Rozdział LIV

Rano Wika spotkała się z Karlem na śniadaniu. Tom tylko przysiadł się do nich na chwilę, wypił kawę i zostawił ich samych. Był wyraźnie roztargniony i niespokojny.

- Bardziej się przejmuje niż to pokazuje na zewnątrz. - Podjęła rozmowę Wika gdy tylko Tom wyszedł. 

- To facet. Poradzi sobie.

- Wy tak zawsze macie?

- Jak?

- Udawanie, że wszystko jest w porządku nawet jeśli tak nie jest?

- Łatwiej wyrzucić z pamięci problem, którego nie ma nie?

- Masz na myśli, że udawanie braku problemu pomaga w jego eliminacji?

- Muszę przetworzyć w głowie to co powiedziałaś ale tak.

- A nie łatwiej poradzić sobie omawiając go z kimś bliskim?

- Nie. Wtedy analizujesz go zbyt wiele razy i staje się jeszcze większy.

- Powinnam powiedzieć, że to głupia teoria ale chyba coś w tym jest. Jak nie mam czasu na zastanawianie się to jakoś szybciej wychodzę na prostą. 

- A widzisz?!

- Co widzę? Mimo wszystko nadal uważam, że jest to trochę okłamywanie siebie samego.

- Ale jeśli pomaga? I okłamujesz tylko siebie samą. Nie robisz nikomu krzywdy.

- Czy nasze rozmowy zawsze muszą obrać taki dziwny kierunek?

- Sama je zaczynasz.

- To ty mnie prowokujesz.

- To dzisiaj już nie będę. Wika czas się zbierać. Muszę być dzisiaj jeszcze w biurze.

- O dzisiaj szef nie wagaruje?

- Dzisiaj obowiązki. Wczoraj dość było wagarów.

Wymeldowali się z hotelu i ruszyli w drogę powrotną. Tym razem prowadzone rozmowy były bardziej przyziemne. Rozmawiali też o pracy aż w końcu zeszło na współpracowników.

- Słyszałem, że organizujesz ślub Beatriz i Bila.

- Raczej pomagam w organizacji.

- A to nie to samo?

- Jak na razie to po prostu załatwiam to co było mi narzucone. 

- Podobno ma być ogromne.

- Taki był plan.

- A coś się zmieniło?

- Nie, nie. Tak mi się powiedziało. Po prostu Beatriz nie podoba się ten pomysł.

- To po co to robi?

- Rodzice?

- Chyba muszę z nią porozmawiać. Sam najlepiej wiem jak to jest.

- Nie Karl. Zostaw to. Ona musi sama sobie z tym poradzić.

- Ale ja wiem jak to jest mieć toksycznych rodziców.

- Na prawdę uwierz mi to się jest taka sama sytuacja. Obiecasz mi, że nie będziesz się do tego mieszał?

- Nie rozumiem czemu to zabrzmiało tak ostro. Ale ok. Jak chcesz. Nie będę się wtrącał.

- Jakbyś znał prawdę to byś zrozumiał, że tak lepiej.

- A nie powiesz mi o co chodzi rozumiem?

- Jeśli ktoś miałby ci powiedzieć to ona sama. To jej życie. 

- Jaka ty dyplomatyczna.

- Czasami lepiej powiedzieć mniej niż za dużo.

- Ty raczej mówisz za dużo.

- To ma być skarcenie jak rozumiem?

- Wręcz przeciwnie. Czysty komplement. Co powiesz jeszcze na kawę? 

- Teraz? Nie spieszyłeś się?

- Trochę. Ale na kawę zawsze jest czas.

- Może innego dnia ok? Dzisiaj skorzystam z wolnego dnia i rozejrzę się za jakimś mieszkaniem.

- A co z tym gdzie byłaś wcześniej?

- Z tego co wiem jest już wynajęte.

- Jak bym coś usłyszał to dam ci znać. Zawsze zostaje opcja mojego pokoju gościnnego.

- Już o tym rozmawialiśmy.

- Tylko przypominam, że masz taką opcję.

- Dziękuję i doceniam. Na prawdę. Ale mieszkanie z szefem to najgorszy pomysł z możliwych.

- Ty tak uważasz. Przecież mnie prawie tam nie ma.

- Karl na prawdę.

- Ok już przestaje. Zresztą jesteśmy już pod twoim domem.

- Już niedługo moim. 

- Ale nadal. Do zobaczenia w pracy.

- Będziesz jutro?

- A mam być?

- To twoja firma.

- A już miałem nadzieję, że masz dla mnie jakąś interesującą propozycję.

- Służbową?

- Prywatną.

- Przeginasz!

- A cię to bawi. Inaczej byś tego nie ciągnęła.

- Do zobaczenia Karl.

- Do zobaczenia Wika.

Wika przystanęła przed domem patrząc na niego z lekką nutą sentymentu. - To tu miałam spędzić co najmniej rok. Znowu moje życie zaplanowało mi wszystko inaczej. - Przekręciła klucz w drzwiach i weszła do domu. Spokojnie ściągnęła buty i kurtkę. Włączyła ekspres i usiadła na kanapie czekając aż kawa się zrobi. Bez zastanowienie włączyła muzykę w telewizorze. Leciała jedna z piosenek, które akurat znała więc zaczęła ją śpiewać. W między czasie kawa była gotowa. Wzięła ją ze sobą i miała już rozłożyć się z kawą na kanapie gdy usłyszała jakiś szum. - Marco? Co on robi w domu? - Pomyślała.

- Marco? - Tym razem zapytała na głos. Ale nie usłyszała żadnej odpowiedzi. Po chwili usłyszała otwierające się drzwi od łazienki.

- Marco? - Spytała ponownie. Znowu cisza. Udała się schodami do góry. - Marco? - Spróbowała ponownie. - Ktoś tu jest?

- Boże Wika ale się skradasz! Wystraszyłam się! Co ty tu robisz? 

- To chyba ja powinnam zadać to pytanie?

- Nie powinnaś była być na delegacji?

- Gdzie Marco?

- W pracy.

- Widzę, że kochasz brać prysznice u innych.

- Wika to nie tak. - Powiedziała jakby nigdy niczym nie wzruszona Lotte. 

- Spoko nie musisz się tłumaczyć. Jestem na dole. Będziesz gotowa to zejdź do mnie. 

Wika w między czasie wypiła swoją kawę i wyciągnęła dwa piwa z lodówki. Rozsiadła się na kanapie i podśpiewywała piosenki. Nie była zła na Marco za Lotte i zastanawiała się czy tak być powinno. Wręcz chciało jej się śmiać z całej tej sytuacji. I chociaż było jeszcze wcześnie każdy by powiedział, że to trochę za wcześnie na piwo to ona miała ochotę świętować i miała ochotę na zimne piwo. Po 15 minutach zeszła Lotte. Już mniej pewna niż chwilę wcześniej.

 - Wika gdybym wiedziała, że wrócisz tak wcześnie poszłabym już dawno do domu.

- Co sugerujesz?

- Nie powinnaś się dowiedzieć.

- A to czemu nie?

- Przynajmniej nie w taki sposób.

- Nadal nie rozumiem dlaczego?

- Zdrady się tak szybko nie wybacza.

- Zdrady? A kto kogo zdradza?

- Teraz ja chyba nie bardzo rozumiem?

- Wtedy jak brałaś prysznic w mieszkaniu Marco jakoś nie chciałaś się tłumaczyć.

- Nie tłumaczę się nawet teraz.

- Ja powiedziałabym coś innego. Piwo? - Pokazała jej gestem dłoni drugą butelkę stojącą na stole.

Lotte spojrzała niepewnie najpierw na Wikę potem na butelkę. - Wszystko gra? Wolałabym żebyś była zła.

- Dlaczego? Lubisz rozwalać innym związki?

- Nie miałaś się dowiedzieć.

- Jeszcze lepiej. Chciałabym wiedzieć co siedzi w twojej głowie. Na serio. 

- Szczerze?

- A jesteś do tego zdolna? 

- Nie lubisz mnie nie?

- No myślę, że to nie jest zbytnio zaskakujące odkrycie.  

Lotte wzięła piwo i usiadła na kanapie po drugiej stronie. - Wiem, że to źle zabrzmi. Marco jest łatwą zdobyczą. Znam go czasu mojego pobytu we Włoszech Więc już kilka lat. To nie był ktoś dla mnie. W każdym razie tak zawsze myślałam. 

- I teraz coś się zmieniło?

- Może po prostu zakazany owoc lepiej smakuje.

- Chcesz powiedzieć, że jak ma dziewczynę to podoba ci się bardziej?

- Może. 

- Wiesz, że to chore.

- Ale co na to poradzę?

- Mnie nie pytaj. Ja nie będę tu dobrym doradcą.

- W ogóle nie jesteś zła? Wiedziałaś o nas wcześniej?

- Wtedy byłam zła a teraz? Teraz zabawnie wyszło. Wiesz, że zerwaliśmy?

- Z Marco? Nic mi nie powiedział. To co ty tu robisz? Dlatego jesteś taka nie wzruszona. Szczerze w pierwszym momencie nie wiedziałam jak mam zareagować. Czy się na mnie rzucisz czy nie.

- A wiesz, że to byłoby interesujące. Sama nie wiem jakbym zareagowała gdybyśmy byli nadal razem. 

- Nie doceniłam cię.

- Co masz na myśli?

- Myślałam, że kolejna histeryczka, którą przygruchał. Ta jego ex to istna tragedia.

- Ej! Ja też już jestem ex! Ale jej nie poznałam.

- Uwierz mi na słowo. Marudna strasznie. Nie wiem jak on mógł z nią być tyle lat.

- Mogę zadać dziwne pytanie?

- Wal!

- Zdradzał ją?

- Chodzi ci czy zdradzał ją ze mną? 

- Tak...

- Rozczarujesz się ale nie. Poznali się jak ja wyjechałam już z Włoch. Ale to moja wina teraz była. 

- Proszę cię. W tym uczestniczą dwie strony.

- Jak mam być szczera to zdziwił mnie jego telefon wczoraj. Odkąd się widziałyśmy ostatni raz ja już go też nie widziałam. 

- To jest pocieszenie? 

- Lepsze to niż nic no nie?

- Już nie wiem co lepsze. Jeszcze jedno piwo?

- Powinnam już się chyba zbierać. 

- Zostań. Pomyśl jaką minę zrobiłby Marco gdyby nas teraz tu razem zobaczył pijące piwo.

- Jeszcze by nam zszedł na zawał.

- Teraz już chyba tobie. Ja już niedługo się wyprowadzam. W każdym razie mam nadzieję. 

- Jeśli szukasz mieszkania mogę popytać.

- Już myślałam, że zaproponujesz mi swoje.

- Moje akurat jest zajęte. A mogę zapytać czemu się rozstaliście?

- Lepsze pytanie byłoby dlaczego byliśmy razem.

- Aż tak źle?

- Źle? Nie. Jesteśmy lepszymi kumplami niż parą.

- Ale to chyba dobry początek nie?

- Czego w tym wszystkim brakowało. I jeszcze rozmawiam o tym z tobą.

- A co w tym złego?

- Gdybym miała się założyć z kim będę rozmawiać o Marco byłabyś ostatnią osobą o której bym pomyślała.

- Życie zaskakuje.

- Nie wiesz nawet jak.

Dziewczyny siedziały i gadały a godziny im uciekały. W końcu zrobiło się późno i Marco wrócił do domu.

- Wika? Lotte? A wy co tu robicie? 

- Chcesz powiedzieć... Co tu robicie RAZEM? - Rzuciła od razu Lotte.

- Chyba tak?

- A od kiedy ty taki nie pewny się zrobiłeś? - Ponownie zapytała Lotte.

- Odkąd widzę was razem? Ale jak to?

- Wpadłam na Lottę zaraz po powrocie z delegacji. Jakoś tak wdałyśmy się w dyskusję. 

- O tobie oczywiście. - Dorzuciła znowu Lotte.

- To dlatego nie mogłem się na niczym skupić. Wasza wina. 

- Tak tak. Tak zwykle zrzucać wszystko na innych. Bierz się lepiej za gotowanie i zrób nam jakieś dobre spaghetti.

- A mam tu coś do powiedzenia? We własnym domu?

Dziewczyny spojrzały po sobie i razem powiedziały - Nie. 

Marco wziął ręce do góry w geście podania i zabrał się za gotowanie. Gdy wszystko było gotowe siedzieli jeszcze chwilę po obiedzie i rozmawiali. Marco był wyraźnie zakłopotany ale starał się jak mógł. W końcu Lotte zdecydowała, że już czas na nią i zostawiła pozostałą dwójkę samą. 

- Wika dziękuję.

- Za co znowu?

- Za to jak zachowałaś się w stosunku do Lotte?

- A co miałam zrobić? Wyrwać jej włosy?

- Właściwie to byłoby bardziej logiczne zachowanie.

- Marco przesadzasz. Masz prawo robić co chcesz i nic mi już do tego. A teraz wybacz ale mam ochotę na długi prysznic a potem zostawiam ci znowu wolną chatę! Ale tylko na wieczór!

- Będę grzeczny!

- No ja myślę. 


------------------------------------------


In the morning Wika met Karl for breakfast. Tom just sat down with them for a while, drank his coffee, and left them alone. He was clearly distracted and anxious.

- He cares more than it shows on the outside. - She started the Wika conversation as soon as Tom left.

- He's a guy. He can handle it.

- You always do that?

- How?

- Pretending that everything is okay even if it isn't?

- Easier to forget a problem that does not exist?

- You mean pretending there is no problem helps eliminate it?

- I have to process in my head what you said, but yes.

- And isn't it easier to deal with discussing it with someone you love?

- No. Then you analyze it too many times and it becomes even bigger.

- I should say it's a stupid theory, but I think there is something to it. If I don't have time to think, I get straight somehow faster.

- And you see ?!

- What I see? Still, I still think it's a bit of a lie to yourself.

- But if it helps? And you're only lying to yourself. You're not hurting anyone.

- Do our conversations always have to take such a strange direction?

- You start them yourself.

- You are provoking me.

- I won't be today. Wika time to go. I still have to be at the office today.

- The boss is not playing truant today?

- Today's duties. Yesterday there was enough truancy.

They checked out of the hotel and started back. This time the talks were more down to earth. They also talked about work until it finally turned to colleagues.

- I heard that you are organizing the wedding of Beatriz and Bill.

- I rather help in the organization.

- Isn't that the same?

- So far I just take care of what was imposed on me.

- It's supposed to be huge.

- That was the plan.

- Has something changed?

- No no. I was told so. It's just that Beatriz doesn't like the idea.

- Then what is he doing this for?

- Parents?

- I think I need to talk to her. I know best what it is like.

- Not Karl. Leave it. She has to deal with it herself.

- But I know what it's like to have toxic parents.

- Really believe me it is the same situation. Will you promise me you won't get involved in this?

- I don't understand why it sounded so harsh. But ok. As you like. I will not interfere.

- If you knew the truth, you would understand that it is better.

- And you will not tell me what I understand?

- If anyone were to tell you, it would be herself. It's her life.

- How diplomatic you are.

Sometimes it's better to say less than too much.

- You rather talk too much.

- This is to be a discipline, as I understand it?

- On the contrary. A pure compliment. How about more coffee?

- Now? Did you take your time?

- Some. But there is always time for coffee.

- Maybe another day ok? Today I will take the day off and look for an apartment.

- What about where you've been before?

- As far as I know, it's already rented.

- If I hear something, I'll let you know. My guest room is always available.

- We already talked about it.

- Just a reminder that you have this option.

- Thank you and I appreciate it. Really. But living with the boss is the worst possible idea.

- You think so. After all, I'm hardly there.

- Karl really is.

- Ok, it stops. Anyway, we are already in front of your house.

- Soon mine.

- But still. See you at work.

- Will you be there tomorrow?

- And should I be?

- It's your company.

- And I was already hoping you had an interesting offer for me.

- Business?

- Private.

- You're bending!

- And you enjoy it. You wouldn't have dragged it otherwise.

- See you, Karl.

- See you, Wika.

Wika stopped in front of the house, looking at him with a slight hint of sentiment. - This is where I was supposed to spend at least a year. Again, my life planned things differently for me. She turned the key in the door and entered the house. She calmly took off her shoes and jacket. She turned on the coffee machine and sat on the couch waiting for the coffee to be done. Without thinking, she turned on the music on the TV. One of the songs she knew was playing, so she started singing it. Meanwhile, the coffee was ready. She took it with her and was about to lay down with the coffee on the couch when she heard a noise. - Marco? What is he doing at home? - She thought.

- Marco? This time she asked aloud. But she heard no answer. After a moment she heard the bathroom door opening.

- Marco? She asked again. Silence again. She went up the stairs. - Marco? - She tried again. - Somebody is here?

- God Wika but you're sneaking! I got scared! What are you doing here?

- I suppose I should ask this question?

- Shouldn't you have been on a business trip?

- Where's Marco?

- At work.

- I see you love showering at others.

- Wika is not like that. - She said as if she had never been touched by Lotte.

- Cool, you don't have to explain yourself. I'm downstairs. You'll be ready, come down to me.

Meanwhile, Wika drank her coffee and took out two beers from the refrigerator. She sat back on the couch and sang songs. She wasn't angry with Marco for Lotte and wondered if that should be the case. She actually wanted to laugh at the whole situation. And although it was still early everyone would say that it was a bit early for a beer, she wanted to celebrate and she wanted a cold beer. After 15 minutes Lotte came down. Already less certain than a moment before.

 - Wika, if I had known that you would come back so early I would have gone home a long time ago.

- What do you suggest?

- You shouldn't have found out.

- Why not?

- At least not that way.

- I still don't understand why?

- Betrayal is not forgiven so quickly.

- Betrayals? Who is cheating on whom?

- Now I don't really understand?

- Back then, when you were taking a shower in Marco's apartment, you didn't want to explain yourself.

- I don't even explain myself now.

- I would say something else. Beer? She gestured to her with the second bottle on the table.

Lotte looked uncertainly at Vika, then at the bottle. - All right? I wish you were bad.

- Why? Do you like breaking up other relationships?

- You weren't supposed to find out.

- Better yet. I'd like to know what's in your head. Seriously.

- Honestly?

- Are you capable of that?

- You don't like me, don't you?

- Well, I don't think it's a very surprising discovery.

Lotte took a beer and sat on the couch on the other side. - I know this is gonna sound bad. Marco is easy prey. I know him during my stay in Italy So for several years now. It wasn't someone for me. At least that's what I've always thought.

- And now something has changed?

- Maybe the forbidden fruit tastes better.

- Are you saying that if he has a girlfriend, you like him more?

- Maybe.

- You know it's sick.

- But what can I do?

- Don't ask me. I will not be a good advisor here.

- You're not angry at all? Did you know about us before?

- I was angry then and now? Now it turned out funny. You know we broke up?

- With Marco? He didn't tell me anything. What are you doing here? That's why you are so unmoved. Honestly, at first, I didn't know how to react. Whether you throw yourself at me or not.

- And you know it would be interesting. I don't know how I would react if we were still together.

- I underestimated you.

- What do you mean?

- I thought another hysterical girl who got smothered. His ex is a tragedy.

- Hey! I'm already an ex too! But I didn't recognize her.

- Take my word for it. I was so cranky. I don't know how he could have been with her for so many years.

- May I ask a strange question?

- Wal!

- He cheated on her?

- Do you mean or did he cheat on her with me?

- Yes...

- You'll be disappointed, but not. They met when I left Italy. But it was my fault now it was.

- Please. There are two parties involved in this.

- To be honest, I was surprised by his phone call yesterday. Since we last saw each other, I haven't seen him either.

- This is consolation?

- Better than nothing, right?

- I don't know which is better. One more beer?

- I should be getting ready by now.

- Stay. Think what Marco would look like if he saw us here together drinking beer.

- He would still have a heart attack.

- I guess you now. I'm moving out soon. I hope so anyway.

- If you are looking for an apartment, I can ask.

- I already thought you'd give me yours.

- Mine is taken at the moment. And I can ask why you split up?

- A better question would be why we were together.

- That bad?

- Wrong? No. We're better friends than a couple.

- But that's a good start, isn't it?

- What was missing in all this. And I am also talking to you about it.

- What's wrong with that?

- If I had to bet who I will talk to about Marco, you would be the last person I would think of.

- Life surprises.

- You don't even know how.

The girls sat and talked and the hours passed away. Eventually, it was late and Marco returned home.

- Wika? Lotte? What are you guys doing here?

- You mean ... What are you doing here TOGETHER? - Lotte dropped right away.

- I think so?

- And since when have you become so unsure? Lotte asked again.

- Since when do I see you two together? But how?

- I ran into Lotta right after my return from the delegation. We got into a discussion somehow.

- About you, of course. Lotte chimed in again.

- That's why I couldn't focus on anything. Your fault.

- Yes Yes. So I usually blame everything on others. You'd better get ready to cook and make us some good spaghetti.

- And I have something to say here? In your own home?

The girls looked at each other and together said - No.

Marco took his hands up in a passing gesture and started cooking. When everything was ready, they sat for a while after lunch and talked. Marco was clearly embarrassed, but he did his best. Eventually, Lotte decided it was time for her and left the other two alone.

- Thank you, Wika.

- What for?

- But how did you behave towards Lotte?

- What was I supposed to do? Pull out her hair?

- Actually, that would be more logical.

- Marco, you're exaggerating. You have the right to do what you want and I don't mind. Now forgive me, but I want a long shower and then I leave you a free cabin again! But only for the evening!

- I'll be polite!

- That's what I'm talking about.

Komentarze

Popularne posty