tylko praca z Karlem.

- Jesteś zazdrosny!

- Nie jestem, po prostu nie podoba mi się ten cały Karl!

- Wiesz, że to nawet słodkie.

- Co jest takie słodkie?

- Że jesteś zazdrosny. Nawet fajne uczucie. Poczekam do czwartku. Jak złoży dobrą ofertę to korzystam. To praca jak każda inna. Nie musisz się o nic bać. A teraz mamy weekend. Czas na odpoczynek. W tym tygodniu tyle się dzieje, że mam wrażenie, że trwa już cała wieczność!

- No właściwie masz racje. Obróciliśmy nasze życia do góry nogami!


-------------------------------------------------


- What are you doing at home so early?

- I couldn't stand sitting in the office. I have everything done with the schedule so no problem. And where were you going?

- Actually, I was supposed to pick you up. But I didn't have time to leave. You ran to me.

- You wanted to pick me up?

- And take it to dinner. I didn't even have time to go shopping. I tried to get a hold of myself here.

- Settle in?

- Exactly...

- I was thinking about what you said that the apartment is too small.

- It would be too small if there was a child. It is good as it is now.

- Would you really like them?

- I do not know. Probably not, but the feeling itself was indescribable.

- Everything before us. I know. that we haven't talked about it, that there was no time yet and it all rushes like crazy, but I would like to have a family.

- I barely know myself! We are just getting to know.

- I know, I know ... We'll come back to this conversation another day, okay? I have another proposition now. I came back earlier because I want to show you something.

- Show me? Another point on the map?

- Not exactly. You'll see on the spot. And it's even a good thing you're ready.

Riding the bikes to the place Marco wanted to show took about 20 minutes. They went to the outskirts of Rotterdam. You couldn't hear city noises here. Complete peace. Like in the countryside. The row of small semi-detached houses, canals, and lots of flowers and greenery. They stopped at one of the cafes. Beautifully overgrown with climbing flowers with a mass of colorful figurines placed on all sides.

- You're hungry?

- Not yet, actually. But this is the place you wanted to show me?

- Not yet. It's in a moment. Now coffee. They make delicious desserts in this cafe. The best ceilings with ice cream and fruit I've had so far in my life.

- Are you already such an expert on them?

- I'm Italian! The best ice cream is from Italy!

- I would argue ...

They ordered two portions of ceiling wafers with different combinations of toppings and ice cream. When they ate, they were packed and happy.

- So what's dinner?

- No way. Where am I supposed to put it? It was delicious, as you said, but I don't think I will swallow anything today. I'm full as a balloon!

- I understand that you have the strength for a short walk?

- What are you trying to do?

- Go for a walk?

- Now that's probably the best way to distribute this food somehow!

They walked along the park along the canal amid flowering trees and chirping birds. There was a smell of barbecue from nearby houses - a sign that the season is slowly starting. As they walked through the park, they came to a small bridesmaid around which two rows of small sweet twin houses were built on both sides. Each with its own garden. All of them had a specific character given to them by the owners. Various kinds of flowers, ornaments, and colors of the doors gave them some specific magic.

They walked slowly through the houses until they reached a small, two-story house, gray brick with turquoise doors and windows.

- What do you think about it?

- Is sweet. Like everything else around here.

- What if we lived here? It could be ours.

- What? but how?

- I spoke to a colleague today. They go with his wife to America on a project. We can rent it for this time.

- Marco, but we can't afford it.

- Get us. The more it cares for someone to take care of the house. We'll get it at the cost of renting my apartment. Would you like to live here?

- You're serious! What about commuting? You will have far!

- It's only 20 minutes longer. The sport won't kill me. Or maybe it's time to buy a car?

- You didn't get too mad with these changes?

- Why? In the end, I have the impression that something is moving forward, that I am doing something, that my life will have ... I mean it makes sense.

- Are you sure?

- Absolutely, one hundred percent sure. How is it? Do you agree?

- For the house?

- Yes?

- I agree! How could I disagree ?! I would be completely crazy.

- A heart stone! Because I've already confirmed.

- What if I disagreed?

- Would you stay alone in the apartment?

- It was quick to exclude me from life. I see that quick decisions are your specialty. I'll have to get used to it.

- I'm not always like this. But quick decisions are good decisions

 - So when are we moving?

- So you like the idea?

- How to change it all the way! As you said!

- Well ... if something will be on me. Well, yeah ... They're leaving in a week and a half. We'll just have time to deal with my apartment.

- And meditation.

- And decisively again.

- That would be too far.

- Just a little ... but will there be time for another packing as well?

- hahaha yeah for another packing ...

- Why did I unpack my suitcases at all?

- So that you have something to pack now! What do you want to see the house inside?

- But that's how we just go in there?

- And why not?

- Because it's someone's private home? Because we ask them so much without announcement?

- They're actually waiting for us.

- They are waiting? You are really unpredictable! What if I really disagree?

- Then I would have forced you inside and showed the house anyway. You will be delighted with the view from the terrace!

- Terrace?

- You'll see everything in a moment!

Marco knocked on the door. He was opened by a tall, skinny blonde of typical Dutch beauty - Ben's Wife. She greeted them warmly and let them inside.

The house turned out to be bigger than they both expected. Inconspicuous from the outside, but inside it had a lot of space. You entered a tiny corridor from which you went directly to the open kitchen with the dining room. The house was designed on mezzanines. There were a few steps from the dining room down to the living room, which in turn opened onto the garden. The entire rear wall of the house was made of glass. The whole garden was visible through it. Straight at the exit, there were tiles and garden furniture. Which were surrounded by a mass of colorful flowers. In the depths of a small but still quite large garden, several fruit trees were just blooming. There were also rabbits in the yard. Such a little surprise that they will have to take care of while the owners are away.

From the dining room, a few steps up, above the living room, there was a room used by the owners as a study and a large bathroom. Above the dining room, in turn, was the last room - the bedroom. It was quite large with a sloped roof with several skylights. The bedroom opened onto a terrace with a view of the surrounding area. The house was decorated in a simple modern way. No unnecessary decorations or unnecessary things. Cardboard boxes were slowly piled up in the circle, reminding them that the owners would soon move out to America.

They thanked for the tour, and both of them lost in their thoughts, walking for a while without saying a word. Finally, Marco spoke up.

 - We have six months to see how we live together!

- Now you give us only 6 months and before that, you gave all your life? We did well. - She laughed
Wika.

- It's the ice cream ... If you eat it like this, I don't know if I can stand it.

- I will buy two packages. Some have to be locked specifically to keep it for you.

- Locked? Which only you will have access to?

- No! Key only for you! Deal?

- Standing! But remember that ice cream for me is supposed to be with chocolate!

- It will make things easier!

- Why?

- Chocolate ones are the ones I will choose last. They will be all just for you!

- The only thing we won't argue about?

- Are you going to argue so much with me?

- I do not know. Do you tell me?

- I am very conciliatory.

- Yes, yes ... I already know you a little.

-I don't think so! Still not so well!

- You will see!

- What?

- You're already starting to argue!

- I?! You started!

- That's good ... what car would you like?

- Black!

- Without a stutter?

- Of course

- Why exactly black?

- Because it's a classic!

- I did not expect such an answer.

- But let's wait with this car, huh?

- Why?

- We'll see how it will be. I don't want you to hold me. For now, I still have some savings, but this will not be enough for long.

- Don't think about it now. You send your CV and you will see what the response will be.

- Actually, I have something else to tell you.

-Yes?

- I have one job offer.

- That's great! Where?

- I just don't know ...

- It means?

- Cloe called me ... that's why I left the house so late ...

- Who's Cloe?

- I don't know ... I think Karl's assistant.

- Karl? Karl your boss?

- My ex-boss.

- Wait, wait ... do you want to work with him again?

- I did not say that. I don't even know what to do there.

- I didn't know he was headmaster again.

- It just looks like something new.

- New?

- I think he opened a new business ... or rather, he is opening.

- Are you going to work with him again?

- He already offered it to me the other day ... and I refused.

- Why do you want to change your mind now?

- Maybe it's a good offer?

- What if not? If it ends up like the last time?

- Marco didn't fire me!

- If you want to know my opinion, I would not push myself into it.

- I have no other suggestions at the moment.

- So you're considering it?

- Yes. I think so .. it depends on what I propose.

- And when will you know?

- I am meeting them on Thursday.

- I don't like it, but it's your decision.

- Don't get mad at me. It's just a job.

- Only working with Karl.

- You are jealous!

- I'm not, I just don't like this whole Karl!

- You know it's even cute.

- What's so sweet?

- That you're jealous. Even a nice feeling. I'll wait until Thursday. If he makes a good offer, I use it. It's a job like any other. You don't have to worry about anything. And now it's the weekend. Time to relax. So much is going on this week, it seems like it's been forever!

- Well, actually, you're right. We turned our lives upside down!
 

Komentarze

Popularne posty